Wyraźnie brakuje gdzieś konsekwencji. Marko Jovanović nie może grać w polskiej ekstraklasie, ponieważ został zawieszony przez Serbski Związek Piłki Nożnej na trzy miesiące. W pucharach natomiast występować może. Z kolei Łukasz Piszczek został zawieszony przez PZPN na pół roku i nikt nie wspomina o tym, że miałby mieć zakaz gry w Bundeslidze.
O co więc chodzi? Kary z Serbii obowiązują w Polsce, a kary z Polski nie obowiązują w Niemczech? A może Piszczek i w Borussii grać nie będzie mógł, tylko jeszcze nikt się nie zorientował?
Interesuje nas ta kwestia, ponieważ jedyne racjonalne wytłumaczenie brzmi następująco: Polacy przejmują się zdaniem Serbów, a Niemcy mają w dupie zdanie Polaków. W związku z tym sugerujemy, byśmy i my wypięli się na innych i niech ten Jovanović gra, a co. Działacze Borussii pewnie wychodzą z założenia: jak Piszczka zawiesi FIFA lub UEFA, to wtedy dopiero będzie to miało jakiekolwiek znaczenie. A my potulnie przyjmujemy werdykty jakichś działaczy z Bałkanów?
Ejże…