Pierwsza liga w telewizji, w kasie nędza i ubóstwo

redakcja

Autor:redakcja

05 października 2011, 16:26 • 3 min czytania

Stacja Orange Sport podaje rękę kulejącej pierwszej lidze. Być może z korzyścią dla kibiców, być może serwując nam lekkiego „piłkarskiego gniota”. W każdym razie – daje jej medialność i nową, ładniejszą twarz. Od najbliższego weekendu telewidzowie będą mogli na bieżąco śledzić to, co dzieje się na zapleczu Ekstraklasy. Niestety, prezesi klubów otwarcie przyznają – za kulisami dzieje się źle, a piłkarskiej centrali nie chce się nawet kiwnąć palcem. I nie wiadomo, czy telewizyjne kamery jakkolwiek tu pomogą…
Najbliższą kolejkę I ligi w Orange firmują dwa niezłe spotkania. Lidera, Zawiszy Bydgoszcz z niedawnym spadkowiczem, Arką Gdynia. Podczas gdy gdynianie znów z mozołem wygrzebują się ze strefy spadkowej, w Bydgoszczy przyznają – jeśli spadać, to z wysokiego konia. Otwarcie mówią już o swoich planach i nawet na meczowych plakatach umieszczają hasło „Cel – Ekstraklasa”. Radosław Osuch okazjonalnie chce nawet „koronować” na prezesa własną żonę. Tak w ramach przeciwwagi do Izabelli فukomskiej – Pyżalskiej.

Pierwsza liga w telewizji, w kasie nędza i ubóstwo
Reklama

W drugim spotkaniu weekendu to właśnie jej Warta przyjmie na Stadionie Miejskim w Poznaniu Kolejarza Stróże. – Chcemy pokazać dobrą piłkę na dużych, nowoczesnych stadionach. Chcemy, by nasza stacja żyła pierwszą ligą przez cały tydzień. By ludzie wiedzieli, co słychać w klubach i u zawodników. Będziemy zapowiadać mecze, analizować je i transmitować. Chcielibyśmy, żeby medialność i wizerunek ligi trochę się poprawiły – zapowiada na antenie Janusz Basałaj, szef stacji Orange Sport.

Wygląda na to, że niedługo będziemy wiedzieć, co o meczu z Bogdanką Łęczna myśli Michał Płotka, co na porannym treningu ćwiczył Janusz Kubot albo na ile poważnej kontuzji nabawił się Paweł Zawistowski. – Uderzamy trochę niżej. Tam, gdzie piłka nie rozwija się może tak, jak w Ekstraklasie, ale jakoś sobie radzi. I my, mam nadzieję, pomożemy w tym pierwszoligowcom – dodaje Basałaj.

Reklama

Skróty kilku niedawnych spotkań I ligi znajdziecie w Weszło TV, w dziale „liga polska” >>

Czeka nas pewnie kilka przyzwoitych meczów. Na niezłych stadionach, przy dużej liczbie widzów i sztucznym oświetleniu. Kilka słabych, kilka beznadziejnych… Jednak telewizja bez wątpienia opakuje ten przaśny produkt w całkiem „zjadliwy”. Ale jedno jest pewne… Nie wejdzie z przytupem do klubowych gabinetów, gdzie prezesi nerwowo liczą kasę. – Pierwsza liga w telewizji da nam jedynie korzyść marketingową. Możliwość pozyskania sponsorów i promocji zawodników. Same pieniądze z transmisji na pewno nam nie pomogą – mówi anonimowo jeden z działaczy. Za niespełna dwa sezony, kluby mają dostać milion złotych do podziału. Brzmi ładnie, ale dla każdego z osobna to niecałe 30 tysięcy za sezon. – Dokładnie licząc, nie wyjdą nawet dwa tysiące złotych za jeden mecz u siebie. Trochę to śmieszne. Jeśli 200 osób postanowi nie przyjść na stadion, tylko obejrzeć mecz w telewizji, więcej na tym stracimy niż zarobimy – obawiają się w klubach.

Gołym okiem widać, że zyski mają się nijak do tych, jakie z praw TV czerpią kluby Ekstraklasy. Często opierając na tym całe swoje budżety. A niestety, kondycja finansowa większości pierwszoligowców jest dziś dramatyczna. Trudno się jednak dziwić, jeśli nadal nie widać sponsora tytularnego. Albo jeśli w trzyosobowym zarządzie Piłkarskiej Ligi Polskiej, zrzeszającej kluby pierwszej ligi, obradują przedstawiciele ekstraklasowego Podbeskidzia i drugoligowego Kluczborka. Panowie Władysław Szypuła i Andrzej Buła. To nawet tłumaczy, dlaczego niedawny zjazd PLP miał odbyć się w… Brennej. Trzydzieści kilometrów od Bielska – Białej.

– Kluby nie dostają od PZPN-u niczego. Przyjeżdżają tylko delegaci i jeszcze się mądrzą, wlepiają nam kary i chcą zamykać stadiony. W zamian – zero. Nazwę z drugiej ligi zmienili nam na pierwszą chyba dla żartu – mówi nasz kolejny rozmówca. Niedawno – na przykład – obiecano klubom zniesienie opłat za sędziów. Obiecano, ale oczywiście płacą im do dziś. 3950 złotych za mecz, czyli ponad 60 tysięcy w skali sezonu. To więcej niż można dostać za telewizyjne prawa.

A skoro nie widać znikąd pomocy, jedyna szansa, że kluby rozsądnie wykorzystają i sprzedadzą miejsca na bandach. Ewentualnie, w kilku przypadkach, wreszcie ukrócą własną nieporadność i niegospodarność. W gruncie rzeczy to też jakiś pomysł…

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Anglia

Haaland bez gola, ale Cherki błyszczy. Decydujący cios City w końcówce

Wojciech Piela
1
Haaland bez gola, ale Cherki błyszczy. Decydujący cios City w końcówce
Inne sporty

Ratajski uciekł spod topora i wygrał! Polak w czwartej rundzie MŚ

redakcja
2
Ratajski uciekł spod topora i wygrał! Polak w czwartej rundzie MŚ
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama