Reklama

Ruch prosi się, by nie przyznawać mu licencji na I ligę

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2017, 11:12 • 2 min czytania 81 komentarzy

Ruch Chorzów spadł z ekstraklasy, ale jeszcze nie wiadomo, do której ligi. W teorii – do pierwszej. Jest to natomiast teoria optymistyczna, bo zawierająca licencję na ten poziom rozgrywkowy.

Ruch prosi się, by nie przyznawać mu licencji na I ligę

Tymczasem wymagania licencyjne w zakresie nieuregulowanych zobowiązań dla ekstraklasy i pierwszej ligi są identyczne. Dla drugiej zresztą też. I to oznacza dla „Niebieskich” spore wyzwanie. Już od jakiegoś czasu wiadomo, że Ruch do piątku musi przedstawić dowód, iż zapłacił piłkarzom pół miliona złotych za awans do grupy mistrzowskiej w poprzednim sezonie (drugie pół zalicza się do następnego procesu licencyjnego). Wprawdzie prezes Janusz Paterman zdążył udzielić wywiadów, że ten cały regulamin – ujawniony na Weszło – to tylko świstek papieru i to wybrakowany, ale okazało się (cóż za zaskoczenie!), że to jednak ważny dokument.

Ale to nie koniec.

Jak donoszą nam dziennikarze z Niemiec, Ruch jest w sporze z Norymbergą. Niemiecki klub czekał i czekał aż „Niebiescy” zapłacą należne pół miliona euro za transfer Mariusza Stępińskiego, ale (cóż za zaskoczenie!) nie doczekał się. Do akcji wkroczył Paterman, który przedstawia się jako człowiek, który czyści bałagan po poprzednikach. Na początku maja podpisał z Norymbergą porozumienie, w myśl którego miał wyczyścić zobowiązanie w ratach.

Pierwsza rata – 50 000 euro plus 16 444 euro odsetek do 2 maja.
Druga rata – 50 000 euro do 10 maja.
Trzecia rata – 50 000 euro do 20 maja.
Czwarta rata – 50 000 euro do 30 maja.

Reklama

I tak dalej, co dziesięć dni.

Niemcy poszli na rękę, a przecież nie musieli, ale też ostrzegli – nie będziecie płacić, od razu informujemy FIFA i UEFA o złamaniu procedury licencyjnej.

No i patrzcie państwo, szok! Ruch zapłacił pierwszą ratę, a o kolejnych zapomniał. Niewykluczone, że Paterman już miał robić przelew, ale Rafał Siemaszko złapał go za rękę tuż przed wciśnięciem klawisza enter i sprawa się rypła.

Generalnie nie ma nic prostszego niż zapłacić komuś 50 procent za transfer piłkarza. Przychodzi kasa z Nantes i wtedy jak w „Kilerze”: jedna sztabka pan Ferdynand Lipski, jedna sztabka pan Siara, jedna sztabka pan Ferdynand Lipski, jedna sztabka pan Siara.

Ale nie, Ruch przechwycił całość, a Niemcy niech się bujają. Wszystkie sztabki pan Ferdynand Lipski, żadnej sztabki pan Siara.

I teraz jest faktycznie… siara.

Reklama

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

81 komentarzy

Loading...