Reklama

Cracovia jeszcze raz przypomniała, że jest słaba w zagraniczne transfery

redakcja

Autor:redakcja

04 czerwca 2017, 11:33 • 4 min czytania 7 komentarzy

Przeczytajcie to na głos: Cracovia skończyła sezon Ekstraklasy na 14. miejscu, wyprzedzając jedynie Górnik Łęczna i Ruch Chorzów. Ledwie trzy punkty mniej i dziękujemy, dobranoc. Przedziwnie to brzmi, prawda? Po takim rezultacie sprawcy powinni ze wstydu na tydzień schować się pod łóżkiem. Ostatni raz tak nieadekwatny do potencjału wynik widzieliśmy chyba w Pucharze Polski, która zgarnęła Arka, ale wiadomo – tam zadecydował jeden mecz i fakt, że gdynianie nie wywrócili się w czasie spacerku po czerwonym dywanie wprost do finału. Żeby tak spartaczyć w lidze, na przestrzeni aż 37 kolejek, to jednak trzeba było się mocniej postarać. Dlatego tytuł największego drużynowego rozczarowania sezonu, jedzie ekspresem do Krakowa i nawet nie chce nam się wchodzić w dyskusję pt. “Piast to wicemistrz a niewiele lepszy”. 

Cracovia jeszcze raz przypomniała, że jest słaba w zagraniczne transfery

Zamiast tego pomyśleliśmy o przyczynach. Jak zwykle trudno wskazać jedną, zapewne to wypadkowa bardzo wielu spraw. Obrona tak słaba, że nie powierzylibyśmy jej nawet pilnowania szkolnej dyskoteki, a co dopiero strzeżenia dostępu do ekstraklasowej bramki. Brak zastępstwa dla grającego sezon życia Covilo. Brak jakiekolwiek lidera. Kolosalny zjazd Mateusza Cetnarskiego. Ale nie tylko pomocnika, bo również np. Erika Jendriska. Potworna nieskuteczność. Nietrafione transfery.

No właśnie, transfery. Zespół został wyraźnie wzmocniony względem naprawdę udanego poprzedniego sezonu, a na boisku było to widoczne jak – nie przymierzając – pierwsze siwe włosy na głowie Michała Pazdana. I tu musimy dokonać pewnego rozgraniczenia, bo tendencja jest dość wyraźna – o ile te krajowe transfery zawodników o określonej reputacji jeszcze jakoś wychodzą (Krzysztof Piątek, Mateusz Szczepaniak, Piotr Malarczyk, Tomasz Brzyski, Sebastian Steblecki – niby bez szału, ale nie są to też niewypały), o tyle poza granicami Cracovia szuka tak, że bylibyśmy w stanie uwierzyć, że głównym skautem drużyny i osobą decyzyjną jest Stevie Wonder.

Kilka słów o tym. W tygodniu z obozu Pasów napłynęły pierwsze decyzje personalne przed nowym sezonem.

1. Kontrakt przedłużył Diego Ferraresso.
2. Przygotowania z klubem rozpoczną przebywający wiosną na wypożyczeniach: Wdowiak, Szewczyk i Wilk.
3. Florin Bejan i Anton Karaczanakow najprawdopodobniej odejdą.
4. Jaroslav Mihalik nie zostanie wykupiony.

Reklama

Ostatnia z tych decyzji jest dość wymowna. Przecież mówimy o chłopaku, którego niedawno Sparta Praga kupowała za blisko milion euro, i który w barwach Żyliny wykręcał świetne jak swój wiek liczby. 6 goli i 4 asysty w 18 meczach, 13 goli i 4 asysty w 32 meczach, 3 gole i 6 asyst w 31 meczach. Nie w kij dmuchał. W dodatku gość powinien być szczególnie zmotywowany, bo przed nim młodzieżowe Euro w barwach reprezentacji Słowacji.

Tymczasem w Cracovii stanęło na 10 meczach, tylko 4 w pierwszym składzie, łącznie 408 minutach. 1 gol i 1 asysta. Inaczej patrząc – 23-latek, który do Krakowa przywędrował w poszukiwaniu regularnej gry, wiosną spędził na boisku jeszcze mniej czasu niż jesienią w barwach Slavii Praga. W Cracovii, w której przyszło rywalizować mu z m.in. kompletnie bezproduktywnymi wiosną Szczepaniakiem, Jendriskiem i Vestenickym! Słabizna.

A dla klubu oznacza to, że miało być przełamanie w kwestii zagranicznych transferów, a jest – jak powiedziałby Wójt – dupa z majonezem. I jest lista hańby:

– Tomas Vestenicky (37 meczów dla  Cracovii, 1 gol i 1 asysta),
– Robert Lituaszki (5 występów),
– Jakub Cunta (2 występy),
– Diego Ferraresso (13 występów),
– Milan Dimun (7 występów),
– Jaroslav Mihalik (10 występów, 1 gol i 1 asysta),
– Anton Karaczanakow (8 występów),
– Florin Bejan (13 występów).

Podsumowując: 2 sezony, 8 transferów, na tę chwilę zero udanych ruchów.

Wcześniej też bywało różnie, ale generalnie obok takiego Armiche Ortegi udawało się ściągnąć też choćby Miroslava Covilo i można było mówić o nie najgorszej skuteczności. I nie przekonujcie nas, że skoro przedłużono kontrakt z Diego, to znaczy, że przesadzamy. Naprawdę nie wiemy, co Jacek Zieliński widzi w tym zawodniku (a coś widzi chyba tylko on), dla nas to chodząca zapowiedź jakiegoś nieszczęścia. Jeśli już szukamy okoliczności łagodzących, to można powiedzieć, że Cunta i Dimun to jeszcze melodia przyszłości, choć z drugiej strony – z rocznika 96′ lub młodszego są też m.in. Bednarek, Haraslin czy Dankowski (nie wspominając o Kownackim czy Kapustce, który niedawno Pasy opuścił) oraz kilkunastu innych solidnych ligowców/zmienników i nikt nie traktuje ich jak zawodników specjalnej troski.

Reklama

Czyli zadanie Cracovii na nowy sezon jest jasne – zrobić udany transfer zagraniczny. Choć jeden. Musi się udać, choćby przez przypadek.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...