Tomasz Kupisz: – Czasem lepiej się po prostu zamknąć

redakcja

Autor:redakcja

09 kwietnia 2011, 23:14 • 6 min czytania

W wieku szesnastu lat wyjechał podbijać Anglię. Wyszło… jak zwykle. Marzenia szybko prysły, choć w Wigan… prawie myli mu buty. Dziś w Jagiellonii ma zastąpić Kamila Grosickiego. Powiedzie mu się? Na boisku pewnie tak. Ale właściciele białostockich dyskotek będą zawiedzeni. Tomasz Kupisz to, jak na piłkarza, prawdziwy asceta.

Tomasz Kupisz: – Czasem lepiej się po prostu zamknąć
Reklama

Rozmawiamy dzień po meczu Chelsea z Manchesterem. Podobało się?
Jeśli o mnie chodzi, Real i Barcelona wygrywają z piłką angielską. Dlatego wolałem obejrzeć Barcelona – Szachtar. Fajny mecz, sześć bramek. A w Chelsea-Manchester spodziewałem się, że będzie 1:0 albo 1:1.

Nieprzypadkowo zapytałem o „bitwę o Anglię”. Zastanawiałem się, z którym z zawodników United lub Chelsea miałeś okazję zmierzyć się na boisku.
W lidze rezerw zdarzało się, że trenerzy wystawiali 5 czy 6 graczy pierwszego zespołu. Najtrudniej było z Newcastle. Grali praktycznie sami seniorzy – był Smith i Ameobi – i dostaliśmy 0:5. A z Manchesteru? Grałem przeciwko Rafaelowi, Andersonowi, Pique i Gary’emu Neville’owi. Był też Danny Welbeck, który dziś jest w Sunderlandzie. Zremisowaliśmy. Strzelili nam w ostatniej minucie.

Reklama

Po ostatnim gwizdku ruszyłeś po koszulki?
Nieme… Normalny mecz, normalni ludzie, normalne zachowanie. Ł»adnego gwiazdorstwa, nikt się specjalnie nie nosił. Poza tym nie jestem typem zawodnika, który biegnie prosić innych o koszulki.

Czyli nie pasujesz do reprezentacji.
Chciałbym pasować (śmiech).

Powiedz szczerze – nie żal ci, że wróciłeś do Polski? Nie zaprzeczysz, że Premiership a Ekstraklasa to przepaść.
Tak bym tego nie nazwał. Każdy mówił, że wracając do polskiej ligi robię krok do tyłu. Trudno mi się ustosunkować. Nie chcę powiedzieć czegoś głupiego. Czasem w rezerwach czułem, że rzeczywiście gram na wysokim poziomie. Ale tu też nie jest źle.

Nasi ligowcy często wspominają, że marzą o Anglii. Np. Patryk Małecki lub Czarek Wilk. Czytając takie wypowiedzi, nie masz ochoty powiedzieć: „Chłopie, gdzie tobie do Premiership… Zapomnij, nie ta półka”.
Może nie aż tak. Ale jeśli ktoś chce grać w Premiership, to wcześniej musi zaliczyć Zachód, np. Niemcy lub Holandię. Wszystko małymi kroczkami. Jeśli pojedziesz do Anglii prosto z polskiej ligi, łatwo się zawieść. Przychodzisz i jesteś nikim.

Kiedy zdałeś sobie sprawę, że ty w Anglii też nie będziesz „kimś”?
Po 2,5 roku pobytu. Miałem juniorski kontrakt, którego nie chciałem przedłużyć. Nie było sensu, i tak bym nie grał. Steve Bruce powiedział: „Znajdź sobie klub, który zapłaci za ciebie 300 tysięcy euro, albo podpisz kontrakt”. No, i ostatecznie podpisałem. Na szczęście tylko na rok.

Ale możesz otwarcie przyznać, że zabrakło umiejętności?
No oczywiście…

Czyli nie będzie gadania w stylu: „Nie czuję się słabszy od…”
Znowu nie chcę palnąć jakiejś głupoty. Raz, że byłem za słaby na Premiership. Dwa – byłem Polakiem. A to miało sporo do rzeczy. Ostatnio Sebastian Mila powiedział w „Lidze + Extra”, że w Polsce gra wielu obcokrajowców, którzy nie są o tyle lepsi od Polaków, o ile powinni być. A występują w pierwszym składzie. Na Zachodzie jest odwrotnie.

Ok, ale Tomkowi Cywce w miarę się powiodło.
Ale ja cały czas podkreślam, że chcę wrócić do Anglii! Tyle że jemu będzie się łatwiej przebić do Premiership. Derby nie ma już szans na awans, ale jeśli Tomek zagra pół roku świetnie, to może doczeka się transferu. Ciężko porównywać nasze sytuacje. Też miałem oferty z niższych lig, ale nie było sensu zostać. Wolałem się odbudować w Polsce i to był dobry ruch.

Wróciłeś i przyciągnąłeś sporą uwagę mediów. W jednym z artykułów pojechałeś np. po Paulu Jewellu: „Często beształ młodych zawodników, że nie umyli butów starszym”.
Pojechałem? Normalna sprawa, trzymał dyscyplinę. Chociaż… Faktycznie, może użyłem złego słowa. Jeśli Jewell widział, że któryś piłkarz pierwszego zespołu nie miał czystych butów, brał kartkę, na której było napisane, kto odpowiada za czyje. I młody dostawał reprymendę.

Tobie też się dostało?
Nie, ja nie myłem.

No proszę…
Byliśmy już z Tomkiem na profesjonalnych kontraktach. Mieliśmy nawet „swoich” zawodników z akademii, którzy nam powinni myć buty. Śmieszna sytuacja. Jak miałem 17 lat, podszedł do mnie 18-latek i wziął moje buty. No to mówię mu: „Stary, daj spokój. Bez przesady”.

Pożyczaliście samochody od seniorów, jak w Realu Madryt?
Miałem swój, nie było problemu (śmiech).

Jakiś czas temu trener Probierz, zapytany o twoje nawyki z Wysp Brytyjskich, odpowiedział: „Mówi po angielsku”. Tylko tyle?
Usłyszałem o tym po trzech miesiącach, jak strzeliłem gola z Lechią. Oglądałem powtórkę tego meczu i komentator stwierdził, że Kupisz wyniósł z Anglii chyba coś więcej niż język. Tak naprawdę ten pobyt strasznie dał mi w kość. Przekonałem się, że trzeba patrzeć tylko na siebie. Nie ma tak, że trener cię nie lubi. Warto zastanowić się nad sobą – może faktycznie robi się coś źle? Poprawiłem przede wszystkim podejście. A jeśli chodzi o piłkę – dośrodkowanie i dynamikę. Wytrzymałość szlifowałem już w Polsce.

Osoby z twojego otoczenia zgodnie przyznają, że obce ci jest pojęcie lansu.
Oczywiście, że tak (śmiech). Raz do roku chodzę na imprezę, ponad cztery lata jestem z jedną dziewczyną. Niczego nowego nie szukam.

To prawda, że chciałeś ostatnio zawiesić rozmowy z dziennikarzami?
Był taki okres, że miałem sporo telefonów i zaczęło mnie to denerwować. Stronie Jagiellonii nigdy nie odmawiam komentarza, ale czasem wypada się zamknąć i nie komentować. Zawsze może ci się wyrwać coś głupiego…

Widzę, że strasznie jesteś na to wyczulony.
A, bo raz palnąłem taką głupotę i całe szczęście, że dziennikarz tego nie napisał. Ale nie wracajmy do tego.

Zdanie z sierpnia: „Jestem za słaby na reprezentację”. Podtrzymujesz?
Jak widać.

Nie musisz być w świetnej dyspozycji, żeby grać w kadrze.
No, ja jestem podirytowany swoją formą. Jak patrzę na powołania w internecie i nie ma tam mojej osoby, w ogóle mnie to nie dziwi. Brakuje mi bramek, po meczu z Cracovią jakoś się zablokowałem. Ile czasu minęło? Sześć kolejek i dwa mecze pucharowe. A gole są najistotniejsze. Przecież na to się patrzy.

Wszyscy oczekiwali, że zastąpisz Grosickiego.
Wiem, ale nie czuję po „Grosiku” żadnego ciężaru. Zaliczyłem w tej rundzie tylko dwie asysty i rozumiem, że wszyscy podkreślają, w jakiej fatalnej formie jest Kupisz.

Spięcie z Alexisem Norambueną po meczu z Wisłą wzięło się z tej twojej irytacji?
Powiedzieliśmy sobie o trzy słowa za dużo, Alexisowi puściły nerwy i mnie uderzył. Teraz każdy się będzie śmiał, ale to mój bardzo dobry kumpel. Często chodzimy razem na kawę i do kina lub gramy na Playstation. Smieszne, że to akurat on, nie? Po meczu złapał się za głowę: „Co ja zrobiłem?!”. Przeprosił mnie w szatni i drugi raz, na kolacji. Nie możemy wygrać od sześciu kolejek, stąd te nerwy.

Przerosła was walka o tytuł?
Od piątej kolejki cały czas mówiło się o mistrzostwie. I w szatni, i w mediach. Przez dziesięć kolejek utrzymywaliśmy się na pierwszym miejscu… I co? Wtedy presji nie było? Mam na ten temat inne zdanie. Jesteśmy po prostu w słabszej formie. Zostało jeszcze dziesięć meczów, ale jesteśmy uzależnieni od Wisły, która wcale nie gra niesamowicie. Kilka indywidualności ciągnie ten zespół.

Muszę zapytać o sytuację z Vukiem Sotiroviciem. O co tu chodzi?
Sam nie wiem (śmiech). Zadzwoń do któregokolwiek zawodnika i powie ci to samo. Zostaliśmy poinformowani, że kontrakt z Vukiem został rozwiązany.

I nie dopytywaliście?
Nie dopytywaliśmy.

Lepiej Probierzowi nie podskoczyć?
Nie wiem, czy Vuk mu podskoczył. Ja tego nie widziałem, naprawdę.

Wróćmy na koniec do meczu ze Śląskiem. Mariusz Pawelec po twojej „symulce” powiedział – „Kupisz śmiał mi się w oczy”. Jest w tobie trochę cwaniaczka…
Pawelec zapytał, czy był karny. Wzruszyłem ramionami. Cała historia. Po tym meczu trochę po mnie pojechaliście. Napisaliście, że lubicie mnie coraz mniej. Ale nie obrażam się. Ja was lubię (śmiech).

Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAفA

Najnowsze

Anglia

Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana

Wojciech Piela
3
Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama