Ekstraklasa SA zmniejszyła karę dla Thiago Cionka – z sześciu meczów dyskwalifikacji do czterech. I w ogóle nie wiadomo, na jakiej podstawie. Był faul na sześć meczów? Był. Co najmniej na sześć, bo gdybyśmy my mieli decydować, to by chłopaczek powisiał dziesięć. Ale co tam – sześć. Była kara? Była. To z jakiej paki ktokolwiek teraz przywraca tego rzeźnika do gry? Bo co, bo sezon rusza? I co z tego, że rusza? Ruszyłby i bez Cionka.
Kpina, żarty, dno.
Tak liga jeszcze nie wystartowała, a już nie jest normalna. Już się przy niej miesza. Komuś, kto podjął taką decyzję należy się nie tylko kolumbijski palec w dupę, ale też brazylijsko-polskie naskoczenie korkami na piszczel, z ewentualną poprawką łokciem. Drodzy piłkarze – jeśli chcecie komuś zrobić krzywdę na boisku, to najlepiej w samej końcówce sezonu: od następnych rozgrywek i tak was odwieszą, jeśli ładnie poprosicie.
* * *
Warto też jeszcze na moment wrócić do poprzedniego sezonu. Pamiętacie tę sprawę?
Związkowy Trybunał Piłkarski zawiesił wykonanie części kary dyskwalifikacji nałożonej na Costę Nhamoinesu. Piłkarz Zagłębia Lubin może więc zagrać w czwartkowym meczu z Cracovią.
(…)
– Nie znaczy to, że trzeci mecz został mu darowany. Trybunał zbierze się po raz kolejny i wówczas zapadnie decyzja, co zrobić z jego karą. Czy definitywnie zmniejszyć ją do dwóch meczów, które – przypominam – już się odbyły, czy też utrzymać w mocy decyzję Komisji Ligi – tłumaczy Agnieszka Syczewska, członek trybunału.
Chcieliśmy tylko przypomnieć szanownym członkom trybunału, że zapomnieli się zabrać i wrócić do sprawy Costy. Ot, taki szczegół. Aha, no i jeszcze inni szanowni działacze, ale już ci z PZPN, zapomnieli o egzekwowaniu kary rocznej dyskwalifikacji dla Hermesa – za korupcję. Też szczegół.