Zagotowało się w Arce, ale jak patrzymy na „Franza” Strakę, to się jakoś nie dziwimy. Jak dla nas to wampir energetyczny i ta jego przygoda z gdyńskim klubem może skończyć się jakimś dramatem w amerykańskim stylu – wiecie, „mężczyzna w średnim wieku wszedł do budynku i łopatą zarąbał trzynaście osób”.
Im bliżej sezonu, tym kadra Arki bardziej się kurczy. Bramkarz Marcelo Moretto już nie załapał się na wyjazd do Kielc, obrońca Bruma jest zawieszony, pomocnik Skela uznał, że boli go noga i mu się nie chce, natomiast – to jest dobre – Paweł Czoska podpadł Strace w przerwie meczu w Bełchatowie.
A było tak.
Czoska to młodziutki chłopak, w sierpniu skończy dopiero 21 lat. Jak to młody – nigdy nic nie mówi, zwłaszcza, że i tak w Arce nie ma z kim pogadać, bo tam prawie sami obcokrajowcy. No i mamy przerwę meczu GKS – Arka, wynik 0:1. Straka mówi: – Teraz się cofamy i ustawiamy na kontrę… Na to Czoska po raz pierwszy w życiu postanowił zabrać głos i nieśmiało zapytał: – Trenerze, ale skoro nam tak dobrze idzie, to nie moglibyśmy dalej grać ofensywnie?
Grzecznie zapytał, bardzo grzecznie.
Ale w następnej kolejce już się do zespołu nie załapał – kara! Podważył autorytet trenera, a dodatkowo – jak na złość – okazało się, że mógł mieć rację.
Jak tak dalej pójdzie, to w ostatniej kolejce Straka będzie musiał wystawić sam siebie, co może – patrząc na jego przeszłość – nie byłoby takie głupie. Na razie jednak ważniejsze jest najbliższe spotkanie. Wielu kibiców zastanawia się, kto zagra na bramce. Ma to być podobno Zoch, ale my postawilibyśmy na Szromnika, bo jak nie teraz, to kiedy? Przed nim dwa wyjątkowe tygodnie…
Jeśli dla kogoś dwa tygodnie, które ten młody bramkarz chce spędzić w trzeźwości nie są wystarczającym powodem, by go wstawiać między słupki, to może lepszy będzie inny argument…

