Każdy chce być kaczką

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2011, 21:52 • 3 min czytania

To musi być dziwne uczucie, gdy wszyscy znają twoje nazwisko, ale ciebie samego raczej niespecjalnie kojarzą. Tak właśnie jest w przypadku bohatera tego tekstu – Rafaela Moreno Aranzadiego, bądź po prostu „Pichichiego”. Może nie dokładnie nazwisko, lecz ksywkę tego gracza znają praktycznie wszyscy wielbiciele futbolu hiszpańskiego. Ale kim dokładnie był, wiedzą nieliczni miłośnicy piłki.
Musimy przyznać, że Rafael miał w życiu pecha. Choćby Bóg obdarzył go największym talentem w dziejach, to i tak nie zyskałby należnej mu chwały. Po prostu urodził się za wcześnie. Bo kto poważnie traktuje przedwojenne rekordy, osiągnięcia, sukcesy? A to właśnie Pichichi, czy później Zarra budowali potęgę hiszpańskiej piłki na samym jej początku.

Każdy chce być kaczką
Reklama

Profesjonalną karierę rozpoczął w 1911 roku w ówczesnym hegemonie – Athleticu Bilbao. Trzeba powiedzieć, że miał coś z Messiego, był niski, cholernie niski. 154 centymetry to mizerny rezultat nawet jak na gimnazjalistę, a co dopiero na dorosłego faceta, który zamierza parać się piłką nożną. Właśnie od warunków fizycznych pochodzi pseudonim gracza, który dosłownie znaczy „mała kaczka”, o czym mało kto wie (oczywiście poza Hiszpanami). Wracając jednak do czysto sportowych spraw, nasz mały przyjaciel święcił triumfy od samego początku, zwłaszcza w najbardziej prestiżowych rozgrywkach tamtego okresu – Pucharze Króla. Sześć edycji, 90 spotkań (niektóre źródła mówią o 89 występach) i blisko 80 bramek, to robi wrażenie. Szybkość, drybling, mocne uderzenie, zwinność – tymi cechami czarował zgromadzonych na trybunach.

Na kolana można paść analizując statystyki ze wszystkich rozgrywek, w jakich miała okazję błyszczeć nasza kaczuszka. Niestety ciężko mówić w nich o dokładności, bo schludnie wszystko zaokrąglono, ale 200 goli w 170 występach nawet po odjęciu kilku bramek naprawdę imponuje. Wyobrażacie sobie by teraz jakiś zawodnik latami (latami!) uciszał kibiców rywali średnio częściej niż raz w ciągu jednego spotkania? Pewnie, można mówić, że wtedy grało się inaczej, że było łatwiej, ale czy ten Pichichi miał takie możliwości treningu jak Messi? Czy on dostał hormon wzrostu? Nie, był kurduplem aż do śmierci. Czy Moreno szkolili trenerzy tak dobrzy, jak ci w La Masi? Czy Rafaela uczono filozofii futbolu opartej na szybkości? Nie. Był geniuszem, przerastał swoich rówieśników o kilka klas i już w tym momencie zasługuje na splendor. To on stał się symbolem dla Basków strzelając pierwszego gola na San Mames.

Reklama

Oprócz znakomitych umiejętności charakteryzował go jeszcze jeden fakt. Najczęściej grał w wyróżniającym białym nakryciu głowy. Od razu było widać, że to nie jest zwykły grajek, a ktoś wybitny.

Na boisku głównie wygrywał, a poza nim przegrał najważniejszą walkę. Zmarł młodo, bo już w wieku 29 lat (dwa lata po zakończeniu kariery) na tyfus! Po tym tragicznym wydarzeniu, jak to zwykle bywa, stał się bohaterem. Wydawałoby się, że jego legenda nie wytrzyma jednak próby czasu, tak jak i innych herosów tego okresu, lecz jednak miał farta.

Próbę uwiecznienia na stałe w umysłach fanów potęgi Moreno podjął malarz – Aurelio Arteta:

Image and video hosting by TinyPic

Zilustrował bohatera w pozie typowo piłkarskiej – podczas podrywania kolejnej kobiety.

Dużo bardziej okazały krok ku nieśmiertelności wykonali za Pichichiego dziennikarze „Marki”. To właśnie oni w latach 50-tych minionego wieku ustanowili nagrodę Trofeo Pichichi dla najskuteczniejszego strzelca hiszpańskich rozgrywek sezonu. W ten sposób wszyscy kibice mieli nigdy nie zapomnieć o niziutkim, acz nietuzinkowym geniuszu. Wyszło trochę inaczej. Może przydomek „Pichichi” kojarzy większość, ale kim była ta kaczka zapamiętało zdecydowanie mniej osób.

Chciałbym jednak by jak najwięcej ludzi wiedziało, że gdzieś tam za plecami Cristiano Ronaldo i Leo Messiego stoi ten bohater dorastający im do łokcia i może wypadałoby im się kiedyś wybrać do San Mames i ozdobić popiersie „wielkiego” Moreno.

KACPER GAWفOWSKI

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama