Jeśli Arsenal chce jeszcze załapać się do pociągu zmierzającego ku Lidze Mistrzów nie ma innego wyjścia, musi właściwie wygrać wszystko do końca, wtedy będzie miał największe szanse wyprzedzić Liverpool. Dziś teren do sięgnięcia po cały łup nie był najłatwiejszy, bo jak wiadomo stadion Stoke potrafi przestraszyć największych i gdyby tylko Messi grał w Premier League, miałby tam ciężko. Arsenal jednak sobie poradził i biorąc pod uwagę historię tego meczu, trzeba przyznać, że w całkiem niezłym stylu.
Pijemy tutaj do momentu, gdy Kanonierzy prowadzili 2:0 – klątwa tego wyniku ma naprawdę szeroki zasięg, bo najwyraźniej i na Wyspach miewają z nią przykrości. Arsenal przeważał, ale w momencie gdy doprowadził do dwubramkowej przewagi, trochę zgłupiał. Stoke zaczęło groźniej atakować i stwarzać sobie sytuacje: raz dobrze piłkę nad poprzeczkę sparował Cech, przy innej okazji miał trochę szczęścia, bo futbolówka o niewiele minęła bramkę. Koniec końców kontaktowy gol dla gospodarzy jednak padł, jego autorem był Crouch, ale zamiast pochwalić The Potters za walkę, trzeba jednak powiedzieć o dużym niesmaku. Anglik wbił bowiem piłkę do siatki po chamsku, czyli ręką. Znamy Croucha z ligi nie od dziś i raczej nie kojarzymy go jako boiskowego cynika i cwaniaka, lecz niestety napastnik smutno rozczarował, dopuszczając się oszustwa.
Crouch handed that.
They wanted an upset by God pass them.#STKARS pic.twitter.com/nq2c978k21— He (@bimbolanko) 13 maja 2017
I tutaj dla brawa Gorzowa Arsenalu. Dostał nieprzepisowego gola, a Stoke chciało pójść za ciosem przy wsparciu publiczności – no, potrafimy sobie wyobrazić przyjemniejszy scenariusz. Goście się jednak nie dali i to oni skarcili rywala, konkretnie Sanchez, który uderzeniem po długim rogu pokonał Butlanda. Trzeba oddać królowi co królewskie, bowiem Chilijczyk prosił o zmianę (miał problem mięśniowy), ale jakoś wytrwał, strzelił i dopiero wówczas zszedł. Wyglądało na to, że nawet Wenger trochę go do tego wysiłku zmusił, ale w każdym razie wyszło kozacko.
Potem na 4:1 podwyższył Giruoud i było pozamiatane, co szczerze mówiąc ucieszyło chyba każdego, kto wierzy w wartości uczciwej gry. Arsenal od początku był lepszy, prowadził po golach Giroud i Oezila (cudowe rozegranie z Sanchezem przy golu Niemca), a wpadłby w kłopoty poprzez oszustwo rywala? No, nie byłby to najlepszy dzień dla fair play, a tak – walka o Ligę Mistrzów wciąż trwa.
*
Z innych meczów warto zwrócić uwagę na zwycięstwo Swansea nad Sunderlandem 2:0. Dzięki tej wygranej, tabela wygląda w tej chwili tak:
16. Crystal Palace 36 meczów 38 punktów
17. Swansea 37 meczów 38 punktów
18. Hull 36 meczów 34 punkty
Jutro Tygrysy zagrają na wyjeździe właśnie z Orłami i chyba nikt nie ma wątpliwości – jeśli ekipa Grosickiego chce się w lidze utrzymać, musi wygrać. Remis nie da jej właściwie nic, bo w bramkach ustępuje Łabędziom dość znacznie, ma gorszy bilans o siedem trafień.
*
Komplet wyników:
Manchester City – Leicester 2:1 – relacja TUTAJ
Silva 29’ Gabriel Jesus 36’ – Okazaki 42’
Bournemouth – Burnley 2:1
Stanislas 25’ King 85’- Vokes 83’
Middlesbrough – Southampton 1:2
Bamford 72’ – Rodriguez 42’ Redmond 57’
Sunderland – Swansea 0:2
Llorente 9’, Naughton 45+2’
Stoke – Arsenal 1:4
Crouch 67’ – Giroud 42’, 80’, Oezil 55’, Sanchez 76’