Blisko dwadzieścia tysięcy kibiców na trybunach. Rafał Kurzawa grający na kodach – konkretnie “god mode”. Górnik wrzucający Podbeskidziu czwórkę, w konsekwencji meldujący się na drugim miejscu tuż przed ostatnim okrążeniem. To popołudnie nie mogło się kibicom z Zabrza lepiej udać. Ale to wszystko mógł być tylko pokazowy festyn na otarcie łez, gdyby nie wielkie frajerstwo na innych stadionach I ligi.
Drugie miejsce przed tą kolejką zajmowało Zagłębie Sosnowiec. Można powiedzieć: pole position. Wyjazd do Głogowa nie zapowiadał się szczególnie trudno, Chrobry to średniak, który w praktyce o nic już nie grał. Dlatego zdumiało nas jak beznadziejnie wyglądało Zagłębie. Ładne uderzenie Pawła Wojciechowskiego, które dało głogowianom prowadzenie, było tylko konsekwencją dobrej gry. Tak naprawdę już cztery minuty wcześniej Chrobremu należał się rzut karny. Nie powiemy, że Chrobry kontrolował sytuację, bo choćby Pribula wyszedł jeszcze w pierwszej połowie sam na sam, ale to nie była gra godna walki o Ekstraklasę. Mecz otworzył się po przerwie, ale pudłowali zarówno jedni i drudzy: zatrzymany Łuczak, partaczący Machaj. W końcówce Zagłębie, zamiast wrzucić piąty, albo chociaż drugi bieg, nie potrafiło wyjść z bokserskiego klinczu – więcej walki niż gry w piłkę, a w konsekwencji porażka 0:1, która prawdopodobnie pogrzebie marzenia o Ekstraklasie.
Taki wynik oznaczał, że na drugą pozycję mogła wskoczyć Olimpia Grudziądz. No ale to przecież pierwsza liga, tutaj nic nie może odbyć się przewidywalnie. Olimpia podejmowała u siebie GKS Katowice, który skompromitował się ostatnio z Kluczborkiem. Gospodarzy zjadła presja i – zamiast wykorzystać bodaj największą szansę w historii klubu – ciężar meczu spętał im nogi i dwie bramki Foszmańczyka zupełnie ich pogrążyły. Mogli być jeden mecz od Ekstraklasy, mogli mieć wszystko w swoich rękach. Są na siódmej pozycji. Klęska. Ale GKS też nie ma czego świętować, bo dzisiejsze zwycięstwo dałoby im sporo, gdyby nie wspomniana parodia z Kluczborkiem. Dopiero dziś tamten wynik boli z pełną mocą, bo gdyby wtedy dowieźli prowadzenie, dzisiaj byliby o jeden mecz od Ekstraklasy. A tak? Szóste miejsce. W praktyce dzielą los Olimpii.
Swój mecz w czołówce wygrały Chojniczanka i Miedź, ale karty w ostatniej kolejce rozda Górnik. To on będzie krupierem. Dzisiaj zagrał perfekcyjny mecz. Nie powiemy, że zmiażdżyli Podbeskidzie, bowiem Górale próbowali się odgryzać, ale jednak Górnicy prezentowali zabójczą skuteczność, no i mieli Rafała Kurzawę. Dwa gole, ostro bite stałe fragmenty gry, z którymi kompletnie nie radził sobie Leszczyński, a już bramka na 4:0 palce lizać – ozdoba kolejki. Naciskany przez obrońcę, bez rozbiegu, z dobrych dwudziestu metrów, a jednak huknął w samo okienko.
Jeśli Górnik tak zagra za tydzień w Puławach to będzie świętował awans do Ekstraklasy. Problem polega na tym, że jest zespołem chimerycznym, który przegrał dziesięciokrotnie, a jeśli chodzi o wyjazdy, jest dopiero jedenastą drużyną ligi. Nie da się jednak ukryć, że to również zespół w najlepszej formie. Wisła bije się jednak o utrzymanie, więc pójdzie tam na noże.
Górnik na ten moment jest kandydatem na największego wygranego ligi, bo jeszcze kilka tygodni matematyczne wyliczenia Pawła Mogielnickiego dawały mu 1% szans na awans (a dziś jest już ponad 55%). Wyczynem jest, że doprowadzili do tak korzystnej sytuacji. Ale wciąż jeszcze, jeśli w Puławach wypuszczą awans, mogą być frajerami sezonu, choć konkurencja do tego miana jest przecież tak liczna…
WYNIKI:
Bytovia – Stomil 1:0
Surdykowski 64′
Chrobry – Zagłębie 1:0
Wojciechowski 18′
GKS Tychy – Stal 1:4
Świerczok 89′ – Sobczak 48′, Głowacki 82′, Kolev 90′, 91′
Górnik – Podbeskidzie 4:0
Kurzawa 8′, 69′, Angulo 63′, Lewicki (s) 23′
Kluczbork – Znicz 2:2
Ganowicz (p) 31′, Swedrowski 59′ – Paluchowski 69′, 90′
Miedź – Pogoń Siedlce 3:0
Łobodziński 36′, Vojtus 66′, Marquitos 83′
Sandecja – Wisła Puławy 0:0
Olimpia – GKS Katowice 0:2
Foszmańczyk (p) 61′, 88′
Wigry – Chojniczanka 2:3
Kądzior 47′, Zapolnik 85′ – Zawistowski (p) 16′, 22′, Grzelak 49′
Źródło: Livesports.pl
Fot. FotoPyK