PONIEDZIAفEK: przegląd prasy, czyli coraz bardziej lubimy Wawrzyniaka

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2011, 14:38 • 5 min czytania

W mediach tylko jeden temat – mecz z Niemcami. Aż trudno to wszystko jednego dnia przeczytać…

PONIEDZIAفEK: przegląd prasy, czyli coraz bardziej lubimy Wawrzyniaka
Reklama

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Jest to dla nas dość zaskakujące, ale od pewnego czasu z przyjemnością czytamy wywiady z Jakubem Wawrzyniakiem. Facet nagle zaczął mówić do rzeczy, z odpowiednim dystansem, jakby nie miał nic wspólnego z Wawrzyniakiem sprzed trzech lat. Zgadujemy, że może być to pozytywny skutek wyjazdu Macieja Iwańskiego do Turcji.

Dzisiaj w „Przeglądzie Sportowym” jest mnóstwo tekstów zapowiadających mecz z Niemcami, ale najprzyjemniej czytało nam się właśnie rozmowę z Wawrzyniakiem. Fragmenty…

W ekstraklasie rozegrałem prawie 90 meczów. Kolega, z którym mieszkam teraz na zgrupowaniach Legii, ma 102 mecze w reprezentacji i ponad 60 w europejskich pucharach. Jak się z nim porównuję, to dopiero sobie uzmysławiam, jaki ze mnie chłopek. Jeżeli widzę po sobie, że za bardzo odlatuję, powtarzam sobie: „Ł»ewłak. 102”. I wystarczy. Pamiętam, jak w Stargardzie Szczecińskim zagrałem dobry mecz w drugiej lidze, a wszyscy wokół klepali mnie po ramieniu. Zaspokajali moją próżność. Wróciłem do domu i oglądałem w telewizji spotkanie naszej reprezentacji. Pomyślałem: „Tam to dopiero są kozacy. To oni grają w wielkich klubach, a nie ty. Musisz ich gonić”.

Nim zaczął pan gonić, najpierw walczył o powrót na boisko po poważnej kontuzji. Podobnej do tej Marcina Wasilewskiego.

Nawet rozmawiałem teraz na zgrupowaniu reprezentacji z Marcinem o tych naszych kontuzjach. Wasylowi udało się wrócić na boisko po ośmiu miesiącach, mnie po czternastu. Na turnieju halowym blokowałem strzał piłkarza Warty Poznań. Zamiast w piłkę, trafił w moją nogę. Padłem jak rażony piorunem, na podłodze szybko powstała kałuża krwi. Spojrzałem na nogę, miała kształt litery L.

To było otwarte złamanie kości piszczelowej.

Dwa szpitale w Poznaniu nie chciały mnie przyjąć, lekarze twierdzili, że nie poradzą sobie z takim przypadkiem. Dopiero w szpitalu wojskowym mnie zoperowali. W sumie miałem sześć operacji. Po pierwszej zobaczyłem nogę pełną śrub i bałem się czy w ogóle będę chodził. Po powrocie do treningów kulałem jeszcze przez kilka miesięcy.

(…)

O karierze piłkarza decydują detale. I szczęście. Często wracam pamięcią do naszego meczu ze Spartakiem w Moskwie. W 85 minucie sędzia mógł podyktować rzut karny po moim wejściu i nie miałbym żadnych pretensji. Arbiter nie gwizdnął, w doliczonym czasie dograłem piłkę na 3:2 i awansowaliśmy. Wszyscy się cieszą, mówią o wielkiej Legii, ale mogło być przecież inaczej. Wawrzyniak byłby antybohaterem.

„Nazywanie mnie reprezentantem jest przesadą” – mówił pan w czerwcu. To nadal aktualne?

Czekam, kiedy do reprezentacji wrócą Sebastian Boenisch i Maciek Sadlok. Dopiero oni zweryfikują moją przydatność do kadry.

Jest też w „PS” fajny artykuł, w którym Radosław Gilewicz wspomina pracę z Joachimem Loewem. A co nam się nie podoba, to wielki tytuł: „Tak mocni jeszcze nigdy nie byli”. To jednak sztuczne pompowanie atmosfery przed wtorkowym meczem, na skutek czego rykoszetem obrywają gwiazdy sprzed kilkudziesięciu lat. Reprezentacja Niemiec w 1972 roku zdobyła mistrzostwo Europy, w 1974 roku mistrzostwo świata, a w 1976 – wicemistrzostwo Europy. Pisanie o obecnej kadrze, że jest najlepsza w historii to jednak nadużycie, bo niczego ta kadra jeszcze nie wygrała i wcale nie jest powiedziane, że cokolwiek wygra.

FAKT

Image and video hosting by TinyPic

Niestety, dupa. Tylko tekst o tym, że Niemcy przyjadą w osłabieniu (ktoś tego nie wiedział przed zakupem „Faktu”?) i że w sobotę reprezentanci Polski nie rozdawali autografów na lotnisku. Trochę mało. Do tego artykuł o rozwiązanym Klubie Kokosa, czyli też materiał nie pierwszej świeżości.

GAZETA WYBORCZA

Image and video hosting by TinyPic

„GW” bardzo mało miejsca poświęciła na piłkę – większość dodatku sportowego to jednak inne dyscypliny. Z materiałów o futbolu, jest wywiad z Jackiem Gmochem. Gmoch jak zwykle mówi barwnie i jak zawsze jest swoim ulubionym bohaterem. Fragmenty…

Dlaczego uważa pan, że to wtedy, a nie w 1974 roku, Polska była najbliżej pokonania Niemców?

– Nie byli w stanie nas niczym zaskoczyć. Przed mundialem szesnastu polskich trenerów jeździło na ich mecze samochodami i w nich spało, bo nie było nas stać na hotel. Każdy odpowiadał za jednego zawodnika. Zapisywał każdy jego ruch na boisku. Trenerzy, pod kierownictwem Ryszarda Koncewicza i Tadeusza Forysia, stworzyli obiektywny i bardzo szczegółowy obraz niemieckiej potęgi. Udało nam się to, że z nami nie potrafili grać. Byli bezradni.

Był po meczu niedosyt?

– Słucham? Zapomniał pan, że Niemcy bronili wtedy tytuł mistrza świata? A my z nimi zremisowaliśmy, będąc lepszym zespołem. Mecz nie był porywający, ale celem był awans do drugiej rundy. Do dziś panuje opinia, że przed tamtym mundialem powiedziałem: „Jedziemy po mistrzostwo świata”. G… prawda! Jedno wielkie przekłamanie! Nigdy tak nie powiedziałem! Oczywiście marzyłem o tym. Piłkarze też. Jak można nie mieć takich marzeń?

Tym bardziej że drużyna była bardzo dobra. Medaliści z Niemiec plus młodzi, jak Boniek czy Nawałka.

– O, kolejne przekłamanie! Nie chcę rozstrzygać, czy miałem lepszą drużynę od tej z 1974 roku, ale co się stało w 1976 roku? Drużyna pana Kazimierza i Andrzeja Strejlaua nie potrafiła wygrać meczu przez wiele miesięcy! [od października 1975 r. do maja 1976 r. siedmiu kolejnych spotkań. Przegrała sześć]. Atmosfera była fatalna! Wyglądało to tak, jakby wszystko się rozpadło.
Po igrzyskach w Montrealu w 1976 roku, gdzie – grając przeciw amatorom – zdobyliśmy srebrny medal, zostałem selekcjonerem. Budowałem drużynę od zera! Panowała opinia, że starsi się już skończyli, a młodych nie ma. Kilkanaście godzin namawiałem Bernarda Blauta i Ryszarda Kuleszę, świadkiem Henryk Loska, żeby ze mną współpracowali. Nie chcieli, bo nie wierzyli, że się uda! Górskiego zmieniono, bo wszyscy byli przekonani, że polska piłka się skończyła. Kto to odbudował, przywrócił reprezentacji blask?

POLSKA THE TIMES

Image and video hosting by TinyPic

Ciekawa rozmowa z Schaeferem. Początek…

Myśli Pan, że reprezentacja Polski ma jakiekolwiek szanse w meczu z Niemcami?

Nie.

ٻadnych?

Moim zdaniem wygramy i to zdecydowanie. Niemcy są lepszą drużyną pod każdym względem. Nie ma żadnego znaczenia to, że nie przyjadą do Gdańska Manuel Neuer, Bastian Schweinsteiger i Mesut Özil. Każdy z rezerwowych może ich godnie zastąpić. Na potwierdzenie moich słów wystarczy spojrzeć na raport po meczu z Austrią. Na sześć bramek dwie strzelili właśnie rezerwowi: Goetze i Schurrle.

Wynik będzie wyższy niż podczas Euro 2008, gdy Niemcy wygrali dwiema bramkami?

Nie wiem, jaki będzie wynik, ale wydaje mi się, że porażka 1:2 powinna być dla was sukcesem. Brzmi to smutnie, ale Polska jest dziś w kryzysie, a Niemcy to jeden z trzech głównych faworytów do medalu na Euro 2012. W ogóle myślę, że porażka z Niemcami to część waszej nauki przed mistrzostwami.

Najnowsze

Ekstraklasa

Legia stanie w szranki z Cracovią. Chodzi o piłkarza z ligi tureckiej

Mikołaj Duda
1
Legia stanie w szranki z Cracovią. Chodzi o piłkarza z ligi tureckiej
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama