CZWARTEK: Cupiał żąda wysokich zwycięstw, Rybus dojrzewa, Lenczyk beszta

redakcja

Autor:redakcja

15 września 2011, 14:20 • 6 min czytania

Wprawdzie najwięcej dziś zapowiedzi meczów Wisły i Legii, ale da się przeczytać także co innego – przede wszystkim krótki, ale treściwy wywiad z Orestem Lenczykiem w „PS”.

CZWARTEK: Cupiał żąda wysokich zwycięstw, Rybus dojrzewa, Lenczyk beszta
Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

W „PS” mało stron o piłce, głównie zapowiedzi – Wisła plus Legia. Ale można coś przeczytać. Rozśmieszył nas trochę Ivica Iliev, który powiedział: „Ale ten rzekomo cypryjski APOEL, bez cypryjskich piłkarzy, wygrał pierwszy mecz w Lidze Mistrzów z Zenitem Sankt Petersburg”. No, tak samo APOEL cypryjski, jak Wisła polska.

Z kolei z rozmowy z Maciejem Rybusem można wyczuć, że zaczął chodzić po ziemi (no i na Wiertniczą, hehe). Ten fragment nam się podoba…

Dojrzał pan? Z czego wynika ta zwyżka formy?

Myślę, że dojrzałem. Wcześniej byłem młody, nie zawsze oceniano mnie obiektywnie.

Dawano panu fory, bo Rybus jest młody i utalentowany.

Dokładnie. Często mnie zagłaskiwano, a jak zagrałem słabiej, to mówiono: Rybus jest młody, ma jeszcze czas. Debiutowałem w ekstraklasie mając 18 lat, dziś mam 22, a więc cztery lata temu. W moim obecnym wieku czas szybciej leci, jest go coraz mniej. Ważny jest każdy mecz i trening. Dlatego zmieniłem podejście. Teraz staram się nie myśleć o tym, co się dzieje dookoła. Piłka nożna jest dla mnie absolutnie najważniejsza, nie dzielę meczów, na ważne i mniej ważne: każdy jest istotny. Ważne jest także to, że w końcu nie mam problemów ze zdrowiem. Normalnie przepracowałem okres przygotowawczy, a jeśli człowiek czuje się dobrze fizycznie, to od razu prezentuje się lepiej.

Jest też wywiad z Orestem Lenczykiem, niby krótki, ale interesujący. Fragmenty (drugi jest o Alexandre)…

– Tak, jest kryzys. Bo marnujemy sytuacje bramkowe, bo Wasiluk z Pietrasiakiem nie pokryli wielkiego jak dąb piłkarza z Korony, któremu piłka na głowę spadła i strzelił nam gola. To było rysowane, powtarzałem na odprawie i jeszcze przed wyjściem na boisko: w Koronie Stano jest po to, żeby strzelać gole ze stałych fragmentów gry. Nie że się ustawicie w strefie i będziecie myśleli, że kto inny to zrobi. Stano jest! Proszę też zwrócić uwagę, że kolejkę wcześniej fatalną grą obronną pozwoliliśmy wygrać także Widzewowi. Ten Gruzin, co nam strzelił gola i zrobili go bohaterem nie jest aż takim objawieniem, żeby zdemolować całą ligę. To co zrobili nasi obrońcy… Ja mogę tylko uszy spuścić, albo nie daj Boże pomyśleć: no idioci na boisku biegają.

– To że się wyróżniał w Młodej Ekstraklasie jeszcze nic nie znaczy. Jak pan wynajmie samolot i poleci do Brazylii, to w każdym miasteczku znajdzie pan trzydziestu tak zaawansowanych technicznie zawodników. Technika to początek, a gdzie reszta? Sprowadzono go bez wykonania testów szybkościowych i kondycyjnych. Ktoś może pomyśli: ma technikę, na naszą ligę wystarczy. A g… wystarczy, jezcze wiele rzeczy musi być spełnionych, żeby on zaistniał w lidze. Poza tym to jest synek, który ponad pół roku jest w naszym kraju i po polsku nic nie umie. Wytknąłem to prezesowi, że popełnił błąd, nie dając paru złotych na nauczyciela, który go tego nauczy. Mam w zespole takich więcej. Myślę tu o Diazie. To nie jest wina Diaza, że nie mówi po polsku, to jest wina klubu. On wykorzystuje to, że w drużynie jest biegle mówiący po hiszpańsku Kelemen i gada sobie z nim. A co Kelemen mu tłumaczy z tego, co ja mówię, to ja już nie wiem. Taki Voskamp zna angielski, można z nim się dogadać, tym bardziej, że ma taki sposób bycia, że sam szuka kontaktu z ludźmi. Cristian odpowiada tylko „oooo” albo „aaaa”. Za to przeklinać tak się nauczył, że nikt tak nie przeklina. Ale doceniam jego umiejętności. Są bardzo wysokie. Nieraz patrzę i oczy przecieram, jak wiele umie. Dlatego jest w drużynie.

FAKT

Image and video hosting by TinyPic

Dwie strony o piłce. Po kolei – Bogusław Cupiał chce, żeby Wisła wygrywała wysoko i efektownie. Ha! Który prezes tego nie chce? Chyba tylko Józef Wojciechowski potrafi zachować cierpliwość i nie wymaga od piłkarzy niemożliwego (żart). Dalej – Rybus obiecał Tytoniowi, że strzeli mu gola, Rzeźniczak wraca do składu Legii, a bramkarz Odense to pierdoła. I tyle.

GAZETA WYBORCZA

Image and video hosting by TinyPic

Dwa teksty o piłce – oba dotyczą zapowiedzi dzisiejszych spotkań, Wisły i Legii. Najwięcej jest o stanie wyjątkowym wprowadzonym w Eindhoven i o zadymach, które w ostatnich latach wywołali kibice Legii.

SPORT

Image and video hosting by TinyPic

W „Sporcie” najwięcej o meczach ekstraklasy. Jest duży materiał o budowanym w Zabrzu stadionie, a także wywiad z Robertem Kasperczykiem, który ciągle wspomina zwycięstwo na Łazienkowskiej. Najpierw pomyśleliśmy – ile można? Ale faktycznie – niech się facet cieszy, wygrał swój pierwszy mecz w życiu w ekstraklasie, jest to z pewnością jeden z milszych momentów. Chwilo trwaj!

Tylko dziwimy się, że Kasperczyk sądził, że ktokolwiek na Łazienkowskiej będzie przejmował się nim i jego drużyną. Przeczytajcie fragmenty…

Choć od meczu z Legią minęło już trochę czasu, a emocje zapewne opadły, to chyba nie sposób zapomnieć o tym, co stało się minionej soboty w Warszawie – pytamy trenera Roberta Kasperczyka.

Zdecydowanie tak. Działo się sporo i to od momentu, kiedy tylko pojawiliśmy się na stadionie przy ul. Łazienkowskiej. Przywitano nas dosyć nietypowo. Byłem na wielu stadionach i niejedno słyszałem, ale z przejawami takiego szowinizmu, jak ze strony kibiców Legii, się nie spotkałem. Inwektywy i epitety pod naszym adresem były straszne. Pośmialiśmy się także do rozpuku, gdy usłyszeliśmy, że jesteśmy… oscypkami. Powiem szczerze, że poczuliśmy się z Darkiem فatką i Darkiem Kołodziejem lekko zażenowani. We trójkę jesteśmy bowiem z Krakowa i czujemy się bardziej… „obwarzanko- oscypkami”. To tak pół żartem, pół serio. Mówiąc poważnie, to najbardziej zostaliśmy zlekceważeni przez spikera, który prowadził mecz tak, jakby nas i naszych kibiców na nim w ogóle nie było. Przywitał wszystkich wkoło, tylko nie nas. Gdyby na meczu był choćby jeden sympatyk Legii z „Koziej Wólki”, to jego również oddzielnie by przywitał. Pokazał kompletny brak szacunku dla rywala Legii. Wypada przy tym zaznaczyć, że ze strony organizatorów i piłkarzy Legii nie spotkały nas żadne nieprzyjemności.

Podczas meczu atmosfera była bardzo gorąca.

Bardzo przeżywaliśmy to spotkanie. Piękny stadion, niesamowity tumult, wrzask. Dość powiedzieć, że przekazanie jakichkolwiek wskazówek w trakcie meczu było niemożliwe. Po prostu ławka rezerwowych nie słyszała się z piłkarzami. Pamiętam sytuację, kiedy przy jednym z rzutów wolnych darliśmy się w kierunku jednego z zawodników, który został na środku boiska, aby wrócił pod pole karne. Cała ławka krzyczała, a tymczasem zawodnik nas nie słyszał. Staraliśmy się wykorzystać każdą chwilę, aby cokolwiek przekazać.

Wygrać w takiej scenerii jest wspaniale, ale przegrać?

Na piłkarzy i trenerów Legii wywierana jest gigantyczna presja. Oni w ogóle nie mogą przegrywać, a co dopiero, kiedy przegrywają z beniaminkiem… Atmosfera na pomeczowej konferencji prasowej przypominała stypę. Miałem wrażenie, że zmarł jakiś dostojnik związany z Legią. Taka porażka to dla nich tragedia. Po odpowiedzi na jedno wymuszone pytanie chciałem jak najszybciej opuścić salę konferencyjną. Później odbyła się bowiem druga część konferencji, na której rozbierano porażkę Legii na czynniki pierwsze.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama