NT: najbardziej namieszali Stefański i Smolarek

redakcja

Autor:redakcja

27 listopada 2012, 13:25 • 3 min czytania

Werdykty pana Sławomira Stempniewskiego w Lidze+Extra nie są dla nas wyrocznią, ale bywają cenną wskazówką. Tym razem zgadzamy się z nim jak rzadko kiedy i zupełnie gdzieś mamy fakt, że… reszta świata ma zupełnie inne zdanie. W tej kolejce ekstraklasy mieliśmy dwa bardzo naciągane rzuty karne. Jedni mogą nazywać to cwaniactwem napastnika, my nazywamy oszustwem. Jeśli upadasz, mimo że możesz biec dalej – jesteś oszustem. Może jesteś przy okazji cwaniakiem, może zawodnikiem inteligentnym, przebiegłym, może pomagasz zespołowi, może robisz to, czego oczekuje trener, może nawet kibice poklepią cię po plecach, ale w pierwszej kolejności – oszukałeś.
Oczywiście na myśli mamy Euzebiusza Smolarka z Jagiellonii i Kamila Adamka z Podbeskidzia. Obie sytuacje wyglądały bardzo podobnie – zawodnik zdobywa pozycję i gdy czuje, że obrońca jest tuż za nim, wykłada się piękną jaskółką. O ile rzut karny dla bielszczan nie miał żadnych konsekwencji dla wyniku (wielkie podziękowania dla Irka Jelenia), o tyle „jedenastka” dla Jagiellonii całkowicie odmieniła mecz.

NT: najbardziej namieszali Stefański i Smolarek
Reklama

U nas nie odmieniła – ani rzutu karnego, ani czerwonej dla Spahicia. Jest za to żółta dla Smolarka, chociaż jednocześnie zaznaczamy, że na nagrodę dla najgorszej aktorki tygodnia (tradycyjny żółty stanik) absolutnie nie zasłużył: jego pad był pierwszorzędny i należą się Ebiemu szczere słowa uznania.

Do rzeczy – jakie wyniki zmieniamy w tym tygodniu?

Reklama

Śląsk – Jagiellonia: zabieramy rzut karny i mamy zwycięstwo Śląska. Czerwone kartki dla zawodników „Jagi” jak najbardziej prawidłowe.

Ruch – Wisła: zabieramy gola Ruchowi Chorzów i… no właśnie, to bardziej skomplikowane. Po pierwsze – należała się czerwona kartka dla Jaliensa, po drugie – spalony po główce Lewczuka bardzo, bardzo wątpliwy. Ale ok, uznajmy, że ten dwucentymetrowy spalony rzeczywiście był i że liniowemu się po prostu poszczęściło. Co jednak zrobić z czerwoną kartką? Przypomnijmy – była to sytuacja jeszcze z pierwszej połowy spotkania, co oznacza, że wiślacy szmat czasu graliby w dziesiątkę. Czy daliby radę zdobyć dwa gole? Rozsądek podpowiada nam, że nie. Z drugiej strony Wisła – jeśli już anulowaliśmy gola Niedzielana – wygrała dwiema bramkami, czyli w miarę bezpiecznie… Po przeanalizowaniu za i przeciw, z ciężkim sercem zostawiamy zwycięstwo „Białej Gwiazdy”.

Podbeskidze – Lech: tu mamy podobne zamieszanie jak w przypadku Wisły. Trudno oszacować, jak wielkie miałby problemy Lech ze zwycięstwem (i czy miałby jakiekolwiek), gdyby nie czerwona kartka dla Dariusza Pietrasiaka. Sędzia Stefański po prostu namotał aż tak bardzo, że w logiczny sposób odkręcić się tego nie da. Zwolennicy teorii, że Lech i tak by wygrał mogą śmiało powiedzieć, że w pierwszej połowie – gdy jeszcze oba zespoły grały w pełnych składach – był lepszy. Przeciwnicy – że jednak do przerwy było 1:1. Ostatecznie wszystko zmieniła u nas bramka Adamka na 2:3. Gdyby Lech zwyciężył dwoma golami, nie weryfikowalibyśmy wyniku punktowego. A tak – już słyszymy głosy oburzenia z Poznania, wiadomo: warszawski spisek, oszustwo itd. – remis.

Nasza tabela aktualnie wygląda tak:

Image and video hosting by TinyPic

Na koniec aktualny bilans upomnień dla sędziów: Małek, Gil, Borski (trzy), Marciniak, Lyczmański (po dwie), Wajda, Musiał, Jarzębak, Stefański, Piasecki (jedna). Marciniakowi odpuściliśmy karnego na Smolarku, ponieważ wielu dałoby się nabrać.

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama