Postanowiliśmy to napisać, bo i tak za chwilę taka informacja pojawi się w mediach, a przynajmniej będziemy pierwsi, czemu nie? Barcelona włącza się do walki o Lewandowskiego i za moment nasz Robercik będzie grał na Camp Nou u boku Wojciecha Szczęsnego i Bartosza Salamona. A w Chelsea jednak towarzystwo miałby gorsze, bo z naszych są tam tylko Wojciech Kowalewski i ten bramkarz z Norwegii, którego prasa wciskała Abramowiczowi w zeszłym roku.
Trwa już analiza, czy Lewandowski sobie w Chelsea poradzi (Michał Szadkowski z „GW” uważa, że spokojnie) i kogo miałby wygryźć. Wiadomo, że pakować już może się Torres, nie wspominając o staruchach – Drogbie i Anelce. Londyńczycy odmładzają skład, a 23-letni Lewandowski odmłodzi lepiej niż 22-letni Daniel Sturridge, o kupionym za 22 miliony euro 18-letnim Lukaku nie wspominając. Z drugiej strony, być może lepiej „Lewy” czułby się w Liverpoolu, który przecież kilka lat temu kupił Błaszczykowskiego (tylko Błaszczykowski zapomniał, że tam gra i siłą rozpędu tłucze dalej rywali Borussii).
Aż szkoda, że tej transakcji stulecia nie będzie mógł dopiąć Cezary Kucharski – bo przecież, jako odpowiedzialny człowiek, na pewno skoncentruje się na pracy w sejmie, do którego wybrali go obywatele, prawda? Swoją drogą to ciekawe, że więcej głosów potrzeba, by wygrać plebiscyt na piłkarza miesiąca w Legii, niż żeby zostać posłem.