Kozakiem był Młynarczyk. A ty jesteś cwaniakiem…

redakcja

Autor:redakcja

03 października 2011, 23:51 • 2 min czytania

Z dobrego źródła wiemy, że Wojciech Szczęsny na ostatnim zgrupowaniu kadry mówił do kolegów z zespołu: – Ja do Korei na bank nie polecę. Słowa dotrzymał – nie leci, „kontuzja”. Teraz niech każdy zada sobie pytanie – czy tak należy traktować reprezentację Polski? Szczęsny lubi zgrywać kozaka, ale czy wymiganie się od podróży do Seulu faktycznie jest kozactwem, czy też tylko cwaniactwem niskiej próby? Czy kozak ucieka w uraz? Gdyby rzeczywiście był takim kozakiem, na jakiego pozuje, to powiedziałby wprost: – Poinformowałem już wcześniej kolegów, a teraz słowa dotrzymuję. Nie chce mi się tracić czasu na Koreę.
I wszystko byłoby jasne – Szczęsny pilnuje miejsca w klubie, nie chce tracić formy latając z kontynentu na kontynent. Jest kozakiem, więc zamiast kręcić, stawia na szczerość. Podobno zawsze jest zabójczo szczery. Podobno. Jak tata.

Kozakiem był Młynarczyk. A ty jesteś cwaniakiem…
Reklama

A może umie przewidywać przyszłość? Może już we wrześniu wiedział, że w październiku będzie kontuzjowany? Może słowa, jakie powiedział do kolegów z zespołu były tylko trafioną przepowiednią?

Szczęsnemu jednak napiszemy, kto tak naprawdę był kozakiem. Napiszemy mu, kto był mocny nie tylko w gębie. Kozakiem był Józef Młynarczyk. Polecamy Szczęsnemu książkę Andrzeja Iwana (będziemy informować, gdy trafi do księgarń, a na Weszło na pewno opublikujemy obszerne fragmenty), który opisał dokładnie, jak wyglądała podróż reprezentacji w 1981 roku na mecz z mistrzami świata, Argentyńczykami. W skrócie napiszemy Wojtkowi: dwaj pozostali bramkarze nie mogli lecieć, a Młynarczyk – ostatni posiadający wizę – w meczu Widzewa paskudnie złamał palec dłoni. Wsadzono go do samolotu i on w tym Buenos Aires wyszedł na boisko, a Polska po golach Buncola i Bońka wygrała z aktualnymi mistrzami świata 2:1. Młynarczyk trzeźwy był chyba tylko w czasie gry, bo przez pozostały czas zwyczajnie nie mógł znieść bólu.

Reklama

Tak – wyszedł na mecz towarzyski w trakcie sezonu (to też był październik) i wspaniale bronił przeciwko Argentynie, na stadionie River Plate, mając złamany palec.

Rozumiesz Wojtku różnicę? Czym innym jest być mocnym w gębie, a czym innym mieć mocny, piłkarski charakter. Może i tobie ta Korea nie byłaby do niczego potrzebna, ale może ty byłbyś potrzebny innym. Wolałeś jednak wymyślić sobie „agrafkową” kontuzję.

Najnowsze

Anglia

W końcu! Wirtz z pierwszym golem dla Liverpoolu [WIDEO]

Jakub Radomski
0
W końcu! Wirtz z pierwszym golem dla Liverpoolu [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama