Zaglądamy na boiska pierwszej ligi

redakcja

Autor:redakcja

15 września 2011, 16:52 • 4 min czytania

Dawno nie zaglądaliśmy do pierwszej ligi. A warto, bo podczas gdy zajmujemy sobie głowę Ligą Mistrzów i Europy – na rodzimych boiskach kontynuowana jest stara, świecka tradycja rozgrywania meczów w środę.
Teraz kandydatów do awansu mamy co najmniej kilku. Takich aspiracji, co prawda, wypierał się nowy właściciel Zawiszy Bydgoszcz – Radosław Osuch. Mówił, że nie napina się na wejście do ekstraklasy i faktycznie wydawał się być zafrasowany czymś innym, bo wspominał coś o podgryzaniu chłopaka. Ale okazuje się, że piłkarze nie do końca postanowili realizować jego wizję rozwoju klubu, wygrali kilka meczów i po dziewięciu kolejkach zajmują pozycję lidera. Zajęli ją kosztem Bogdanki فęczna, którą pokonali w bezpośrednim starciu 3:2. Bogdanka ma jednak swojego reprezentanta na samym szczycie klasyfikacji strzelców, a jest nim Brazylijczyk Nildo, który ma wypełnić lukę po odejściu innego, egzotycznego snajpera Prejuce’a Nakoulmy – do Górnika Zabrze.

Zaglądamy na boiska pierwszej ligi
Reklama

Nildo jest tylko potwierdzeniem, że na zaplecze ekstraklasy nie trafiają zawodnicy przypadkowi, że nie ma tam transferów graczy znikąd. Akurat on przyszedł ze świetnie wszystkim znanego klubu Boss Bình Định Quy NhÆ¡n, z którym walczył o mistrzostwo Wietnamu.

– W Łęcznej jest już chyba od roku. Tyle, że dopiero teraz się odblokował. Jest w ruchu, gra spontanicznie i złapał taki luz, który jest potrzebny pod bramką rywala. Co nie zrobi, to mu wyjdzie. Może to nie jest na takim poziomie jak u innych Brazylijczyków, którzy czarują na europejskich boiskach, ale ewidentnie ma to coś. Do tego potrafi się zastawić, przepchnąć i wygrać głowę. Obrońcy przeciwników już nawet nie podwajają na niego krycia – oni je potrajają. A on nadal sobie radzi i jest ciągle groźny – komplementuje swojego gracza Piotr Rzepka, trener Bogdanki, który już wróży mu transfer do ekstraklasy. – Jak dalej będzie się tak prezentował, to jest duże prawdopodobieństwo, że odejdzie już zimą. Obserwują go różne kluby i nie ma co się dziwić, bo tacy bramkostrzelni napastnicy to był zawsze najbardziej chodliwy towar na rynku – mówi.

Reklama

Liderowi po piętach depcze natomiast Piast Gliwice, który ma taki sam dorobek punktów. Gliwiczanie wygrali wczoraj z 3:1 z Olimpią w Elblągu, a jedynego gola strzelił im ich były piłkarz – Bartek Iwan. Nie odpuszcza też Pogoń Szczecin, która w środę rozgromiła 5:1 Ruch Radzionków. Co ciekawe, gola dla gości strzelił jeden z braci Maków, którzy to niedawno próbowali dostać się do jakiegoś klubu z Niemiec. Nie wyszło, ale przez Szczecin też jest całkiem dobra droga…

A jeśli już przy podróżach jesteśmy, to niezły finał miała ta, którą urządził sobie ostatnio Janek Paulista. Chłop zabrał się turystycznie do Krakowa z kibicami APOEL-u, ale zobaczył, że nasza liga wciąż jest niesamowicie silna i postanowił się gdzieś zahaczyć. Nie wiemy, kogo pytał o drogę, ale widocznie był to ktoś nieżyczliwy, bo zawodnik ostatecznie wylądował w Bytomiu. A tamtejsza Polonia wciąż wydaje się robić wszystko, żeby opuścić szeregi pierwszej ligi. Szkoda tylko, że nie w tym kierunku, z którego do niej przybyła.

Nieco lepiej zaczyna sobie radzić jej współtowarzyszka ze spadku – Arka. Ograła w ostatniej serii Dolcan Ząbki i wydostała się ze strefy spadkowej. Na coś więcej chyba jednak w Gdyni liczyć nie mogą. – Myślę, że z tym składem, nie będą w stanie wrócić do ekstraklasy – mówi nam Arek Aleksander, który zna smak gry w naszej najwyższej lidze, a teraz sam walczy o powrót do niej w barwach swojego klubu – Sandecji. W środę trafił z karnego i pomógł zespołowi z Nowego Sącza w ograniu zawodników z Niecieczy, którzy złapali lekką zadyszkę po niezłym rozpoczęciu sezonu. Aleksander ma dwa trafienia mniej niż Nildo, ale nie chciał zadeklarować z nim walki o tytuł króla strzelców. – Nie napinam się na to. Spokojnie. Wystarczy mi, żebyśmy wreszcie awansowali – stwierdził. Na razie jednak mają taką samą odległość na podium, jak do strefy spadkowej.

Spadł natomiast kamień z serca wszystkim, którzy są przeciwni zbiorowemu mordowaniu piłkarzy. Do takiego czynu mogło i chyba nadal może dojść w Katowicach, gdzie kibice powiedzieli graczom GKS-u krótko i na temat: ekstraklasa albo śmierć. Wybór widać był prosty, bo chłopaki wzięli się do roboty i ograli u siebie 5:0 KS Polkowice. Inna sprawa, że to rywal, który też rozgląda się za jakimś światełkiem w tunelu. Dla piłkarzy z Katowic, takowym może okazać się zimowe okienko transferowe. To dla wielu z nich chyba ostatnia szansa, żeby zmienić klub i oszukać przeznaczenie.

TOMASZ KWAŚNIAK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama