Marek Saganowski jest bliski powrotu do polskiej ligi. Dziś po raz kolejny przeczytaliśmy, że wrócić chce dlatego, ponieważ po meczu o Puchar Grecji doszło do zamieszek i „Sagan” nie mógł tego zaakceptować. Nie czuł się bezpiecznie, nie mógł patrzeć na chuliganów, bla, bla, bla… Ł»eby aż takie bajki kolportować? Przesada.
Zasada jest jedna – piłkarze mają w dupie, czy jest bezpiecznie, czy nie i czy na trybunach ktoś się leje, czy też je popcorn, o ile pieniądze są odpowiednio duże i spływają na czas. Na stadionie Atromitosu mogłoby co mecz dochodzić do rytualnych mordów i Saganowskiemu nie przeszkadzałoby to ani trochę, jeśli oglądanie drastycznych scen wiązałoby się z satysfakcjonującą gratyfikacją.
Naprawdę, zachowajmy powagę. Najpierw piłkarz patrzy na kasę. Potem na możliwości osiągnięcia sukcesów sportowych. Potem na medialność ligi. Potem na standard życia. Potem na klimat. Ale na to, czy dochodzi do zamieszek, czy nie – nigdy. N-I-G-D-Y.
Saganowski wyjeżdża z Grecji, bo już tam grać nie chce i już się tam nie czuje bezpiecznie. Ale może wypada postawić pytanie – czy Grecy chcą go zatrzymać i jakim kosztem? A następnie – czy powrót do Polski nie jest dla niego najbardziej oczywistym rozwiązaniem? Pamiętajmy przecież, że w poprzednim sezonie Saganowski rozegrał 25 meczów i strzelił tylko trzy gole. Trzy gole! Co to jest? To jest, drodzy kibice, gówno. Sezon wcześniej w Atromitosie (ale to była tylko runda) strzelił dwa gole i jednego samobója, natomiast dla Southampton nie trafił ani razu.
Mówimy więc o 33-letnim napastniku, który przez dwa sezony rozegrał 40 meczów ligowych, w których strzelił pięć goli. A biorąc jeszcze pod uwagę nieudaną końcówkę sezonu 2008/09 trzeba napisać: Saganowski w swoich 51 ostatnich meczach ligowych strzelił 5 goli.
51 meczów, 5 goli.
Nie, nie jest to dziś na rynku napastnik poszukiwany, nie jest to zawodnik, który może stawiać warunki. Jeśli wraca do ŁKS-u, to nie z miłości do tego klubu, ale bardziej z konieczności. W tym wieku, przy takiej formie, nikt się o niego bić nie będzie. Oczywiście, ktoś gdzieś by go w końcu przygarnął, ale dziś w Polsce płaci się pieniądze coraz bardziej konkurencyjne – aktualnie „Sagan” zagranicą mógłby liczyć na zarobki zbliżone do tych, na które może liczyć w Polsce, więc wiadomo, że wygodniej jest wrócić (możliwe, że u nas dostanie nawet więcej).
Ale kiboli w to nie mieszajmy…