Gdybyśmy mieli sobie robić jaja, to napisalibyśmy, że Maciej Skorża osiągnął absolut. Chciał koniecznie tak się zakamuflować, by nikt – ale to absolutnie nikt – jego Legii nie zobaczył i teraz jest ciut, ciut od osiągnięcia celu. Najpierw zamknięto treningi, potem na płocie rozwieszono specjalne antyszpiegowskie płachty, a teraz…
Teraz wystarczą dwa komunikaty:
1. Polsat jednak nie pokaże meczu Gaziantepsor – Legia.
2. Canal+ może nie pokazać meczu Legia – Zagłębie Lubin.
W ten oto sposób Legia jest bliska kamuflażu doskonałego. Nikt nie będzie wiedział, jak gra. To znaczy, coś tam zobaczą zawodnicy drużyn przeciwnych, ale nie będą mieli pewności, czy to co widzą jest prawdą, czy tylko szopką, jak sparing z Ł»algirisem. Istnieje podejrzenia, że Legia specjalnie będzie grała słabo, by nikt nie poznał jej prawdziwych możliwości i klasy. Jak w poprzednim sezonie.
A tak trochę bardziej poważnie? Co tu pisać – od początku było wiadomo, że skoro jedna z największych telewizji w Polsce jest właścicielem klubu piłkarskiego, to będzie chciała mecze tego swojego klubu pokazywać. A jeśli będzie to robiła tylko i wyłącznie konkurencja (i to każda, bo i Canal+, i Polsat, i Eurosport), to taki układ będzie trzeszczał w szwach.
Będzie trzeszczał, ale nie pęknie.
Zaraz Legię czymś postraszą, będzie trochę narzekania, przepychanek. I wszystko wróci do normy. Rokosz się nie uda.