Fura szczęścia Wisły. City w odległych planach…

redakcja

Autor:redakcja

16 grudnia 2011, 14:21 • 2 min czytania

Piłkarze z Krakowa, którzy w 1/16 finału Ligi Europy życzyli sobie Manchesterów mogą czuć się zawiedzeni. Dziś już wiadomo, że wiosną nie ruszą w Europę, by zbierać koszulki znanych piłkarzy albo robić sobie zdjęcia na ładnych stadionach. Wszyscy oczekiwać będą wyniku. Jeśli w Liege znów nie przyjdzie komuś do głowy rzucać granatami, czeka ich całkiem przyjemny dwumecz. Klub pewnie sporo straci marketingowo, za to sportowo równie dużo ma do wygrania. Standard nikogo w Krakowie nie będzie przyprawiał o dreszcze, ale to właśnie jeden z rywali, za których mogliśmy ściskać kciuki.
Legia będzie mieć znacznie bardziej pod górkę.

Fura szczęścia Wisły. City w odległych planach…
Reklama

Wprawdzie po kilkudziesięciu sekundach losowania było już jasne, że odpadli nam najwięksi mocarze. Gianni Infantino pomocował się trochę przy otwieraniu kuleczki z nazwą rywala dla FC Porto i po chwili w pierwszej parze mieliśmy dwumecz na miarę finału. Spotkanie, którego pewnie nie powstydziłby się półfinał Ligi Mistrzów – Porto kontra Manchester City. A gdy po chwili Ajaksowi wyciągnięto Manchester United, było wiadomo, że to co medialnie najatrakcyjniejsze, wiosną jest poza nami. Zaraz potem po kolei odpadały najsilniejsze hiszpańskie drużyny – Bilbao, Valencia i Atletico, aż wreszcie mieliśmy pewność, że polski zespół nie trafi na nikogo, kto tyle co wyleciał z rozgrywek Ligi Mistrzów.

Reklama

Na sam koniec została Legia i jej dwaj potencjalni rywale – Sporting Lizbona oraz Brugia.

Belgijski dublet polskich zespołów byłby pod względem sportowym scenariuszem wymarzonym, a tak jest najwyżej nieźle, bo Sporting to jednak przeciwnik, który powinien przypomnieć legionistom ich miejsce w szeregu. Trochę, jak PSV Eindhoven.

Szczęście wyraźnie nie było dziś po stronie podopiecznych Skorży, biorąc pod uwagę, że w kolejnej fazie będzie czekał już ktoś z pierwszej, najmocniejszej pary, a Wisła w przypadku ogrania Standardu, może w najgorszym razie jechać do Hannoveru. Zdzisław Kręcina musiał znów maczać w tym palce…

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama