Można o Berlusconim powiedzieć bardzo wiele, ale nie można powiedzieć, by trzy dekady jego rządów Milanem nie odcisnęły piętna na światowym futbolu. San Siro to świątynia, która była domem drużyn wybitnych, najlepszych graczy świata, zdobywców Złotej Piłki. Tworzyć jedenastkę najlepszych z 31 lat Rossoneri to z jednej strony czysta przyjemność, bo piszesz o samych boiskowych fenomenach, a z drugiej strony koszmar, bo musisz pominąć graczy, których uwielbiasz.
***
BRAMKARZ: DIDA
Najpoważniejszym rywalem Didy był Sebastiano Rossi, który spędził na San Siro jedenaście lat, po drodze grając ponad dwieście meczów, wygrywając pięć scudetto, a także Champions League 93/94. Rossi nie miał jednak najtrudniejszej fuchy świata, bo przed nim grali Tassotti, Baresi, Costacurta i Maldini, czyli prawdopodobnie najlepszy blok defensywny w historii futbolu.
Dida też ogórków przed sobą nie miał, niemniej potrafił czasem wspiąć się na wyżyny dla Rossiego nieosiągalne. Tak jak choćby w finale Ligi Mistrzów na Old Trafford w 2003. 0:0, rzuty karne, a wtedy Brazylijczyk obronił jedenastki Davida Trezeguet, Marcelo Zalayety i Paolo Montero. Jakże wymowne, że po ostatnim, zwycięskim rzucie karnym Szewy, Ukrainiec pierwsze co zrobił, to pobiegł podnieść w górę Didę.
Bramkarz roku w Serie A sezonu 03/04, kiedy wpuścił raptem dwadzieścia bramek. Tak potrafił ratować zespół w kluczowych chwilach – tu parada, dzięki której w 2003 Milan utrzymał 1:0 z Ajaksem:
W późniejszych latach nieco stracił formę, zdarzały mu się klopsy. To wtedy mówiło się przecież, że ma go zastąpić Boruc. I tak jak może Rossi i Abbiati byli bardziej regularni, tak Dida u swojego szczytu był poza ich zasięgiem.
Blisko: Rossi, Abbiati.
LEWA OBRONA: PAOLO MALDINI
Dwadzieścia cztery lata w pierwszej drużynie. 902 mecze dla Milanu, co oczywiście czyni go rekordzistą Rossoneri. Kiedy Javier Zanetti został zapytany jakiego zawodnika najchętniej widziałby w Interze, powiedział bez wahania: “Paolo Maldini”.
“Był bardzo młody, więc chciałem dać mu kilka porad. Potrzebował bardzo niewielu, od razu był wybitnym zawodnikiem” – to z kolei Franco Baresi.
“Najbardziej utalentowany i pracowity piłkarz jakiego widziałem” – Andrij Szewczenko.
“Najlepszy obrońca, przeciwko jakiemu grałem” – brazylijski Ronaldo.
“Nigdy nie miał słabego meczu” – Brian Laudrup.
W słowniku brakuje słów, by w pełni wyrazić z jakiego formatu graczem mamy do czynienia. Debiutował jeszcze pod legendarnym Nielsem Liedholmem, a kończąc karierę szatnię dzielił z Matteo Darmianem. Elegancki, grający fair play, charyzmatyczny. Wzór zawodnika, Mr Rossoneri, kapitan. Pięć razy podnosił Puchar Europy – pierwszy raz w 1989, ostatni w 2007 – siedem razy wygrywał scudetto. Jedna z największych piłkarskich legend swoich czasów, szanowana wszędzie, na wszystkich stadionach świata.
Blisko: Nikt nie był blisko Maldiniego, szanujmy się. Gdzieś tam, kilometry za Maldinim, Kaładze.
STOPERZY: ALESSANDRO NESTA I FRANCO BARESI
Baresi w porównaniu do Maldiniego był w Milanie dość krótko – raptem dwadzieścia lat, od 1977 do 1997. Jego drogę symbolicznie pokazuje zmiana pseudonimów: zaczynał jako “Piscinin”, czyli w mediolańskim slangu “mały”. Kończył jako “Kaiser Franz”, porównywany więc do Beckenbauera. Ta pierwsza wersja raczej nie funkcjonowała zbyt długo, skoro już w wieku 22 lat został kapitanem.
Darujemy sobie od tej pory nieustanne wymienianie trofeów, bo wiadomo, że wszyscy tutaj mają ich multum. Ciekawszy jest fakt, że Baresi, stoper, był drugi w głosowaniu Ballon d’Or za 1989 rok. To jednak sprawa wyjątkowa jak na stopera. Ale jak tu się dziwić, skoro poza kapitalną grą w tyłach, potrafił też zostać… królem strzelców Coppa Italia?
Nesta to synonim perfekcyjnego stopera. Jeśli Pirlo doskonale czytał grę i wiedział jak przechytrzyć wszystkich, to Nesta był kimś takim w defensywie – zawsze umiejącym przeczytać zamiary rywali, potrafiący pokierować szykami taktycznymi całej drużyny. W elegancji gry nie ustępował Maldiniemu, co nie przeszkadzało mu szczelnie kryć, pewnie i czysto odbierać piłkę. Bardzo szybki gracz, który nie potrzebował opierać swojego stylu na fizyczności, bo zwyczajnie świetnie grał w piłkę. Najlepszy stoper Serie A początku zeszłej dekady, gdy była bezsprzecznie najlepsza na świecie.
Blisko: Nawet nam samym brak Costacurty w jedenastce wydaje się małym skandalem, niemniej Nesta był geniuszem. Costacurta był piekielnie długowieczny, jego solidność oznaczała zawsze bardzo dobry poziom, ale Nesta… Nesta w swoim czasie był najlepszy na świecie.
PRAWA OBRONA: MAURO TASSOTTI
Dzisiaj ofensywna gra bocznego obrońcy jest standardem, ale wtedy Tassotti dawał w ataku coś, czego nie dawało wielu. Zarazem w defensywie był skałą, chociaż… zostawiał elegancję kolegom. Umówmy się: każda wielka drużyna potrzebuje kogoś, kto w razie potrzeby umie zrobić porządne, klasyczne sanki. Do takich ról oddelegowany bywał Tassotti.
Zresztą, nawet sanki wydają się dziecięcą zabawą przy niektórych jego faulach:
Blisko: Ale i tak dosć daleko. Cafu, Christian Panucci
POMOCNICY: KAKA, RUUD GULLIT, ANDREA PIRLO, CLARENCE SEEDORF
Kaka, czyli ostatnia Złota Piłka dla kogoś spoza dwójki Cristiano Ronaldo – Leo Messi. W 2007 pobił jednego i drugiego. W tamtym sezonie wygrał wszystko od Pallone d’Argento po IAAF Latin Sportsman of the Year.
Kaka wyznaczał standardy, pokazywał czego wymaga współczesna piłka od nowoczesnego playmakera. Może kiedyś rządziłby Riquelme chodząc po boisku i posyłając genialne podania, ale te czasy się skończyły. Zaczęło się nowe: Kaka potrafił zagrać wspaniałą prostopadłą piłkę, ale potrafił też kiwnąć trzech, czterech na wielkiej szybkości. Miał siłę, miał szybkość, miał kreatywność, charyzmę, strzał, technikę, drybling, wizję. Obunożny, potrafiący odnaleźć się w polu karnym, potrafiący strzelić zza niego, albo w ogóle odpuszczając uderzenie i wypatrując lepiej ustawionego partnera. Tak kompletny ofensywny pomocnik zdarza się wyjątkowo rzadko. Szkoda, że nie zrealizował swojego marzenia, jakie zdradził w 2008: “chciałbym zestarzeć się na San Siro”. Milan niestety wkrótce coraz bardziej sypał się finansowo i musiał Brazylijczyka spieniężyć.
Idealna szóstka dla każdej drużyny. Uosobienie futbolu totalnego holenderskiej myśli szkoleniowej. Gdyby tego wymagała sytuacja, mógłby zagrać na stoperze, ale mógłby też jako napastnik. To oczywiście w Milanie rzadko było konieczne, jego wszechstronność łączenia atutów ofensywnych i defensywnych była unikatowa. Znakomity w powietrzu, doskonały technicznie, inteligentny, kreatywny, umiejący zmotywować kolegów zarówno słowem, jak i bajeczną akcją. George Best porównywał go do Cruyffa, Pele i Beckenbauera:
“Gullit umiał wszystko. Niczego się nie bał na boisku i zawsze widać było, że uwielbia każdą sekundę spędzoną tutaj”.
Puszczenie Pirlo do Juve za grosze w 2011 było dla Milanu katastrofą. Maestro miał 32 lata. Gallianiemu wydawało się, że zbliża się jego krańcowy czas, nie znajdował uzasadnienia dla jego gigantycznej pensji. A potem Pirlo w barwach Bianconeri starzał się jak wino, które uwielbia.
Co nie zmienia faktu, że tylko bardzo młodzi kibice mogą utożsamiać Andreę głównie z Juve. To przecież w Milanie spędził dziesięć wspaniałych lat. Jeden z najinteligentniejszych artystów środka pola miewał tu chwile załamania. Po finale w Stambule zastanawiał się nad skończeniem kariery. W biografii “Myślę, więc gram” wspomniał, że po tym co zrobił Liverpool, on sam… nie czuł się jak mężczyzna.
Ale co się stało później? Wkrótce znowu prowadził Rossoneri do zwycięskiego boju na najważniejszej europejskiej arenie. Obawiamy się, że takich piłkarzy jak Pirlo będzie coraz mniej.
Seedorf to taki dziwak, który gdziekolwiek nie trafiał, tam zostawał legendą (a trafiał do samych superpotęg). A w każdym klubie żałowano, że tak szybko go wypuszczono. Przecież czy zawodził w Realu w latach 96-99? Nie. Należał do złotej generacji Ajaksu Van Gaala? Owszem. Wymiana Interu, któremu potrafił samodzielnie przyrządzić 2:2 z Juve, na Francesco Coco, to jeden z najgorszych transferów w historii futbolu? Nie inaczej.
Najbardziej na wszechstronności tego zawodnika skorzystał jednak Milan, gdzie Seedorf grał bite dziesięć lat. Pracowity, silny, potrafiący grać na każdej pozycji w pomocy, choć zwykle trzymający się raczej środka. To jego praca często sprawiała, że czas na swój artyzm mieli Kaka czy Pirlo. Zarazem przecież sam też potrafił wspaniale kreować grę, dryblować, strzelać z dystansu, posyłać jeszcze bardziej zabójcze podania. Można powiedzieć, że trochę pod względem atutów przypominał Gullita, choć na pewno był bardziej długowieczny od dręczonego kontuzjami rodaka. Seedorf był równie dobry w 1992, jak i w 2012.
Blisko: Donadoni, Albertini, Boban, Savicević, Gattuso, Albertini, Ambrosini, Rijkaard.
NAPASTNICY: ANDRIJ SZEWCZENKO, MARCO VAN BASTEN
Platini, John Charles, Gunnar Nordahl, Istvan Nyers i Ferenc Hirzer. To jedyni poza Szewą gracze, którzy w debiutanckim sezonie Serie A zostali capocannoniere. Supersnajper w czasach, gdy w Italii trzy czwarte drużyn miało w przedniej linii snajpera światowej klasy. Napastnik, który nie czekał na okazje, tylko ciężko na nie pracował. Piekielnie silny, ze strzałem, który mógłby burzyć mury, a który zarazem wplatał w swój spryt. Nie do upilnowania, nieustannie szukający pozycji.
Jest drugim najlepszym strzelcem w historii Milanu, tylko po Nordahlu. Pewnie mógł go wyprzedzić, gdyby nie katastrofalny, chciany tylko przez Abramowicza transfer do Chelsea, który w gruncie rzeczy połamał jego karierę.
Van Basten. Bodaj największa gwiazda wielkiego Milanu przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Trzykrotny zdobywca Złotej Piłki, trzykrotnie wybierany najlepszym piłkarzem UEFA, dwukrotny capocannoniere. Milan miał wtedy najlepszą defensywę w historii futbolu, a balans w ataku zapewniał w dużej mierze Van Basten. Ta mieszanka dała dwa z rzędu Puchary Europy, a także cztery scudetto.
Van Basten umiał strzelać we wszelkie przewidziane sposoby: przewrotki, woleje, rzuty wolne, karne, spektakularne bomby z dystansu, ale też sprytne, wyrachowane strzały. Ale nie był też boiskowym egoistą, widział więcej, potrafił znakomicie dogrywać i notować asysty, by wspomnieć choćby tę najsłynniejszą: do Franka Rijkaarda w finale Pucharu Europy 1990.
Blisko: Inzaghi, Weah, Massaro, Simone, Ibrahimović.
***
Jedenastka ery SB: Dida – Maldini, Baresi, Nesta, Tassotti – Pirlo, Gullit, Kaka, Seedorf – Szewczenko, Van Basten.
Dla porównania jedenastka z ostatniej kolejki: Donnarumma – De Sciglio, Romagnoli, Zapata, Calabria – Kucka, Sosa, Pasalić – Deulofeu, Bacca, Suso.
Jak możecie zauważyć, niewiele nazwisk się powtarza.
***
Czy kiedyś, wspominając erę chińskich właścicieli, też będziemy wymieniać tak legendarne nazwiska? Naszym zdaniem nie. Wcale nie wątpimy w zasobność chińskich portfeli, ale czasy zmieniły się. Kwoty, jakie inwestował Silvio, były bezprecedensowe jak na tamte czasy. Jego pieniądze potrafiły zdominować rynek, bo jeszcze nie postrzegano go jako tak atrakcyjnego. Dziś w wydawanie wywrotek dolarów na piłkarzy bawi się cały świat. Liga meksykańska zawstydziłaby możliwości Berlusconiego. Dziś wyłożyłbyś miliard euro, a nie miał pewności, że twoja drużyna osiągnie sukces.
Ale życzymy jak najlepiej, bo tęsknimy za czasami, gdy Milan był potęgą, a nie popierdółką. Europejska piłka potrzebuje różnorodności, szczyt stał się zbyt elitarny. Im więcej zespołów, które przed startem sezonu można typować w roli faworyta do Ligi Mistrzów, co niegdyś było dla Rossoneri normą, tym lepiej. To wielkie oczekiwania, ale w co ma mierzyć klub taki jak Milan?