56 goli strzelili piłkarze najskuteczniejszej w lidze drużyny, 29 – tej z najgorszą skutecznością. Śląskowi znacznie bliżej akurat do tych drugich, odstaje o dwie bramki. A w meczu istotnym, że nawiążemy do trenera rywali, dla walki o spadek dodatkowo będzie w ofensywie osłabiony.
Jesienią Joana Romana we Wrocławiu praktycznie w ogóle nie było. Zdarzyło mu się wyjść w pierwszym składzie, ale tylko dwa razy. Dwa razy wchodził też z ławki i… tyle. Co innego wiosną: częściej oglądamy go od pierwszej minuty, z Wisłą zdobył zwycięską bramkę, z Piastem zaliczył asystę, z Koroną był najlepszy na boisku. Jeżeli ktoś pchał ten wózek we właściwym kierunku, to w ostatnim czasie był to on.
Ryota Morioka może Śląskowi dawał więcej jesienią, ale wciąż potrafił wziąć sprawy w swoje ręce i rozegrać mecz na poziomie. W Niecieczy, gdzie wrocławianie wygrali, zaliczył asystę, z Koroną – trafił i się wyróżniał.
Obecność tej dwójki na boisku i sytuacja, że to oni spróbują rozkręcić zespół Jana Urbana, była już pewnikiem. Tymczasem Hiszpan złapał kontuzję, Japończyk pauzuje za kartki, zostaje Słowak. Akurat Robert Pich wiosnę ma bardzo dobrą i skuteczną, już z pięcioma golami na koncie.
Rzecz w tym, że wystarczy spojrzeć w liczby piłkarzy ofensywnych, którzy dziś powinni zmierzyć się z Górnikiem Łęczna, by zobaczyć, że poza Pichem to nie ma nikogo…
Riera – 0 goli, 0 asyst
Madej – 0 goli, 0 asyst
Zwoliński – 1 gol, 1 asysta (gol strzelony jeszcze dla Pogoni)
Biliński ma niby cztery bramki i trzy asysty, ale jednocześnie fatalną średnią not 3.82. Grajciar uzbierał jesienią trzy trafienia, ale u trenera Urbana nawet nie zadebiutował. Gdzieś daleko pozostają jeszcze tacy goście, jak Alvarinho czy Engels.
Dlatego Urban, mogąc liczyć z przodu na Picha i nikogo więcej, tym bardziej cieszy się z powrotu Łukasza Madeja. Pomocnik Śląska przy okazji meczu z Piastem wdał się w mocną przepychankę, na granicy bójki, za co dostał czerwoną kartkę i trzy mecze pauzy. Czyli nie była to absencja przyniesiona bezpośrednio z boiska, za nadmiar żółtek w ferworze walki bądź jakiś uraz. Tymczasem cytowany przez Przegląd Sportowy mówi: “Żałowałem tego, co zrobiłem z Piastem. Ale popatrzcie z drugiej strony. Mam 35 lat i nie oczekujcie, że w tym wieku nagle się zmienię i stanę się potulny. Nieodpowiedzialność? Pewnie tak, tylko że mamy jesteśmy w takiej sytuacji, że trzeba walczyć i podnieść mentalnie zespół. Popatrzmy na gwiazdy światowej piłki. Nieporównywalnie lepszym piłkarzom ode mnie puszczają nerwy“.
To naprawdę zaskakujące, że od 35-letniego już Madeja ktoś oczekuje odrobiny rozsądku i odpowiedzialności, że z wiekiem zmądrzeje i dojrzeje. Jeżeli Madej, nawiązując do swojej idiotycznej czerwonej kartki, mówi coś o konieczności walki w trudnej sytuacji zespołu – pomylił odwagę z odważnikiem. A że nieporównywalnie lepszym puszczają nerwy? Oczywiście, ale ponieważ piłkarsko są nieporównywalnie lepsi i wiele dają na boisku, to można na ich wybryki przymknąć oko. Tymczasem on w tym sezonie więcej ma czerwonych kartek niż bramek i asyst razem wziętych.
Fot. FotoPyk