Reklama

Podbeskidzie znowu próbuje oszukać przeznaczenie? Idą jak burza!

redakcja

Autor:redakcja

06 maja 2017, 17:50 • 4 min czytania 2 komentarze

Od pierwszych minut meczu Stali Mielec z Podbeskidziem widać było kto jest w gazie, a kto kompletnie szuka formy. Widać było także, po czyjej stronie leży doświadczenie. Dość napisać, że goście zameldowali się w Mielcu w składzie świetnie znającym smak ekstraklasy – występów na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce nie mieli tylko Haskić (w zamian jeszcze w tym sezonie strzelił 5 goli w słowackiej ekstraklasie) oraz Leszczyński (on ma za to występ w reprezentacji Polski). I to dziś było świetnie widać, bo Podbeskidzie nie pozwoliło Stali praktycznie na nic, a samo najpierw atakowało z polotem, by później zniwelować wszelkie ofensywne atuty rywala. Mimo że wynik 1:0 za bardzo na to nie wskazuje, podopieczni Jana Kociana dosyć pewnie podnieśli z boiska komplet punktów.

Podbeskidzie znowu próbuje oszukać przeznaczenie? Idą jak burza!

W pierwszej połowie jedyne zagrożenie, jakie gospodarze tworzyli pod bramką bielszczan, wiązało się ze strzałami Panajotowa z dystansu – w 14. minucie jego siłowe uderzenie kapitalnie odbił Leszczyński, natomiast w 40. minucie Bułgar poszukał technicznego strzału, przy którym bramkarz rywali także był na posterunku. Natomiast o reszcie dokonań gospodarzy nie ma nawet co wspominać, bo była ona równie niewidoczna, co ich napastnik, Krzysztof Drzazga. Grę prowadziło Podbeskidzie, gdzie w środku pola karty rozdawali bardzo aktywny Tomasz Podgórski oraz Michał Janota. Szybkimi podaniami raz po raz uruchamiane były skrzydła, gdzie mógł się podobać przede wszystkim Łukasz Sierpina. Były piłkarz Korony najpierw kapitalnym podaniem poszukał Haksicia, który jednak spudłował w świetnej sytuacji. Chwilę później Sierpina wystawił piłkę Hanzelowi, a ten silnym strzałem z dystansu otworzył wynik meczu, choć ciężko pominąć tu fakt, że Tomasz Libera mógł się pokusić o nieco lepszą interwencję na linii (a i Sadzawicki mógł nie chować się przed piłką).

Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie. Goście cofnęli się pod własną bramkę, skąd skutecznie rozbijali ataki rywali, ograniczając się do sporadycznych kontrataków. Optycznie Stal przeważała, ale jeżeli odcedzimy to całe bezproduktywne robienie wiatru oraz te wszystkie strzały mijające bramkę o dziesiątki metrów, zostanie bardzo niewiele. Tak naprawdę najgroźniejsza sytuacja Stali nie była efektem jakiegoś przemyślanego ataku, a bardziej dziełem przypadku. Libera wybił piłkę z piątki, Kolew strącił ją głową, a oko w oko z bramkarzem gości stanął Sobczak. Na swoje nieszczęście przegrał ten pojedynek, a więcej dogodnych okazji jego koledzy zwyczajnie nie wykreowali. W pozostałej części gry fanom Podbeskidzia serce mogło nieco mocniej zadrżeć tylko wtedy, kiedy Drzazga przelobował Leszczyńskiego, ale szybko się okazało, że zrobił to z niewielkiego spalonego. I po tym także było widać doświadczenie Podbeskidzia – dali się wyszumieć rywalowi, ale przy tym nie generowali pożarów pod własną bramką. I dlatego wygrali jak najbardziej zasłużenie.

Co ten wynik oznacza? Jakkolwiek spojrzeć, końcówkę sezonu w I lidze Podbeskidzie rozgrywa nieco inaczej, niż końcówkę poprzedniego sezonu w ekstraklasie. Podopieczni Jana Kociana nie przegrali od dziewięciu spotkań, a przy tym aż sześciokrotnie schodzili z boiska zwycięscy, co niespodziewanie wróciło ich do żywych w kontekście gry o awans. Na pięć kolejek przed końcem bielszczanie mają cztery punkty straty do strefy gwarantującej przepustkę do elity, a przykładową Chojniczankę dopadli już na jedno oczko. I, jeżeli zachowają formę, pozostaną w grze do samego końca.

Co innego Stal, która punktuje seriami. Piłkarze z Mielca zaczęli od dziesięciu meczów bez zwycięstwa, po czym przyszedł okres hossy, w którym wygrali dziesięć z piętnastu spotkań. A teraz ponownie nie wygrywają, bo zaliczyli właśnie czwarty mecz bez kompletu punktów. W tym sezonie I ligi różnice punktowe są na tyle niewielkie, że jeżeli Stal chce spać spokojnie, będzie musiała tę swoją serię bez zwycięstwa prędzej czy później przerwać. Bo jeżeli nawiążą do dyspozycji z początku rozgrywek, końcówka może być dla nich bardzo, ale to bardzo dołująca.

Reklama

* * *

Wyniki innych dzisiejszych meczów I ligi:

MKS Kluczbork – Chrobry Głogów 3:2
(Deja 45, 89, Kościelniak 46 – Machaj 16, Sędziak 77)

Pogoń Siedlce – GKS Katowice 0:1
(Prokić 6)

Bytovia Bytów – Zagłębie Sosnowiec 0:1
(Pribula 18)

Sandecja Nowy Sącz – Stomil Olsztyn 2:1
(Piszczek 44, Słaby 45 (k) – Szewczyk 51)

Reklama

Olimpia Grudziądz – Wigry Suwałki 0:0

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...