Kolejny raz odezwały się media w sprawie transferu Tomasza Kuszczaka. 10-krotny reprezentant Polski gnije już nawet nie na ławce rezerwowych Czerwonych Diabłów, a na trybunach Old Trafford i nie zanosi się na to, że Sir Alex Ferguson wkrótce zdecyduje się go chociażby przybliżyć w stronę boiska. Mamiony obietnicami Szkota przez lata, Polak naprawdę uwierzył, że to on będzie zastępcą Edwina Van Der Sara, kiedy ten zakończy karierę. Pewnie dlatego ciągle przez te wszystkie lata chętnie zostawał w zespole, akceptując swoją pozycję rezerwowego. Trzeba jednak pogodzić się ze swoim losem i iść do przodu, bo obchodzący 25-lecie pracy w MU menedżer stracił do Polaka całe swoje zaufanie i już go nie odzyska.
W lecie sporo się mówiło o odejściu Kuszczaka, bo ten już wtedy musiał dojść do wniosku, że szansę na grę w Manchesterze są bliskie zeru. W końcu po coś do składu trafił David De Gea i Anders Lindegaard. W kuluarach mówiło się o kilku klubach m.in. West Ham United, a także zespole, z którego nasz rodak odszedł do Manchesteru, czyli West Bromwich Albion. To właśnie w WBA Kuszczak wypłynął na głębokie wody w Premier League i to z pewnością świetne występy z tamtego okresu pamiętają drużyny, które chętnie by urodzonego w Krośnie Odrzańskim bramkarza widziały u siebie między słupkami.
Ostatecznie do żadnej transakcji nie doszło, bo Czerwone Diabły nawet swojego czwartego bramkarza (okazało się, że SAF w roli trzeciego widzi bardziej Bena Amosa) niezwykle cenią. Zapewne zainteresowane kluby musiały znaleźć się w ciężkim szoku, kiedy MU oświadczyło, że puści Polaka za minimum 4 miliony funtów. Niezwykle wysoka, wręcz zaporowa cena, jeśli prześledzimy losy golkipera, który co sezon zjeżdżał po równi pochyłej w hierarchii klubowej, żeby w końcu wylądować na jej samym dnie, w rezerwach. Oczywiście wszyscy zainteresowani postanowili, że dadzą sobie spokój. Za taką cenę można przecież znaleźć bramkarza, który ostatnio grał i pokazywał, co potrafi, a nie odsuniętego od gry na najwyższym poziomie, nie wiedząc, w jakiej dyspozycji się znajduje.
Niekończący się serial „Kuszczak idzie do …” w końcu jednak musi znaleźć swój finał, bo reprezentantowi Czerwonych Diabłów kończy się kontrakt w czerwcu przyszłego roku. Zima, więc będzie tym kluczowym moment w karierze byłego golkipera Herthy Berlin. Wtedy MU będzie mieć ostatnią szanse na zarobienie jakiejś kwoty z ewentualnego transferu. Chętnych nadal nie brakuje, przynajmniej tak utrzymuje prasa. Jeszcze we wrześniu spekulowano, że zainteresowany Polakiem jest Hannover 96, w międzyczasie przewijały się plotki na temat CSKA oraz Celticu. Ostatnie kilka dni to zainteresowanie Kuszczakiem Sunderlandu, a to ze względu na plagę kontuzji w zespole z północy Anglii. Chętnie w swoich szeregach byłego reprezentanta Polski widziałoby też Leeds United. Obecnie bramkarz mógłby zostać jedynie wypożyczony, bo w Anglii zamknięte jest w tym momencie okno transferowe.
Jak widać, zainteresowanie jest duże, przynajmniej tak utrzymują media, co trzeba traktować z dużym dystansem i sporą dozą nieufności. Wydaje się, że MU jednak niezbyt chętnie podejdzie do wypożyczenia Polaka, bo chce jeszcze na nim trochę zarobić i wszystko powinno wyjaśnić się właśnie w okolicach stycznia. Jeżeli Czerwone Diabły zawyżą cenę jak ostatnio, to może okazać się, że golkiper aż do czerwca pogra w rezerwach. Drobnym pozytywem tego, jakby to głupio nie zabrzmiało, jest to, że nasz rodak gra – właśnie w drużynie rezerw, ale gra i raczej tam miejsca między słupkami nie straci, a przecież do niedawna myśląc o występach musiał coraz głębiej sięgać do swojej pamięci.
Jedno można napisać na pewno – jakby Kuszczak się nie uśmiechał, nie zakłamywał rzeczywistości i oszukiwał siebie – 6 lat w jednym z najlepszych klubów na świecie to był dla niego okres może i momentami dobry, czasami wręcz piękny, zwłaszcza na początku tej przygody, ale na pewno głównie nieudany. Doświadczenie, które powinien zbierać golkiper do 30 roku życia, procentuje przez te kolejne kilka lat, aż do zakończenia kariery, a Polak w Manchesterze przez 6 sezonów zagrał zaledwie około 60 razy i to najczęściej w spotkaniach mniej ważnych. 10 meczów na sezon to dla bramkarza w wieku dwudziestu paru lat zdecydowanie za mało. Jerzy Dudek w Realu mógł siedzieć na ławce, bo on już swoje w życiu zagrał, u schyłku kariery było mu tak nawet dużo wygodniej, ale młody bramkarz (no może nie taki młody, ale na pewno golkiper przed 30 rokiem życia nie jest stary)? Można jasno i szczerze powiedzieć – skok na głęboką wodę się nie udał. Skutkiem ubocznym jest też to, że bramkarz, który jeszcze 2-3 lata temu walczył o pozycję numer jeden w kadrze, teraz na nią nie ma wręcz szans i EURO 2012 obejrzy prawdopodobnie tylko w telewizji. Fakt, że golkiperem nie zainteresuje się nikt pokroju MU, z pewnością deprymuje, ale Kuszczak musi się wziąć w garść, w przyszłym roku stuknie mu trzydziestka – to dobry moment na rozpoczęcie nowego rozdziału w jego życiu i karierze.
MG
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]