Z pastwisk na salony w mgnieniu oka

redakcja

Autor:redakcja

10 października 2011, 13:29 • 3 min czytania

Czarnogórcy chętnie mącą w ostatnim czasie humory Anglików, ale jeden gracz szybko się z nimi przeprosi. Dla fanów „Synów Albionu” – przynajmniej tych z Manchesteru – najlepszą rekompensatą będą dobre wejścia z ławki w meczach Premier League. To na razie limit oczekiwań względem chłopaka, który niedawno grał w dziada z Jovanoviciem i Ilievem, a dziś na treningach wygarnia piłki Aguero i Silvie. Gdyby nie dramaty w życiu prywatnym, stwierdzilibyśmy, że od kołyski wygrywa los na loterii.
Nikt nie miałby do niego pretensji, gdyby w kwietniu tego roku przygasł i zrobił sobie urlop. Ojciec Savicia, burmistrz miasta Mojkovac, popełnił samobójstwo strzelając sobie w skroń. Zamiast rozpaczy i przerwy w grze, była nadludzka determinacja i zaciskanie zębów. Najpewniej okupiona starciem jedynek i skurczami żuchwy, ale z miejsca udało się zrealizować ambicje. Podwójna korona w debiutanckim sezonie w Partizanie Belgrad łatwo znalazła dedykację. 20-latek rozegrał też cztery mecze w Lidze Mistrzów, m.in. z klubem, który dziś pluje sobie w brodę. W Premier League mógł już występować od półtora roku…

Z pastwisk na salony w mgnieniu oka
Reklama

– Miałem oferty z Tottenhamu i Birmingham City, ale po otrzymaniu oferty z Arsenalu nie wahałem się nawet przez moment – komentował na łamach serbskich dzienników w lutym 2010 roku. Twierdził, że nic nie przerwie jego więzi z „Kanonierami”. Niestety, minęło kilka dni testów i wracał do kraju, bo Wenger standardowo bał się sięgnąć po papierkowe. BSK Borca wymagała 2,5 miliona euro, ale wtedy wyglądało to jeszcze na zakupy na pchlim targu. Tego lata Manchester City musiał sięgnąć głębiej do kieszeni i rzucić na stół blisko 6 milionów funtów, które mogą wzrosnąć do 9.

– Najwięcej rozmawiałem po serbsku z Eduardo, ale dobrze sobie radzę z angielskim – wspominał z sentymentem przed tegorocznym wyjazdem na Wyspy. Zdaje się, że talenty lingwistyczne opuściły go wraz z odlotem z Londynu. Po prezentacji w Manchesterze miał problemy z wyduszeniem kilku słów do kibiców. Domyślamy się, że wszystko musiała ratować kartka z fonetycznym zapisem prostej regułki…

Reklama

Bariery językowe nie przeszkodziły mu jednak, żeby szybko zjednać sobie przychylność szatni. Kiedy Roberto Mancini zdecydował się na wzięcie udziału w treningowej gierce, po chwili leżał za boiskiem obłożony lodem. Skasował go Savić, choć zawstydzony interweniuje od tego czasu z chirurgiczną dokładnością i stawia… na zapłon, który miał z lekka opóźniony. Warunkami fizycznymi błysnął natomiast w meczu ligowym z Blackburn:

Spoglądając w jego biografie, żałujemy, że zgarnęli go miłośnicy Football Managera w czasie rzeczywistym. Savić do pierwszego klubu zapisał się bowiem jako 15-latek, a wcześniej kopał gdzie popadnie – wszystko na własną rękę. W takim tempie rozwoju niedługo uczyni przeżytek z Kolo Toure, choć w Manchesterze prędzej czeka go integracja z fanami na trybunach. Wystarczy, że do zespołu dołączy nazwisko warte po stokroć więcej niż wszystkie najżyźniejsze ziemie, na których Czarnogórzec samodzielnie wykuwał swój talent.

FILIP KAPICA

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Anglia

Piłkarz Chelsea kontuzjowany. Nie zagra z Aston Villą

Maciej Piętak
0
Piłkarz Chelsea kontuzjowany. Nie zagra z Aston Villą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama