Jest szansa na wygraną? Hapoel w Warszawie…

redakcja

Autor:redakcja

29 września 2011, 14:09 • 5 min czytania

O ile po meczu Wisły z Twente nie spodziewamy się niczego dobrego (tzn. czujemy w kościach bolesną porażkę – co jest nadzieją dla krakowian, bo z reguły nos nas zawodzi), o tyle piłkarze Legii mają szczęście z kalendarzem Ligi Europy, bo po najtrudniejszym wyjeździe przyszła pora na najłatwiejszy mecz u siebie. Lato dzisiejszego rywala przebiegało pod znakiem zadymy, a klub opuściło kilku czołowych graczy. Następców nie widać do dziś, ale Hapoel Tel Awiw nic sobie z tego nie robi i zamierza wywieźć z Łazienkowskiej trzy punkty. Asy w rękawie (no dobra, walety – ale może starczą) ma jednak na razie Maciej Skorża…
Pierwszy z nich to informacja, że w kraju został Avihai Yadin, który w meczu z Rapidem Bukareszt wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Choć z drugiej strony można dojść do wniosku, że to i tak mała strata dla „Czerwonych demonów”, jeśli tylko spojrzymy na letnią wyprzedaż w ich zespole. Lille zgarnęło za darmo bramkarza Vincenta Enyeamę, zachodni kierunek obrali także Itay Shechter i Eran Zahavi, którzy trafili odpowiednio do Kaiserslautern i Palermo. W obliczu osłabień jedyną gwiazdą klubu pozostał Toto Tamuz. Problem w tym, że on od dłuższego już czasu błądzi myślami poza boiskiem.

Jest szansa na wygraną? Hapoel w Warszawie…
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Pierwszy czarnoskóry reprezentant Izraela w historii ma wiele wspólnego z Mario Balotellim. Obaj zostali wychowani w obcym kraju bez rodziców, przyjęli nazwiska rodzin, które się nimi zaopiekowały, a później zagrali w lokalnej reprezentacji. Porównania na tym się nie kończą, bo Tamuz ma w głowie podobny kisiel do gwiazdora Manchesteru City. Różnice da się zauważyć dopiero zestawiając ich piłkarską klasę, bo jeśli chodzi o wpadanie w tarapaty, Izraelczyk niczym nie ustępuje „Super Mario”.

Reklama

– Brawo, jestem tu już skończony – krzyczał 23-latek do trenera Drora Kashtana, który odsunął go od zespołu w sierpniowym meczu Toto Cup z Hapoelem Akka. Piłkarz spóźnił się pół godziny na wyznaczoną zbiórkę i dotarł na mecz na własną rękę. Zaraz po wejściu do szatni usłyszał, że może zabierać swoje rzeczy i wracać do domu. Wtedy było to jeszcze możliwe, ale przed kilkoma dniami w mediach pojawiły się informacje, że straci dach nad głową. Nakaz eksmisji zamierza wydać… były prezes klubu, Moni Harel, od którego Tamuz wynajmuje mieszkanie.

KURS 2.10 ZA ZWYCIĘSTWO LEGII I BONUS DO 350 ZفOTYCH W BET-AT-HOME: KLIKNIJ

W obliczu kolejnego zamieszania wokół czarnoskórego napastnika, Kashtan wysilił się na wyrozumiałość. Trener wyciągnął pomocną dłoń, ale podobna łaska początkowo nie spotkała Salima Tuamy. Snajper prowadził rozmowy z Maccabi Petah Tikva w sprawie wymiany za Tala Ben Haima II, ale ostatecznie nie przystał na proponowane zarobki. W rewanżu odsunięto go od zespołu, ale błagania o czystą kartę zostały wysłuchane i wraz z resztą kolegów przyleciał do Warszawy.

Końca konfliktów nadal nie było widać, bo o kasę awanturował się także pomocnik Shay Abatbul. Swoją cegiełkę do i tak zmąconej atmosfery dorzucił właściciel klubu Doron Aosidon, który nie potrafił znaleźć wspólnego języka z pozostałymi inwestorami klubu. – Nikt w Hapoelu nie wiedział tego lata, na czym stoi. Sytuacja była o tyle niepewna, że trudno było wskazać potencjalnych następców posprzedawanych zawodników. Nikt nawet nie wiedziałâ€¦ jaki będzie klubowy budżet – mówi Remigiusz Jezierski, który ma na swoim koncie grę w dwóch izraelskich zespołach – Hapoelu Beer-Sheva i Bnei Sakhnin.

Wicemistrz kraju postawił w większości na wolnych graczy, ale nie wahał się sypnąć groszem. Omer Damari kosztował półtora miliona euro, a Nosa Igiebor 800 tysięcy. Miejscowe media szybko wykreowały Nigeryjczyka na nowego Johna Obi Mikela, bo obaj grali w lidze norweskiej. Uwadze Izraelczyków umknął jedynie fakt, że Mikel w Skandynawii wypromował się od razu do Chelsea… Do zainteresowania piłkarzem przyznał się nawet Skorża, ale Legia ograniczyła się do piłkarzy za friko.

Image and video hosting by TinyPic

Dobry początek sezonu w wykonaniu Hapoelu to głównie zasługa Kashtana. Były selekcjoner reprezentacji Izraela utrzymał zespół w ryzach i pomógł zakopać toporny wojenne w szatni. „Czerwone demony” wciąż nie znalazły pogromcy w lidze, ale zdaniem Jezierskiego, z Warszawy powinny wrócić na tarczy. – Raczej nie będą zabójczo groźni. Każdy zespół po pozbyciu się czołowych zawodników ma w końcu problemy. Szkoda tylko, że pierwszy mecz nie odbędzie się w Izraelu. Presja ciążąca na Hapoelu mogłaby być bardzo pomocna dla Legii. Tam na takie mecze patrzy się podobnie jak u nas: Przyjeżdża rywal średniej klasy i należy go ograć. Hapoel ma w zwyczaju ofensywną grę, ale w Warszawie mogą zagrać na podwojenie gardy. Mimo wszystko, Legia powinna nieznacznie wygrać.

– Legia jest faworytem, nie wyobrażam sobie innego wyniku niż zwycięstwo „Wojskowych”. Z Hapoelem należy zagrać wysoko, agresywnie. Ważne, żeby przez pierwsze 15-20 minut atakować pressingiem i wyczekiwać błędu stoperów. Izraelczycy są zaawansowani technicznie, ale to piłkarze na dorobku. Ten zespół dopiero powstaje po letniej przebudowie, a wcześniejszy kapitał był o wiele wyższy, nawet patrząc na czystą wartość piłkarską – dodaje Grzegorz Wędzyński, który spędził w Izraelu pięć lat.

Image and video hosting by TinyPic

Obowiązkowa wycieczka do Warszawy rozpoczęła się dla piłkarzy Hapoelu od wizyty przy Pomniku Bohaterów Getta. Zawodnicy wyznali, że życzyliby sobie, aby na stadionach na zawsze ucichły piosenki o holocauście. Na co dzień mają u siebie inny kłopot, bo rasizm w czystej postaci to normalka. Być może niedługo przyjdzie im grać przy pustych trybunach, bo kibole obrzucili ostatnio wyzwiskami Amora Kollie z Hapoelu Haifa. Rok temu na ich celowniku znalazł się dla odmiany Djibril Sidibe z Maccabi Tel Awiw i w efekcie jeden mecz piłkarzy Kashtana można było obejrzeć tylko przed telewizorem. Wędzyński zapamiętał trybuny z lepszej strony.

– W meczach derbowych, w których grałem w Maccabi przeciwko Hapoelowi, kibice siedzieli na trybunach wymieszani. Przed oczami mieniły się tylko na przemian czerwone, niebieskie i żółte kolory. Owszem, zdarzały się różne okrzyki, ale tam nie ma bojówek. Ludzie z przeciwnych zespołów siedzą koło siebie – wspomina „Wędzyna”. O specjalnym strachu w Izraelu przed polskimi kibicami też nie ma mowy. – Dużo mówi się o zmianach, jakie zaszły w naszym kraju, komplementowana jest nawet miejska infrastruktura – kontynuuje trener Pogoni Siedlce.

– Kręgosłup zespołu został sprzedany, ale pozostali zawodnicy mają coś do udowodnienia. Kashtan na każdy mecz nosi ze sobą breloczek o kształcie dłoni, który wystaje mu z prawej kieszeni. Ma to dodawać wiary i przynosić szczęście – kończy Wędzyński. Jeśli amuletu zabrakło przypadkiem w torbie podróżnej trenera, Hapoel ma dzisiaj przerąbane…

* * *

Mecze polskich drużyn można oczywiście obstawiać na stronie BET-AT-HOME (KLIKNIJ). Ten bukmacher oferuje też bonus do 350 złotych dla nowych klientów. Ofertę na mecz Legia – Hapoel możecie zobaczyć poniżej.

Image and video hosting by TinyPic

By przejść na stronę Bet-at-home KLIKNIJ TUTAJ.

Najnowsze

Anglia

Kolega Casha z klubu to specjalista od pięknych goli

Braian Wilma
1
Kolega Casha z klubu to specjalista od pięknych goli
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama