Młodość, młodość i jeszcze raz młodość – w taki sposób można najkrócej podsumować pierwsze kolejki Bundesligi. Zawodnicy którzy często dopiero niedawno odbierali dowód osobisty przyjęli szturm na składy niemieckich pierwszoligowców. W dodatku, nieraz zajmowali pozycje z definicji przeznaczone dla dużo starszych kolegów. Po trzech kolejkach, jakie są już za nami można jednak postarać się wyciągnąć pierwsze wnioski, mimo iż prawdopodobnie jeszcze nie raz przyjdzie mi je zmienić.
Młodość w bramce
Statystyki nie kłamią – mimo, że solidny bramkarz kojarzy nam się zazwyczaj z panem, któremu blisko do kryzysu wieku średniego, w Bundeslidze ta tendencja nie ma miejsca. Na 21 bramkarzy, jacy w tym sezonie grali chociaż minutę, zaledwie paru z nich miało więcej niż 30 lat! Prawdziwym terminatorem w bramce stał się młody Marc Andre ter Stegen. 19-latek przebojem wdarł się do składu mniej znanej Borussii, tej z Monchengladbach. Zaledwie dwa spotkania wystarczyły, by niemieckie media zaczęły kreować go jako następcę Olivera Kahna. W Bundeslidze zadebiutował już w zeszłym roku, lecz większą jego część spędził w rezerwach klubu grających w Regionnalidze.
Poszukując młodych bramkarzy nie musimy szukać dużo dalej – w ostatni weekend w barwach Nurnberg debiutował 18-letni Patrick Rakovsky, który musiał zastąpić swojego starszego o 14 lat kolegę. Raphael Schafer gdyby postarał się naprawdę mocno, mógłby być nawet jego ojcem. W innych klubach ligi bronią Kevin Trapp (20 lat, Kaiserslautern), Oliver Baumann (21 l., Freiburg), Ralf Fahrmann (22 l., Schalke 04) czy grający z konieczności w Bayerze Leverkusen 19-letni Bernd Leno, wypożyczony ze Stuttgartu.
Rewelacyjne Borussie
W ostatni weekend prawdziwa Borussia wystąpiła nie w Dortmundzie, tylko w Monchengladbach. Sposób w jaki podopieczni Luciena Favre’a rozprawili się z Wolfsburgiem przypominał swoim stylem zeszłoroczną grę drużyny Jurgena Kloppa. Defensywą rządzi ter Stegen, który puścił jak do tej pory zaledwie dwie bramki wraz z obrońcą Dante. W ofensywie najwięcej wiatru, jak najbardziej pożytecznego robi Marco Reus. Niedługo będziemy mogli o nim mówić zapewne jako o reprezentancie Niemiec. Dwukrotnie powoływany do kadry nie zdążył jednak zadebiutować. Może nastąpi to w Polsce?
Druga Borussia funduje swoim fanom prawdziwą huśtawkę nastrojów. Po genialnym meczu z Hamburgiem pojawiło się wiele głosów mówiących, że ta ekipa jest jeszcze mocniejsza. Nastroje schłodziła wyjazdowa porażka z Hoffenheim, a i zwycięstwo z Nurnberg nie przyszło bez trudu. Co cieszy, Lewandowski i Piszczek są bardzo ważnymi częściami ekipy mistrzów Niemiec, i tylko Kuba Błaszczykowski nie może liczyć na grę w pierwszym składzie. Trochę więcej powinniśmy dowiedzieć się po sobotnim wyjeździe do Leverkusen, na mecz z tamtejszym Bayerem.
Huśtawka nastrojów potentata
Fani Bayernu Monachium nie mają łatwego życia z sędziami. W otwierającym sezon spotkaniu z Borussią Monchengladbach pan z gwizdkiem dwukrotnie pozbawił ich idealnej szansy na zdobycie gola, a Bawarczycy polegli. W drugim spotkaniu skrzywdził za to Wolfsburg, nie uznając prawidłowej bramki Helmesa. Efekt? Bayern wygrywa po strzale w ostatniej minucie. Wysokiej wygranej z HSV nie rozpatrywałbym jednak jako powodu do hurraoptymizmu. Owszem, wynik robi wrażenie, jednak jak już kiedyś wspominałem, HSV czeka w tym roku naprawdę ciężka przeprawa w lidze – skład jest najsłabszy od lat. Wątpliwe, by „odrzutki” z Chelsea zdołały ugrać coś więcej w Bundeslidze.
Nowa siła w Niemczech?
Niewiele brakowało, by to Hannover 96 bił się o wejście do bram piłkarskiego raju, jakim jest Liga Mistrzów, a nie Bayern Monachium. Zespół z AWD Arena mimo wszystko udowodnił niedowiarkom, że i w tym sezonie będzie stanowić postrach dla czołówki ligi. Podopieczni Mirko Slomki byliby nawet liderami, gdyby sędzia nie zabrał im zwycięstwa w meczu z Herthą, nie uznając bramki Rauscha w końcówce spotkania. Slomka zdecydowanie ma solidnych graczy – bramkarz Zieler właśnie otrzymał powołanie do niemieckiej kadry, Rausch jest jednym z lepszych bocznych obrońców w lidze a w ataku brylują Abdellaoue czy Schlaudraff.
Zakupoholik w akcji
Miłe złego początki – tak można określić start sezonu w wykonaniu Wolfsburgu. Porażki z Bayernem oraz Monchengladbach przysłoniły efektowne zwycięstwo z początku sezonu w Koln. Jak mógł na to zareagować Felix Magath? W typowy dla siebie sposób. Od ostatniego meczu w „Wilki” zamienili się Hrvoje Cale z Trabzonsporu oraz Sotiris Kyrgiakos z Liverpoolu. Poprzedni klub Magatha, Schalke 04 może być umiarkowanie zadowolony ze swojego startu. Wysoka wygrana z Koln i niesamowity comeback w spotkaniu z Mainz zsunęły na dalszy plan dotkliwą porażkę ze Stuttgartem. Do pełni szczęścia brakuje tylko awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej, co nie będzie łatwe po porażce 0-2 z HJK Helsinki.
Stawkę drużyn z dwoma zwycięstwami uzupełniają Hoffenheim oraz Mainz. W Moguncji humory mogła popsuć porażka 2-4 z Schalke, natomiast „Wieśniacy” po raz kolejny udowodnili, że niestraszna jest im Borussia Dortmund. W końcu, jeśli ma się takiego wykonawcę rzutów wolnych jak Sejad Salihović, a Ryan Babel wreszcie zaczyna pokazywać swe umiejętności… Werder Brema udowodnił, że za kadencji Thomasa Schaafa ważniejsze jest strzelenie bramki niż jej niestracenie, co najlepiej udowodnił szalony mecz z Freiburgiem. Mimo sporej przewagi Bremeńczyków
Aktualna tabela dosyć dobrze pokazuje teoretyczny układ sił w lidze – zespoły 12-18 w tym sezonie będą bić się o utrzymanie, nie sądzę, by którakolwiek z nich była w stanie zawalczyć o puchary. Stale Solbakken szybko zderzył się z zupełnie nową rzeczywistością. W Danii wygrywał wszystko co możliwe, podczas gdy w Niemczech jego zespół jest jak na razie najgorszy w elicie. Zaledwie dwie bramki strzelone (przy obu asystował Peszko), przy dziewięciu straconych to nie jest wynik będący powodem do chwalenia się. Po jednym punkcie ma też HSV oraz Freiburg, które ma w swym składzie niesamowitego Papissa Cisse. 26-letni Senegalczyk już w poprzednim sezonie zdobył 22 bramki w 32 występach, teraz zdążył już czterokrotnie pokonać bramkarza rywali. Tacy piłkarze decydują o losach utrzymania – tylko czy Freiburg nie ma troszkę większych ambicji? Klub poniekąd padł ofiarą własnego sukcesu w zeszłym sezonie. To z powodu nadspodziewanie dobrych wyników Robin Dutt zamienił badenova-Stadion na Bay Arenę. To, na ile zastąpi go Marcus Sorg pozostaje ciągle otwartym pytaniem. Bolesne zderzenie z nową rzeczywistością zaliczyli beniaminkowie z Berlina oraz Augsburga. Hertha obydwa wyjazdowe remisy ratowała w samych końcówkach, przegrywając na inaugurację sezonu z Nurnberg, które dzięki temu minimalnie wyprzedza bezpośrednich kandydatów do spadku. O formie zespołu z Norymbergi trudno powiedzieć coś więcej – wspomniana wygrana nad Herthą była dosyć niespodziewana, a porażki z Dortmundem oraz Hannoverem chyba wkalkulowane na easyCredit Stadion. Wynik z zeszłego sezonu jest jednak moim zdaniem nie do powtórzenia. Pozostaje jeszcze Kaiserslautern, które tylko remisowało z drużynami, z którymi trzeba wygrywać, jeśli myśli się o utrzymaniu (Augsburg, Koln), lub przegrywało z silniejszymi rywalami (Werder).
Niemiecka Bundesliga chociażby nadzwyczaj wysoką statystyką bramek (2,9 na mecz) udowadnia, że w tej chwili jest jedną z najciekawszych, jeśli nie najciekawszą ligą piłkarską na świecie. Dodatkowym atutem jest niesamowicie wyrównana stawka, dzięki czemu cały sezon powinien być nadzwyczaj emocjonujący. Z pewnością nastąpi jeszcze wiele nagłych eksplozji talentów – jeżeli młody ter Stegen już w wieku 19 lat prezentuje taki poziom, strach myśleć, co będzie działo się za kilka lat…
Łukasz Godlewski