Udana akcja Nike, ale to wciąż tylko PZPN/Sportfive…

redakcja

Autor:redakcja

19 grudnia 2011, 09:29 • 3 min czytania

Sporo działo się w ostatnich dniach wokół reprezentacji PZPN/Sportfive. Niektórzy nawet powrócili do interesowania się tym tworem na fali podniecenia po wciśnięciu na koszulki Orzełka. Swoje zrobiła też Nike, która po początkowych kompromitacjach chyba przypomniała sobie czasy magicznego marketingu z „domową” reklamą Henry’ego na czele. Szkoda trochę, że to wciąż ten sam PZPN i ta sama kadra Resztek Świata…
Niestety jeśli chodzi o koszulki nie mamy dobrych wieści. Orzeł faktycznie wrócił, jest nawet w miejscu uzasadnionym historycznie (głównie przywoływaniem miłych obrazków z lat ’70 oraz pierwszej połowy ’80) i świetnie prezentującym się na klacie Błaszczykowskiego.

Udana akcja Nike, ale to wciąż tylko PZPN/Sportfive…
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Problem jednak robi się, gdy Orzełek staje między łyżwą Nike i skrętem kiszek PZPN-u. A wystarczyło przecież zrobić tak:

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Pisaliśmy już też o akcji promocyjnej Nike mającej na celu obrócenie marketingowej porażki w sukces, więc nie ma co strzępić języka po próżnicy. Pochwalić jednak należałoby kolejny krok w celu zwiększenia identyfikacji Polaków z tworem noszącym koszulki tej amerykańskiej firmy podczas meczów międzypaństwowych. Do udziału w reklamie zaproszono dwie osoby, które mają olbrzymi wpływ na młode umysły. Jakubowi „Dynamiczny Kuba” Błaszczykowskiemu towarzyszy Eldo, cała akcja zaś nazywa się „Wspólnota Przeżyć”. Do Leszka żywimy głęboki szacunek i faktycznie firmowana przez niego inicjatywa jest zwięzła, elegancka i jak najbardziej udana. Pod bit jednej z najbardziej patriotycznych piosenek tej dekady, „Nie pytaj o nią”, płyną kolejne obrazy przeplatające piłkarskie boisko i trybuny owiane dymem. Do tego rwane pogawędki rapera i piłkarza, trochę wspomnień – „Mexico 86 z czarno-białego telewizora” – i niesamowity klimat sączący się z filmiku. Są świece dymne, są race, gdyby nie refleksyjna atmosfera pewnie nie brakłoby także głośnego dopingu.

I oglądając sobie kapitana reprezentacji rozmawiającego z jednym z najbardziej inteligentnych przedstawicieli świata kultury myślimy sobie „tak to powinno wyglądać, gdyby było normalnie”. Tyle że nie jest normalnie i pochwalić możemy wyłącznie profesjonalne podejście do tej kampanii, wraz z jej wyśmienitym wykonaniem. Jednocześnie projekcji tego krótkiego filmiku towarzyszy żal, że to wszystko nam zabrano. Radość z goli reprezentacji, frajdę z możliwości obejrzenia na żywo jej meczu, wysłuchania hymnu śpiewanego przez prawdziwych fanatyków, nie przez ludzi, którzy po jego zanuceniu usiądą na 90 minut, by w spokoju zjeść kiełbaskę i obejrzeć mecz. To zniknęło i patrząc na kolejne decyzje Smudy, Laty i innych grabarzy tego wspaniałego uczucia żywionego do kadry narodowej pozostaje wściekłość i żal, że zamiast reprezentacji Polski, mamy zespół PZPN/Sportfive.

Ten ostatni gdzieś tam na południu wygrał w meczu, który nikogo nie interesował. Także nas, dlatego skupimy się na reakcjach pomeczowych. „Orzeł uskrzydlił Sobotę”; „Muszkieterowie ze Śląska gwiazdami kadry Smudy”; „Festiwal zmarnowanych szans Polaków” – kurwa, co to są za tytuły?! Czy oni wszyscy są ślepi i nie dostrzegli z kim przyszło grać jaśnie wielmożnej reprezentacji? Ł»e piłkarze „grajo” z jakąś bośniacką łapanką i nawet w takim meczu nie potrafią nastrzelać porządnie goli? Do tego w co drugiej relacji zdziwienie i płacz, że na trybunach mało widzów, a Orzeł Biały mimo wszystko trochę nieszczególnie umiejscowiony. Ręce opadają. Rychło w czas żeście się wszyscy zorientowali…

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama