Mówią ci, że Real wychodzi rezerwami. Że w bramce Casilla, że bez Cristiano, Bale’a, Benzemy. Bez Ramosa, Pepe, Carvajala. Bez Kroosa, Modricia, Casemiro… Włączać telewizor czy nie? A może serial obejrzeć? Coś jednak ciągnie do piłki i okazuje się, że wybór nie mógł być lepszy. Bo Real bez tych wszystkich gwiazd, bez BBC, potrafi grać taką piłkę, że korona im z głowy nie spada.
Barcelona rozklepała Osasunę i odjechała w tabeli na trzy punkty, a gdy przed swoim meczem dowiedzieli się o tym piłkarze Realu, padło zapewne coś w deseń: “Oni rozgromili, a my nie rozgromimy? Potrzymaj mi piwo!”. No i ktoś to piwo potrzymał, a Królewscy zrobili swoje.
Real gra zazwyczaj trochę kołysanki, a później mocny rock. Nie dziś, bo pierwszy gol to pierwsza minuta spotkania, czyli zaczęli na grubo. Przechwyt Danilo, kocie ruchy Isco i piłka od niego do Moraty. Wykończenie klasowe, bo mając niewiele miejsca i ostry kąt, Hiszpan przymierzył z całej siły pod poprzeczkę i dało to efekt.
Współpracę Moraty z Isco oglądało się z wielką przyjemnością. Świetnie pokazała to choćby sytuacja, gdy Isco okiwał rywala, pokręcił drugim i zagrał świetną piłkę do Moraty między obrońcami Deportivo. Napastnik nie mógł oddać strzału, bo wyszedł do niego Przemysław Tytoń, ale Polak został mocno pogoniony po polu karnym. W głupiego Jasia długo piłkarze Realu nie pograli, tylko po prostu “wyczyścili sobie” światło bramki i piłkę skierowali już do pustaka. A konkretnie zrobił to James Rodriguez.
Co do Isco Alarcona, komentarz mamy jeden: FantastISCO. Robił z piłką i rywalami, co chciał. Zrównał się dziś liczbą goli w obecnej edycji La Liga z Karimem Benzemą. Kolejny mecz na wyjeździe i kolejna owacja dla Isco od kibiców rywali, a to o czymś świadczy. Dziś czarował, decydował o tempie gry, natomiast w obronie Deportivo szukał dziury w całym.
Gdy w przerwie okazało się, że Lux jest kontuzjowany i nie da rady dalej grać, Przemysław Tytoń wszedł do piekła i wyszedł z niego spalony, mimo że bronił się (a raczej zespół) przed tym długo. Miał kilka naprawdę dobrych interwencji. Świetnie intuicyjnie obronił strzał Alvaro Moraty, gdy piłkę zasłonił mu Isco. Jednak to, co zrobił przy golu Casemiro jest trochę wstydliwe, bo strzał leciał w środek, a on nie dał rady. W ten oto sposób kontuzjowany Lux i Tytoń puścili po trzy gole.
Losy mistrzostwa? Luis Enrique spytany dziś, “czy wierzy, że Malaga odbierze punkt Realowi w ostatniej kolejce?” odpowiedział: “Gdyby babcia miała kółka, to by była rowerem”. Więc wszystko w nogach zawodników Realu, bo mają do zagrania zaległy mecz. Pozycja Deportivo w tabeli nie wygląda ciekawie, ale o spadku raczej nie ma co mówić. Cztery kolejki do końca, a Gijon – czyli pierwsza drużyna ze strefy spadkowej – traci do nich siedem punktów. Teraz tylko patrzeć, jak w bramce radzi sobie Tytoń i czy utrzyma się on w Deportivo, czy znów będzie się gdzieś przenosił.
Deportivo – Real Madryt 2:6 (1:3)
0:1 Morata 1′
2:0 Rodriguez 14′
1:2 Andone 35′
1:3 Lucas Vazquez 44′
1:4 Rodriguez 66′
2:5 Joselu 84′
2:6 Casemiro 87′