Premier League na Tablicy (4)

redakcja

Autor:redakcja

19 grudnia 2011, 10:14 • 5 min czytania

Kolejna porcja tablic udostępnianych na serwisie internetowym Guardiana z przedostatniej przedświątecznej kolejki Premier League. Na tapetę bierzemy nieskuteczny ale próbujący Everton, plan meczowy Swansea na Newcastle, problemy Chelsea w meczu z Wigan oraz na koniec spojrzymy na hitowy pojedynek City z Arsenalem. Krótko mówiąc – działo się.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Everton w poprzednich dwóch spotkaniach nie oddał nawet jednego celnego strzału na bramkę rywali. Kiepska seria wyników, złe informacje o stanie finansowym klubu oraz brak perspektyw odbijał się na dyspozycji oraz pewności siebie piłkarzy, lecz miniony tydzień już był trochę inny – utalentowany Ross Barkley podpisał nowy kontrakt, a zapowiedziano także powrót Landona Donovana na wypożyczenie z Los Angeles Galaxy. Nerwowe wyczekiwanie meczu z Norwich zostało kibicom trochę umilone, a David Moyes liczył, że wydarzenia pozaboiskowe, tym razem pozytywne, przeniosą się także na murawę. Czy się zawiódł?

Reklama

Po części – tak. Tylko punkt z beniaminkiem to wciąż wynik niezadowalający, ale poprawę w grze Evertonu było widać. Przed wszystkim rywal został zdominowany – Norwich tylko się broniło, rzadko atakując, a trafienie Granta Holta było jedynym celnym uderzeniem City w całym meczu (z siedmiu prób). Everton oddał za to aż 29 uderzeń – dwukrotnie więcej niż ich średnia ilość w tym sezonie (14.1 przed meczem z Norwich). Co najważniejsze, piłkarze wreszcie dobrze celowali – siedem uderzeń było celnych, a o dominacji niech świadczy fakt, że tylko trzech piłkarzy z czternastu grających w sobotę na Goodison Park w barwach gospodarzy nie próbowało szczęścia. Phil Neville, Phil Jagielka i… Tim Howard. Od niego nawet nikt zresztą prób nie oczekiwałâ€¦

Image and video hosting by TinyPic

Teraz przenosimy się na St James’ Park (nie dajcie sobie wmówić, że stadion United nazywa się inaczej…), gdzie beniaminek ze Swansea ambitnie postawił się rewelacji tego sezonu Premier League. Newcastle, wzmocnione powrotem Cheika Tiote, dominowało w tym meczu, stworzyło sobie wiele sytuacji, lecz nie potrafiło pokonać Michela Vorma. Oddali 22 uderzenia na bramkę Holendra, gdy goście zaledwie trzy razy, i to niecelnie, próbowali pokonać Tima Krula. Goście z Walii przyjechali z jasnym postanowieniem nie stracenia bramki i swój cel zrealizowali, choć do ich gry ofensywnej można mieć kilka zarzutów. To jednak nie znaczy, że zagrali słabo.

Newcastle gra dosyć specyficznie i to zupełnie inaczej niż Swansea – podopieczni Alana Pardew raczej nie komplikują sobie spraw i grają schematami – długa piłka do napastników, zgranie na skrzydło i szukanie szczęścia w dośrodkowaniach. Z kolei ambicją Swansea jest utrzymywanie się przy piłce i to, że im to w pełni wychodzi nie pokaże Wam statystyka – w meczach tej drużyny piłka w grze jest aż w 70% (tak, AŁ») co jest najlepszym wynikiem w całej Premier League. Co prawda Newcastle zdominowało posiadanie piłki (57-43) w tym meczu jednak zawodnicy Swansea byli dokładniejsi – 81% w porównaniu do 76% gospodarzy. Na grafice zauważycie to o czym pisałem – strefę w której bardzo często walczyli (skutecznie) w powietrzu piłkarze Newcastle, a także jak głęboko bronili ich rywale – nie podjęli się żadnego pojedynku pod polem karnym gospodarzy. Co także świadczy o tym, że jeszcze spora droga przed tym zespołem, by rozwiązać ich problem z kreowaniem sobie sytuacji – są jedną z pięciu ekip, która ma najmniej strzelonych bramek. Tylko czy odpowiedź na pytanie „Jak przełożyć posiadanie piłki na szanse?” poznamy jeszcze w tym sezonie…

Image and video hosting by TinyPic

Krótko o meczu Chelsea z Wigan – na wyjeździe zawodnicy Andre Villasa-Boasa zawiedli i gospodarze, skazywani na wysoką porażkę, mogli po spotkaniu dopisać sobie jak najbardziej zasłużony punkt. Generalnie to jednak oczy wszystkich skupione były na niemocy przyjezdnych, którzy nawet oddali mniej strzałów niż podopieczni Roberto Martineza. Chelsea miała nieznaczną przewagę w posiadaniu piłki, lecz nie potrafiła tego przełożyć na sytuacje. Zamiast kreować sobie szanse, po prostu z frustracją rozgrywali piłkę od lewego do prawego skrzydła szukając wolnego miejsca w szesnastce gospodarzy. Tego nie było – jak sami widzicie na górnej grafice, zaledwie cztery razy z gry udało się piłkarzom Chelsea podać piłkę w polu karnym rywali. To bardzo słaby wynik i jedna z przyczyn dla których nie wygrali oni na DW Stadium. Warta podkreślenia jest różnica w grze Chelsea i Arsenalu na stadionie Wigan – bardziej kreatywni pod i w szesnastce rywali byli zawodnicy Wengera i w rezultacie łatwo wygrali 4-0. Można również zauważyć, że jedyny gol Chelsea padł po długim zagraniu w pole karne co może być symbolem desperacji oraz pewnego rodzaju frustracji wywołanej dobrą postawą przeciwników.

Image and video hosting by TinyPic

W hicie kolejki obejrzeliśmy zwariowane spotkanie, toczące się od jednego do drugiego pola karnego. Najciekawiej działo się jednak w obronie Arsenalu, nie tylko przez wzgląd na to, że to piłkarze Manchesteru City stwarzali sobie więcej sytuacji i wygrali. W tym sezonie nad defensywą Arsene Wengera ciąży jakieś fatum i nie omieszkało ono uderzyć w zespół Francuza także i tym razem – do grona kontuzjowanych bocznych obrońców dołączył Johan Djourou, a Arsenal w drugiej połowie grał czwórką stoperów. Nieźle grał zwłaszcza Laurent Koscielny, który po przerwie został prawym obrońcą, a wprowadzony Miquel wystąpił na przeciwnej flance. To ciekawe rozwiązanie i Francuz nie zawiódł oczekiwań menedżera, choć to z jego strony padła jedyna bramka – tu jednak winić należy młodego Hiszpana, który z niezrozumiałych powodów odpuścił w ostatniej chwili krycie Davida Silvy, a jego rodak ze spokojem umieścił piłkę w siatce.

Na grafice widzimy wszystkie pojedynki Koscielnego z drugiej połowy, czyli od momentu jak zaczął grać na prawej obronie. Wygrał sześć, przegrał raz – co ciekawe, jako stoper w pierwszej części meczu w czterech pojedynkach trzykrotnie był tym pokonanym. Co więcej taka proporcja na pozycji bocznego defensora to drugi najlepszy rezultat ze wszystkich zawodników, którzy wystąpili na tej pozycji w tym meczu – Richards z 10 wygrał 6, Zabaleta przegrał połowę z 14, Miquel zwyciężył 2 z 3, Vermaelen z 5 czterokrotnie wychodził zwycięsko, a najlepszy wynik osiągnął właśnie Djourou. Szwajcar dwa razy wygrał, nie notując żadnej porażki. To jednak, że Koscielny spisał się tak dobrze na prawej obronie nie znaczy, że będzie tam grał na stałe, mimo kłopotów kadrowych Arsenalu. Interesujące, że Wenger wybiera na zastępstwa na te pozycje stoperów, a nie np. bocznych pomocników, jak choćby robi Ferguson, lecz dzięki temu przynajmniej jest pewien przewagi… przy stałych fragmentów gry. Dzięki takiej taktyce menedżera, Arsenal ma najwyższą formację obrony w całej lidze.

Michał Zachodny

(KTBFFH.blox.pl & Taktycznie.net)

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama