Danijel Ljuboja vs Dudu Biton: papierowy pojedynek snajperów

redakcja

Autor:redakcja

02 października 2011, 01:36 • 3 min czytania

Pierwszy trafił do Polski jako wożący się na nazwisku upadły gwiazdor, a drugi jako potencjalny zmiennik, jeszcze na dorobku. Pierwszy ma najgłośniejsze nazwisko w ekstraklasie, o drugim – zaryzykujemy – nie słyszał wcześniej żaden polski kibic. Poza boiskiem są całkowitymi przeciwieństwami, a na nim decydują o ofensywie swoich zespołów. Teraz, na kilkanaście godzin przed ich pierwszym pojedynkiem, stawiamy banalne, ale i skomplikowane pytanie – który z nich jest lepszy? Dudu Biton czy Danijel Ljuboja?
Po opinię zadzwoniliśmy do trzech byłych piłkarzy. Szybko okazało się, że panuje wśród nich jednomyślność. Izarelczyk i Serb to piłkarze o różnych walorach, ale ich przydatność dla drużyny oceniana jest w zasadzie tak samo. Już na pierwszy rzut oka widać mocne i słabe punkty obu snajperów.

Danijel Ljuboja vs Dudu Biton: papierowy pojedynek snajperów
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Jest jednak cecha, która podzieliła naszych ekspertów. Charakter. – Niech mi pan powie, jak to oceniać. Przecież to dwie zupełnie inne osoby – zaznaczył na wstępie Jerzy Brzęczek. – Liczy się przydatność dla drużyny – pospieszyliśmy z wyjaśnieniem. – Aha, no to z tym bywa różnie. Bo Ljuboja z jednej strony może dzielić szatnię, a z drugiej – jest w stanie pociągnąć drużynę do walki. Biton nie budzi takich emocji, jest spokojniejszy – stwierdził 42-krotny reprezentant Polski.

Nieco ostrzejszy, jak zwykle zresztą, okazał się Andrzej Iwan. – Ljuboja ma taki francowaty charakter, jak Paweł Brożek. Czyli bez szacunku dla kolegów. Sam chce być pępkiem świata – podkreślił „Ajwen”. – Przed Dudu jeszcze długa droga. Na razie się nie wychyla i siedzi cicho. Ale nie czuje presji, to jego ogromny plus. Czy gra z Ruchem, czy z Twente, podchodzi do meczu tak samo. Nie boi się nikogo, a w zasadzie to jego wszyscy powinni się bać – dodał komentator Orange Sport. – Ljuboja jest Serbem i to wszystko wyjaśnia – krótko wypowiedział się Sylwester Czereszewski.

Te różnice widać też w ich życiu prywatnym. Ljuboja traktuje wszystkich z góry i sprowadza Radovicia mało rozgarniętych kumpli na złą drogę. Jest arogancki i wcale tego nie ukrywa, a głupkowata fryzura ma mu niby dodawać charakteru. Biton ten charakter ma, ale sprzedaje go w inny sposób. Na murawie. Sprawia wrażenie zamkniętego w sobie, trochę żyjącego we własnym świecie. Po meczu rusza w dresie Wisły do Burger Kinga, a po treningu do siłowni w centrum Krakowa (true story, sami go tam spotkaliśmy).

– Muszę przyznać, że trochę pomyliłem się w jego ocenie. Spodziewałem się, że przyda się tylko w naszej lidze, która, wiadomo, wyznacznikiem nie jest, a jak się okazuje, chłopak strzela na wszystkich frontach. W zasadzie już spłacił swoje wypożyczenie – mówi Iwan. – Czy Wisła powinna go kupić za wszelką cenę? Trudno powiedzieć… Na kolana jeszcze mnie nie powalił, poza tym nie znam ceny pierwokupu. Gdyby Biton był Holendrem, to Maaskant wziąłby go bez wahania – Andrzej ironizował w swoim stylu. – Ljuboji będzie ciężko się spłacić, bo pół miliona euro netto kontraktu to w Polsce górna półka. Na razie jest na dobrej drodze. Miał przecież udział w trzech bramkach z Hapoelem, to wiele mówi – spuentował Iwan.

Na razie liczby bronią Bitona. Przed dzisiejszym meczem ma o trzy gole więcej od Ljuboji. Wszystko jednak wskazuje na to, że do końca sezonu będą oglądać plecy innego goleadora, który wypala w każdej kolejce. Chyba że odejdzie już zimą…

Image and video hosting by TinyPic

Szanse obu napastników na strzelenia gola są w ofercie firmy Betclic takie same. Kurs na to, że Ljuboja trafi do siatki, wynosi 2,60. Prawdopodobieństwo zdobycia bramki przez Bitona jest identyczne. Kliknij TUTAJ, żeby postawić zakład.

TOMASZ ĆWIĄKAفA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama