Smuda i Lato: żenująca wycieczka w środku sezonu

redakcja

Autor:redakcja

27 kwietnia 2011, 14:19 • 2 min czytania

Sezon w pełni, nadchodzą najważniejsze mecze ligowe, reprezentacja Polski nie ma sparingpartnerów na czerwiec, tymczasem… selekcjoner Franciszek Smuda wraz z prezesem PZPN Grzegorzem Lato lecą na wycieczkę do Kanady. Oczywiście w składzie delegacji nie mogło też zabraknąć Zdzisława Kręciny, bez niego eskapada by się nie udała.

Smuda i Lato: żenująca wycieczka w środku sezonu
Reklama

Panowie skorzystali z zaproszenia „miejscowej Polonii”, jak się dumnie nazywa kilku kolegów mieszkających za oceanem i za kasę związku zrobili sobie trzydniowe wakacje. To oczywiście nie przeszkodzi Smudzie opowiadać, że myśli tylko i wyłącznie o futbolu i że całymi dniami żyje tylko losem drużyny narodowej. Szkoda tylko, że kiedy odbywały się finały mistrzostw świata, to poleciał na wakacje do Hiszpanii, a w kwietniu wybrał wczasy w Kanadzie. Bo przecież nie mógłby tam polecieć np. 15 czerwca – o nie! To by kolidowało z urlopem.
Co mógłby robić Smuda w weekend, gdyby nie wybrał saksów w Kanadzie? Mógłby oczywiście oglądać mecze polskiej ekstraklasy – to po pierwsze. Mógłby też polecieć do Turcji, czego do tej pory nie zrobił. Na przykład w piątek obejrzałby spotkanie Sivassporu (Grosicki), a w niedzielę Trabzonsporu (Brożkowie, Głowacki) lub zespołu BB Stambuł (Kuś, akurat gra z Fenerbahce). Mógłby też ruszyć tyłek do Grecji, na mecz o finał krajowego pucharu. Atromitos (Baszczyński, Saganowski) zmierzy się z AEK-iem (Roger). Mógłby sprawdzić, jak prezentuje się Wasilewski w Belgii (o ile nie pauzuje za kartki, nie sprawdzaliśmy), albo polecieć do Francji (w sobotę grają Perquis i Obraniak, w niedzielę Auxerre zmierzy się w Marsylii z Olympique). Mógłby też pojechać do Niemiec albo do Anglii, bo przecież obiecał, że jeszcze przyjrzy się Cywce i Majewskiemu. Nie chodzi nawet o to, by w każdym z tych meczów oglądać piłkarzy, bo czasami warto po prostu zaobserwować, w jakich systemach grają poszczególne zespoły i jak w takich systemach odnajdują się nasi reprezentanci.

W każdym razie – można te trzy dni spędzić milion razy bardziej pożytecznie, niż na piciu alkoholu w Kanadzie. Można chociaż stwarzać pozory profesjonalizmu…

Reklama

Franek doszedł „do władzy”, głosząc różne hasła, ale przede wszystkich przedstawiał się jako człowiek, który nie będzie szedł z PZPN na żadne kompromisy. Na kompromisy nie poszedł, tylko na bankiet. Szybciutko stał się jednym z nich. Na zdrowie. Czkawka przyjdzie w czerwcu 2012.

PS
Jeśli któryś z naszych czytelników przypadkiem będzie leciał tym samym samolotem, co nasze eksportowe trio wagi ciężkiej, to oferujemy prosty sposób na zarobek. Płacimy 1000 złotych za zdjęcie naszej delegacji pijącej wino na pokładzie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama