Immortal czy… jednak nie?

redakcja

Autor:redakcja

11 września 2011, 13:51 • 4 min czytania

Po wielu tygodniach zmagań z kontuzją, zmagań z samym sobą i z nieprzychylnymi opiniami lekarzy do składu Barcelony wraca kudłaty kapitan. Wraca, by otrzeć łzy z twarzy stroskanych kibiców, by poklepać po plecach załamanych kolegów i by udowodnić światu, że wieści o jego śmierci są zdecydowanie przesadzone.
Katalończycy mówili, że Carles może wystąpić w pierwszym składzie już w meczu z Realem Sociedad na Anoeta. Wydawało się, że jeśli oni tak mówili, to coś na rzeczy jest. Nie było. Chyba wszyscy za bardzo na to czekali. Bo powrót Puyola to dla Barcelony jak przedwczesna gwiazdka, jak paczka od bogatej ciotki zza wielkiej wody.

Immortal czy… jednak nie?
Reklama

Wzmocni obronę, wniesie spokój, pewność i porządek w chaotyczną, naprędce skleconą z defensywnych pomocników formację. Będzie taki jak zwykle – będzie skałą. Jego koszulkę będą zraszały łzy i krew przerażonych przeciwników niezdolnych do swobodnego ruchu. A w jego głowie będzie pobrzmiewała postawiona kilka tygodni temu diagnoza.

Niewykluczone, że rozpoczęty dwa tygodnie temu sezon będzie ostatnim, w którym będzie mu dane przywdziewać pasiastą koszulkę klubu jego życia.

Reklama

Carles ma 33 lata, nie jest już młodzieniaszkiem. Już grubo ponad dekadę biega po murawach La Liga, jego półka na trofea ugina się pod ciężarem pucharów i medali. Nie jeden piłkarz w jego wieku kończył karierę, poświęcając się rodzinie, doskonaleniu warsztatu trenerskiego czy też karierze menadżerskiej. Ale Puyol to Puyol. To nie jest skrzydłowy, który stracił szybkość, to nie jest pozbawiony zwrotności napastnik. To Puyol! Wykuty z najtwardszego kamienia tytan, który nie zna strachu, zmęczenia i innych jakże ludzkich odruchów. Dla niego żadnym problemem nie jest włożenie głowy tam, gdzie inni boją się wsadzić nogę. On może rzucić się na piłkę, by ciałem zakryć dostęp do bramki. Ktoś taki nie może po prostu zejść ze sceny. Nie w tym wieku. On musi być jak Maldini, Costacurta i Zanetti.

Ramon Cugat, lekarz traumatolog, który zajmował się Puyolem, nie ma złudzeń. „Tarzan” się kończy. Podzespoły maszyny tworzącej najlepszego stopera ostatnich lat się po prostu psują. Kolana odmawiają posłuszeństwa, a bez kolan grać w piłkę niestety nie sposób. Diagnozy wydają się na razie abstrakcyjne.

Ale co będzie, jak za miesiąc stawy Puyola znów powiedzą, że jeśli nie zostaną wzmocnione operacyjnie, to kończą współpracę? Co, jeśli po pierwszym zabiegu przyjdzie pora na drugi, potem trzeci? Co, jeśli z października zrobi się nagle kwiecień? Wtedy wszyscy zrozumiemy, że obrońca stoi przed wyborem. Walczyć o kolejne mecze, wydzierać nieubłaganemu losowi minuty na murawie i zapewniać, że nie jest tak źle, jak jest. Albo zrezygnować. Odejść dla własnego dobra, zachować kolana na tyle sprawne, że pozwalające na spokojną starość. Zapomnieć o widmie kalectwa, o niemożności kopania piłki z dziećmi.

Powiedzmy sobie szczerze – każdy z nas wybrałby drugą opcję. Carles nie jest idiotą, to człowiek mądry i rozważny. Jestem pewny, że słowa, które publicznie wypowiedział lekarz są wersją light tego, co usłyszał kapitan. On zna sytuację lepiej, wie, jakie są konsekwencje, wie, że bilans zysków i strat jest oczywisty.

My stracimy obiekt uwielbienia. Barcelona straci serce – to może być cios śmiertelny. Nie odejście Xaviego, jak wielu sądzi, ale właśnie Puyola może położyć kres niesamowitemu tworowi dominującemu na europejskich boiskach od kilku lat. Xaviego da się zastąpić, właściwie to już teraz Thiago albo Cesc są w stanie to zrobić. Puyola zastąpić nie sposób. Nie ma drugiego takiego zawodnika, takiego kapitana. Nie da się kupić nowego Carlesa, bo takiego nie było i nie będzie. Dziury ziejącej na środku obrony nie załata nikt ze szkółki, talenty tam może i są wielkie, ale w porównaniu z „Tarzanem” ledwo dostrzegalne – wyraźnie pokazały to ostatnie popisy Andreu Fontasa. Transfer też nie wchodzi w grę, bo niby kogo? Puyol jakiś czas temu wspominał, że byłby zadowolony, gdyby jego miejsce zajął Sergio Ramos. Ale szanse na to są mniej więcej takie jak Andresa Iniesty na wyhodowanie afro.

PIOTREK DYGA

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama