Pisaliśmy już kiedyś o szefie sportu w Polsacie, Marianie Kmicie, że może i jest bardzo dobrym organizatorem pracy, ale nie powinien brać się za pisanie felietonów, bo zwyczajnie przynudza. O zgrozo – przynudza w dwóch gazetach równocześnie i to tego samego dnia – to tak jakby Marek Wasiluk grał w dwóch klubach ekstraklasy równocześnie. Każdy niech robi to, co potrafi najlepiej: Kmita niech kieruje telewizją, a stukanie w klawisze zostawi ludziom, którzy potrafią robić to sprawniej i ciekawiej. Nie ma nic wstydliwego w nieumiejętności przenoszenia myśli na papier (ekran komputera) w odpowiednim rytmie, z jakąś znośną puentą, w sposób po prostu atrakcyjny. Wbrew pozorom, większość ludzi tego nie potrafi.
Dzisiaj jednak zwróciliśmy uwagę nie na styl (tzn. brak stylu), ale na warstwę merytoryczną felietonu Kmity. Na łamach „PS” napisał:
Po środowo-czwartkowy qui pro quo nie wiem, czy Maor Melikson chciał grać dla Polski, czy mu się zdawało, że chce. Wiem jednak, że gdyby to ode mnie zależało, zrobiłbym wszystko, aby w naszej reprezentacji zagrał. Wbrew wielu ideologicznym, prześmiewczym głosom, wołającym, kto to teraz powinien Polskę reprezentować, twierdzę, że Melikson miałby do odegrania w drużynie Smudy rolę ważniejszą niż Olisadebe w zespole Engela. W przededniu naszego turnieju stulecia takiego gracza dzisiaj nie mamy i obawiam się, że jeszcze długo mieć nie będziemy. Po drugie, rekrutacja piłkarzy do tej reprezentacji od dawna pozbawiona jest jakiejkolwiek logiki, więc szukanie dzisiaj obiektywnego, w domyślne – narodowego, kryterium doboru kadrowiczów naraża poszukujących jedynie na śmieszność. W tej reprezentacji powinni grać najlepsi, którzy chcą w niej grać – bez względu na paszporty, miejsca urodzenia matek, ojców i dziadków. A żeby chcieli grać i zdania w ciągu 24 godzin nie zmieniali, to już zadanie dla naszych dzielnych działaczy PZPN.
Czy my dobrze rozumiemy? Skoro ktoś podejmował głupie decyzje to w związku z tym automatycznie można bez wstydu podążać tą ścieżką dalej? I teraz nie ma znaczenia nie tylko paszport, ale też miejsce urodzenia czy pochodzenie przodków?
W związku z tym mamy dla pana Kmity propozycję – Mikel Arteta z Arsenalu Londyn. Grał w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii, ale w tej pierwszej nigdy. To co – nadaje się czy nie? Pewnie by chciał. Milion euro za kontrakt reklamowy z „Biedronką” – i niech go PZPN przekonuje. To w końcu rola działaczy, jeśli dobrze rozumiemy. Pochodzenie nie ma żadnego znaczenia.
Arteta – może być?