Jacek Trzeciak został zatrzymany w sprawie korupcji i postanowił zastosować taktykę zaproponowaną wcześniej przez Marcina Bojarskiego. Taktyka ta ma roboczą nazwę „to nie moja ręka!” i polega na paleniu głupa do samego końca, bez względu na okoliczności. Przypomnijmy, że Marcin jak tylko wyszedł z aresztu to oświadczył, iż tak naprawdę przebywał u babci, gdzie zrywał czereśnie.
Nowy bohater, Trzeciak, wydał oświadczenie, w którym napisał:
Dnia 28 września br. zostałem wezwany do złożenia wyjaśnień w Prokuraturze we Wrocławiu (nie zostałem zatrzymany, jak to przedstawiają media), po złożeniu wyjaśnień dotyczących jednego meczu (chodzi o mecz, w którym nie brałem udziału ze względu na kontuzję), po 10 minutach zostałem zwolniony do domu. Nie postawiono mi dwóch zarzutów jak insynuują media i nie zarządzono wobec mnie poręczenia majątkowego.
Niestety, prokuratura ma na temat rozmów z Jackiem Trzeciakiem trochę inne zdanie. O dziwo twierdzi, że Trzeciak zatrzymany został i że usłyszał dwa zarzuty: paserstwa oraz pomocnictwa (jak podaje świetnie zorientowany blog pilkarskamafia.blogspot.com).
W każdym razie chyba wyjaśnia się zagadka, skąd JT miał pieniądze na śliczne, nowe zęby.