Wisła Kraków pokonała GKS Bełchatów w ostatnim meczu siódmej kolejki. Zrobiła to dość łatwo, bo ogólnie Bełchatów ogrywa się dość łatwo – jako że jest to drużyna permanentnie bezradna. Ataki krakowian może i nie były najwyższej jakości, ale kwestią czasu zdawało się, kiedy zakończą się golem. Ostatecznie o wyniku przesądził Dudu Biton, który najpierw uderzył kapitalnie w samo okienko, a potem beznadziejnie, ale na Sapelę wystarczająco. Sapela raz do roku musi w Krakowie puścić szmatę.
Można zażartować, że Bełchatów zagrał jak AC Milan na Camp Nou, czyli zaatakował w pierwszych sekundach meczu oraz w doliczonym czasie gry – różnica taka, że nie strzelił żadnego gola. Przez resztę spotkania piłkarze GKS głównie patrzyli na Wisłę i zastanawiali się: – Strzeli nam, czy nie strzeli? Odpowiedzi postanowił udzielić Mate Lacić: – Moim zdaniem strzeli! Najpierw wystawił piłkę Cezaremu Wilkowi (bez efektu), potem dwa razy zrobił miejsce Bitonowi (już z efektem).
GKS ma już pięć porażek, tyle samo, co Cracovia. Wisła z kolei doskoczyła do czołówki, chociaż ta czołówka na dziś to aż osiem drużyn.
Wisła Kraków – GKS Bełchatów 2:0 (oceniał Grzegorz Szamotulski)
WISŁA: Sergei Pareiko 6 – Michael Lamey 5, Kew Jaliens 5, Osman Chavez 4 (46 Gordan Bunoza 6), Junior Diaz 5 – Patryk Małecki 4, Radosław Sobolewski 8, Maor Melikson 5 (70 Łukasz Garguła 5), Cezary Wilk 6, Andraż Kirm 4 – Dudu Biton 8 (76. Ivica Iliev).
BEŁCHATÓW: Łukasz Sapela 5 – Filip Modelski 4, Maciej Szmatiuk 5, Mate Lacić 2, Maciej Mysiak 5 – Tomasz Wróbel 4, Grzegorz Baran 3, Miroslav Bożok 4 (71. Leszek Nowosielski 4), Grzegorz Fonfara 4, Kamil Kosowski 4 (58 Paweł Buzała 3) – Marcin Ł»ewłakow 3 (83 Grzegorz Kuświk).