Dzisiaj najciekawsze są chyba tabloidy – „Super Express” i „Fakt”. Fani sportu całkowicie mogą odpuścić sobie „Gazetę Wyborczą”…
PRZEGLĄD SPORTOWY
W „PS” dzisiaj dość mało treści. Na uwagę zasługuje rozmowa z Arturem Jędrychem, szefem Wydziału Dyscypliny PZPN. Najważniejszy fragment…
– Podobno nawet prokurator związkowy PZPN wnioskował o karę w zawieszeniu dla Łukasza Piszczka, ale Wydział Dyscypliny był bardziej surowy.
– Decyzja w sprawie kary dla Piszczka była dosyć oczywista. Piłkarz dopuścił się czynu korupcyjnego w 2006 roku, czyli rok po wybuchu afery korupcyjnej. Wtedy już było jasne, że jest to ewidentne zło, które będzie piętnowane. Ten czas zdarzenia korupcyjnego jest bardzo ważny. I powiem więcej: gdyby okazało się, że do takiego zdarzenia doszło w poprzednim sezonie, to sankcją byłaby dożywotnia dyskwalifikacja.
– Łukasz Piszczek był wezwany na posiedzenie WD?
– Tak. Miał prawo do obrony, wytłumaczenia swojego postępowania, wykazania skruchy. Ale z niego nie skorzystał. Przysłał krótkie pismo, w którym absolutnie nie odniósł się do meritum sprawy, ograniczając się jedynie do stwierdzenia, że inne obowiązki nie pozwalają mu stawić się na posiedzeniu WD.
Poza tym relacja z Wisły, zapowiedź Legii i Śląska – wiadomo, jazda obowiązkowa (a przynajmniej dziennikarzom wydaje się, że obowiązkowa, bo naszym zdaniem opisywanie, jak Melikson strzelił gola naprawdę nie ma sensu – każdy, kogo to interesuje, już to widział albo w telewizji, albo w internecie). Do tego rozmówka z Perquisem, ale niezbyt odkrywcza.
I to by było na tyle.
FAKT
„Fakt” dzisiaj dobry. Po pierwsze – jest uderzenie, ale słuszne, w Smudę. Bo jak to jest, że selekcjoner idzie na mecz Wisły, w której w pierwszym składzie gra dwóch Polaków, z których jeden zrezygnował z gry w kadrze, a drugi nie jest do tej kadry przymierzany? Za to trener odpuszcza spotkanie Legii, w której przecież Polaków nie brakuje. Wychodzi więc na to, że „Franza” interesują tylko te mecze, na które ma blisko. To byłoby nawet zrozumiałe, gdyby był kibicem, a nie selekcjonerem.
Tabloid – w tabloidowym stylu – dodaje ramkę z rozkładem pociągów relacji Kraków – Warszawa. I to nam się podoba! Jest problem, jest pomysł, jak ten problem ugryźć, jest zaczepka.
Rozśmieszył nas natomiast tytuł: „Lenczyk, postaw na Voskampa!”. A rozśmieszył dlatego, że jeszcze dzień wcześniej Voskamp został jednym z bohaterów artykułu: „To półprodukty, a nie piłkarze!”.
GAZETA WYBORCZA
Z „GW” możecie się dowiedzieć, że Wisła ograła Liteks, a dzisiaj grają Legia i Śląsk. Jeśli ktoś tych informacji szuka – polecamy gorąco.
SPORT
„Sport” jak zwykle treści ma ze trzy razy więcej niż inni, co wynika z niedzisiejszej makiety (małe zdjęcia, dużo tekstu). Polecamy to wydanie fanom Odry Wodzisław, jeśli jeszcze tacy są. Ponadto w „Sporcie” jest tekst o gwiazdach ekstraklasy, a jako ekspert – oczywiście – wypowiada się Grzegorz Mielcarski. Do „Mielcara” mamy prośbę – wyłącz telefon! Niech dziennikarze trochę się pomęczą i poszukają kogoś innego. Co roku w lidze gra ponad 300 piłkarzy, przez ostatnie 20 lat uzbierało się naprawdę wielu. Jest z czego wybierać. A tu tylko Mielcarski i Mielcarski…
Jest w „Sporcie” fajna zapowiedź meczu Śląska, oparta na wspomnieniach Dariusza Sztylki („Ł»ycie piłkarza jest przewrotne. Jednego razu starasz się, aby nie zabrakło na wynajem mieszkania i utrzymanie rodziny, a kiedy indziej myślisz o wyjeździe na mecz Ligi Europy”), a jest też najgłupsze pytanie tygodnia. Uwaga, dziennikarz rozmawia z Rafałem Grodzickim na temat przejścia do Cracovii (Grodzicki zaprzecza, że na pewno przejdzie). Uwaga, reporter mówi: – Po pierwszej kolejce Ruch znalazł się na eksponowanym i nagradzanym startem w europejskich pucharach miejscu w tabeli.
Ha! Chcieliśmy nieśmiało przypomnieć, że w sezonie 1998/99 po pierwszej kolejce Ruch Radzionków był mistrzem Polski. Niestety, później coś się spieprzyło…
W „Sporcie” jest też felieton Andrzeja Grygierczyka. I pisze on tak…
Tak po ludzku żal mi Łukasza Piszczka. Wplątał się w gównianą historię, o kryminalnym podłożu, a ciągnąć się ona będzie za nim do końca życia. Bo karę można odbyć i odcierpieć fizycznie i psychicznie, ale w ludzkiej pamięci przedawnienia nie ma, zwłaszcza w odniesieniu do osoby publicznej, a taką piłkarz Borussii Dortmund jest. W pamięci – skwapliwie podtrzymywanej przez, hm, pełną pasji i żaru społeczność internetową – fatalne przypadki z okresu gry w Zagłębiu Lubin pozostaną na zawsze i będą wyciągane przy każdej nadarzającej się okazji.
Szanowny panie, to nie żadna „społeczność internetowa”, to zwykli ludzie, którzy oprócz tego, że mają komputer z dostępem do sieci, to mają też swoje rodziny, jeżdżą autobusem albo samochodem, chodzą na piwo i słuchają muzyki. Pisanie do gazety to zajęcie niezwykle (niezwykle!) komfortowe, ponieważ autor nie ma bezpośredniego kontaktu z odbiorcą swoich tekstów. W związku z tym nawet nie zdaje sobie sprawy, ile popełnia błędów i ile jest osób, które te błędy są w stanie wyłapać. Nie ma też nikogo, kto wytknie nudę albo brak puenty. Tak, pisanie do gazety to w dużej mierze pisanie dla nikogo. Dopiero internet sprawia, że przyjdzie Władek z Suwałk i powie: – Ale pierdolisz! I taką szkołę powinni przejść wszyscy, którzy piszą do prasy.
Dlatego niech pan nie pisze z taką wyższością o „społeczności internetowej”, bo to ta sama społeczność, która sięga po gazety, z tą różnicą, że w internecie ma szansę polemizować z treścią tekstu, co w przypadku prasy jest niemożliwe.
SUPER EXPRESS
„Super Express” w tym tygodniu trzyma poziom. Na początek wywiad z Franciszkiem Smudą. Fragmenty…
– Kilku reprezentantów otwarcie krytykuje pomysł powołania do kadry Manuela Arboledy. Czy to wpłynie na pana decyzję i Kolumbijczyk nie zagra przez to dla Polski?
– Dopóki Manuel nie otrzyma polskiego paszportu, nie ma tematu jego gry dla Polski. Ale przyznam, że niektóre wypowiedzi dotyczące Arboledy są niesmaczne i nieeleganckie, a najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy najmniej w reprezentacji grają. Zapewniam, że jeśli Manu otrzyma powołanie, na pewno nie będzie czuł się w drużynie gorzej niż pozostali gracze. Tym bardziej że on nie stara się o obywatelstwo tylko dla gry w reprezentacji. Z całą rodziną złożył wniosek o nasz paszport, bo chce zostać w Polsce na stałe.
– PZPN zdyskwalifikował na 6 miesięcy Łukasza Piszczka, który właśnie zrezygnował z występów w reprezentacji. Wróci do niej dopiero za pół roku.
– To dla nas ogromna strata i nie mogę zrozumieć, jak PZPN mógł doprowadzić do takiej sytuacji. To niedopuszczalne, by chłopaka, który nie miał wtedy nic do powiedzenia, teraz obarczać winą i surowo karać. Zrzucił się na mecz, w którym nie grał, bo chciał być solidarny, a wyszło na to, że Łukasz odpowiada za całe bagno, jakie było w polskiej piłce. Tak nie może być! Będę próbował jeszcze namawiać Łukasza, żeby zmienił decyzję. Wierzę, że wszystko dobrze się skończy.
Hmm, Franiu… Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny, którzy ostatnio coś mówili o Arboledzie, to jednak nie są ci, którzy znaczą w kadrze najmniej, prawda? A pojęcia solidarności w sprawę kupna meczu nie mieszajmy, bo zaraz się okaże, że ktoś solidarnie wziął udział w zbiorowym gwałcie…
W „SE” jest też wywiad z Ismaelem Sosą, piłkarzem Gaziantepsoru oraz zapowiedź Śląska zrobiona z pomysłem – Voskamp ma rozjechać przeciwnika, a do tego zdjęcia, jak… jedzie na trening rowerem.
– Wolę rower. Mieszkam cztery kilometry od stadionu, rowerem jadę 15 minut. Dlaczego nie wykorzystać tak ładnej pogody? W Holandii też, jeśli tylko się dało, dojeżdżałem do klubu w ten sposób – opowiada Voskamp. Jego przykładem chcą iść inni piłkarze Śląska. – Z Marianem Kelemenem zamierzamy kupić rowery i też tak dojeżdżać – mówi nam Cristian Diaz. – To fajnie. Będziemy mieli w Śląsku nie tylko dobry piłkarski zespół, ale i drużynę kolarską – puentuje z uśmiechem Voskamp.




