Buldogi w płatkach róży

redakcja

Autor:redakcja

17 października 2011, 13:41 • 6 min czytania

Kiedyś to były czasy. Arsene Wenger nie lubił Alexa Fergusona, a Sir Ferguson nie darzył estymą Wengera. Gdy dochodziło do spotkań między zespołami obu dżentelmenów. od razu było wiadomo, że wydarzy się coś kontrowersyjnego. Obaj po ostatnim gwizdku sędziego nie mieli w zwyczaju wymieniania uprzejmości, nie podawali sobie dłoni, a na konferencjach prasowych przed kamerami wzajemnie nie szczędzili sobie impertynencji, złośliwości i obraźliwych sformułowań; ba, rzucali się na siebie wzajemnie jak dwa wściekłe psy!
Kiedy w połowie sezonu 2008/09 to Manchester United dominował w Premier League, Ferguson zwymyśłał Wengerowi od nowicjuszy, krytykując jego umiejętności podczas dokonywania transferów. – Wenger to jeszcze dziecko, które wierzy innym dzieciom. Niezrozumiałym jest dla mnie, dlaczego wciąż kupuje graczy ofensywnych, kiedy potrzeba mu wzmocnień w tyłach. Arszawin? To dobry gracz, ale ma już przecież w swoim zespole Nasriego, Adebayora, Van Persiego, Bendtnera, Eduardo i Walcotta – atakował Sir Alex.

Buldogi w płatkach róży
Reklama

Każdorazowo przed meczami Arsenal-Manchester narastał konflikt pomiędzy menadżerami obu klubów. Kiedyś Ferguson skrytykował Wengera, że ten nie nakazał swoim piłkarzom przeprosić go za rzucanie w niego jedzeniem po jednym z meczów na Old Trafford, ale Wenger oburzył się i stwierdził, że jego zdaniem nic takiego się nie stało. Sternik Czerwonych Diabłów kpił też z umiejętności lingwistycznych Francuza twierdząc wręcz, że zna piętnastolatka, lepiej mówiącego w pięciu językach obcych. W odpowiedzi Wenger rzucał na prawo i lewo oskarżeniami, iż FA faworyzuje Szkota i tak w kółko Macieju.

W ostatnim czasie dało się jednak zauważyć jakby ocieplenie relacji między oboma panami. Skończyły się złośliwości, pojawił się wzajemny szacunek a nawet obrony Fergusona skierowane pod adresem Wengera, który pozostawał jakiś czas w krzyżowym ogniu krytyki po tym, jak zgodził się na transfer Cesca Fabregasa i planowaną sprzedaż Samira Nasriego oraz po porażce z Liverpoolem na Emirates Stadium (0:2) w 2. kolejce angielskiej ekstraklasy w tym sezonie.

Reklama

Powód tych niesnasek był bardzo prosty. Ferguson i Wenger stali po dwóch różnych stronach barykady już od czasów, kiedy ten ostatni pojawił się w Arsenalu. Ich drużyny od lat walczyły przecież o najwyższe cele w Premier League – dziś obaj są godnymi siebie rywalami.
– Kiedy Arsene przybył do Arsenalu, rywalizacja między obydwoma klubami była bardzo zacięta i to prawdopodobnie przełożyło się na nas. Ale zawsze mieliśmy szacunek dla siebie i wykonywanej przez nas pracy – mówił Ferguson o swoich relacjach z Francuzem. Kiedy pojawiają się nowi trenerzy, znikają już po kilku latach. Tylko my jesteśmy tu tak długo i chyba razem udamy się “w stronę zachodzącego słońca“. Obaj jesteśmy zwycięzcami i dlatego pracujemy w wielkich klubach, jak Manchester United i Arsenal Londyn.

Wenger zdawał sobie sprawę z planów Manchesteru na ten sezon już przed przegranym spotkaniu na Old Trafford (8-2). – Oni są faworytami, bo wygrali ligę w zeszłym sezonie, a teraz wcale nie są słabsi. Byliśmy bardzo blisko wiele razy począwszy od 2006 roku i zwyciężyliśmy ostatecznie w zeszłym sezonie. Drużyna Manchesteru świetnie weszła w sezon w porównaniu z poprzednim i nadal mają dobrych, doświadczonych zawodników na ławce, a my…czujemy się silni na równi z rywalem.

W minionym sezonie Manchester Untd. wyprzedził “Kanonierów” o 12 punktów, sezon wcześniej o 10 punktów, a trzy lata temu o 18. W 2004, ostatnim roku mistrzostwa dla Arsenalu, “Czerwone Diabły” zdobyły dziewięć różnych trofeów, a Londyńczycy tylko jedno. Czasy, kiedy oba kluby zażarcie walczyły o mistrzostwo, zapewne już minęły. Ferguson już wie, co trzeba zrobić, aby wywalczyć dwudziesty tytuł w jubileuszowym (20) sezonie Premier League, a Wenger zastanawia się nad tym, jak po raz pierwszy od szesnastu lat nie wypaść przypadkiem poza pierwsza czwórkę na zakończenie sezonu.

A tymczasem to nie menadżerowie, tylko samo życie tworzy własny scenariusz losów obu drużyn. Choć opiekun Arsenalu uparcie twierdzi, że jego drużyna jest wciąż silna, to fakty są jednoznaczne. Arsenal jest na 10. miejscu w tabeli i tej pozycji już nie zdoła zmienić nawet po zakończeniu wszystkich spotkań 8. kolejki.

Arsenal i Manchester ma już teraz nową parę rywali. فukasz Fabiański zaatakował Wojciecha Szczęsnego – donosi „London Evening Standard”. “Fabian” uważa, że jego kontuzja barku to jedyny powód, dla którego to nie on jest pierwszym wyborem w bramce The Gunners. 26-letni bramkarz opuścił drugą część ubiegłego sezonu z powodu kontuzji barku. Do bramki wskoczył Wojciech Szczęsny, który bardzo szybko stał się jednym z ulubieńców kibiców z Emirates Stadium. Po raz kolejny swoją klasę potwierdził popisując się w spotkaniu z Sunderlandem paradą meczu a być może nawet całego weekendu w Premier League. Polak obronił strzał głową z dwóch metrów Lee Cattermole’a.

Wysoka forma jest, choć nasz bramkarz nie ustrzegł się błędów w tym dość szczęśliwie wygranym spotkaniu z â€œCzarnymi Kotami” (2:1). Szczęsny wciąż jest zdecydowanym numerem jeden w klubie i reprezentacji Polski, a media wiążą go m. in. z rychłymi przenosinami do Barcelony. Obecna sytuacja mocno frustruje Fabiańskiego, który jest zaledwie rezerwowym i według doniesień Anglików rozważa odejście z klubu.

– Gdyby nie moja kontuzja, on nie byłby dzisiaj tu gdzie jest – powiedział o Szczęsnym Fabiański. – Chciałbym nadal być numerem jeden. Nie straciłem miejsca dlatego, że grałem źle, ale z powodu zdarzeń losowych. W reprezentacji moja sytuacja wygląda dokładnie tak samo. Nie zawiodłem trenera, grałem dobrze. W tym tygodniu فukasz Fabiański potwierdził możliwość odejścia z Arsenalu. – Jeśli moja sytuacja się nie zmieni to rozważę zmianę klubu. Jeśli chcę zagrać na Euro 2012, to jedyną drogą jest regularna gra w klubie – powiedział dziennikowi “The Sun”.

Przed rozpoczęciem obecnego sezonu Premier League Wojciech Szczęsny przyznał, że nie będzie mu szkoda reprezentacyjnego kolegi. – Jestem pewien, że Łukasz będzie groźnym konkurentem, ale dla mnie wszystko jedno, z kim będę rywalizował. فukasz jest moim dobrym kolegą, znamy się od wielu lat, ale jeśli chodzi o piłkę nożną, to nie będę mu współczuł. Jeśli mogę być pierwszym w bramce, a on będzie siedział na ławce rezerwowych, nie będzie mi z tego powodu przykro – mówił.

Atmosfera w Arsenalu jak widać iście wybuchowa, jak na â€œKanonierów” przystało. Szkoda jednak, że nie przekłada się to na równy i dobry okres gry podopiecznych Wengera, który wciąż żyje marzeniami. Dla Fergusona nie jest on już zmartwieniem pierwszorzędnym. Sir Alex ma z kim rywalizować; Andre Villas-Boas z Chelsea i Roberto Mancini z niebieskiego Man City. Ci wykazują się jednak nieco inną taktyką wobec Szkota i nawet nie próbują prowokować 69 – letniego menadżera obecnych mistrzów Anglii, a na jego zaczepki zwyczajnie nie reagują.

Czy nasi obaj bramkarze, też kiedyś staną na przeciw siebie i powiedzą: Bywało między nami różnie, ale darzymy się wzajemnym szacunkiem. Myślę, że stać ich na to, ale najpierw muszą dorosnąć, tak zwyczajnie – po ludzku. Jak Wenger i Ferguson.

MATT SAARMOON

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Anglia

Młodzież w blasku reflektorów. Amorim pozytywnie o grze United

Wojciech Piela
1
Młodzież w blasku reflektorów. Amorim pozytywnie o grze United
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama