Szczęsny wygrał z Gruzją – oto cały komentarz

redakcja

Autor:redakcja

10 sierpnia 2011, 22:23 • 3 min czytania

Mecz wygrany, ale jeśli podejmujemy Gruzję, a najlepszym naszym zawodnikiem jest bramkarz, to coś tu jest zdecydowanie nie tak. Można śmiało napisać – Wojciech Szczęsny zapobiegł porażce. Gdyby liczyć dobre sytuacje do zdobycia gola, to Gruzini mieli ze cztery, a my ze dwie, co oznacza, że Euro 2012 może przypominać Euro 2008 – czyli może to być turniej typu „polski bramkarz kontra reszta świata”. Jest źle. Takich ogórków jak Gruzini to w finałach ME z pewnością nie będzie, a my nie potrafimy w żaden sposób zdominować meczu… Z drugiej strony, oficjalny przekaz brzmi: „Cały czas idziemy do przodu!”.
Strzeliliśmy gola po fantastycznej akcji Jakuba Błaszczykowskiego i świetnym, naprawdę świetnym odegraniu Roberta Lewandowskiego. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie dodali, że tej akcji w ogóle by nie było, gdyby nie błąd sędziego, który przyznał rzut z autu nam, zamiast gościom. No ale aut był i potem jeden nagły zryw jednego piłkarza wystarczył, byśmy wyszli na prowadzenie. Wcześniej powinniśmy stracić minimum jednego gola, ale Szczęsny za każdym razem interweniował z wielkim wyczuciem (lub w porę odstępował od interwencji, dzięki czemu goście nie mieli rzutu karnego).

Szczęsny wygrał z Gruzją – oto cały komentarz
Reklama

Kto chce, niech się cieszy. Jak dla nas, na niecały rok przed Euro 2012 wygląda to bardzo źle. Gramy u siebie z Gruzją i wychodzimy jednym napastnikiem, długimi fragmentami próbujemy grać z kontry, co też nam sprawia problemy. Naszą obronę rozmontować potrafi dwóch Gruzinów, a jeśli Tomasz Jodłowiec nie radzi sobie nawet z Mate Wacadze, to z kim ma zamiar sobie poradzić? Środek pola też jest miejscem, gdzie nasz rywal może rozgrywać piłkę do woli. Nie no, naprawdę brakuje pozytywów. Gdzieś przeczytaliśmy, że dobrze wyglądała nasza gra do przodu, ale chcieliśmy nieśmiało przypomnieć, że oddaliśmy dwa celne strzały (czyli jeden oprócz gola). Jak to jest dobra gra do przodu, gdy przeciwnikiem jest Gruzja, to sorry, nic nie rozumiemy.

Na trybunach miejscami pustki, zero piłkarskiej atmosfery, doping jak na trzeciej lidze – to tylko pokazuje, że występom kadry specjalny entuzjazm nie towarzyszy. Może przydałoby się obywatelstwo dla jakiegoś Wietnamczyka, żeby zapełnić stadiony? Dzisiaj zadebiutował w naszej kadrze Niemiec, co kilku muppetów nawet przyjęło brawami. Sam Polanski postanowił nie narażać się na krytykę, więc na wszelki wypadek się schował. Pierwszy raz go było widać, kiedy się przewrócił, chociaż oczywiście tzw. fachowcy powiedzą, że to taka pozycja, na której dobry piłkarz gra tak, żeby go nie było widać. To oczywiście tzw. tłumaczenie z dupy, bo jak gra Gattuso to widać go non stop, w każdej akcji defensywnej i ofensywnej. Albo Busquets czy Pepe – też ich widać. Nawet Vrdoljaka widać, Sobolewskiego też. A Polanski się przespacerował, był ze dwie klasy gorszy od Rafała Murawskiego. Ratowali go tylko komentatorzy TVP, którzy jak raz na dziesięć minut Eugen miał piłkę, to mówili: „doskonale!”, „fantastycznie!”, „cudownie”. Ale mamy nadzieję, że komentatorów TVP nikt poważnie nie traktuje – w końcu Maciej Iwański ostatecznie skompromitował się szopką na zlecenie PZPN. To już nie jest obiektywny dziennikarz, tylko weselny, opłacany wodzirej. Jeśli ktoś nie widział, to przypominamy…

Reklama

Więcej o meczu nie ma co pisać, ponieważ uznalibyście, że przesadzamy, podczas gdy my naprawdę nie dostrzegliśmy w grze Polski niczego dobrego. Przyjechała do nas Francja bez najlepszych zawodników i grała jak chciała, ale udało się wmówić ludziom, że to był w naszym wykonaniu dobry mecz (ba, niektórzy twierdzą, że i porażka z Australią była pozytywna). Teraz zjawili się Gruzini i zagrali z nami bardzo wyrównane spotkanie, w którym ostatecznie mieli dwa razy więcej sytuacji do zdobycia gola.

Bramkarza na Euro 2012 już mamy. Teraz tylko trener i reszta drużyny – i będzie dobrze!


>>> WOJCIECH KOWALCZYK NA BLOGU O MECZU POLSKA – GRUZJA: TUTAJ <<<

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama