Drugie miejsce po drugiej kolejce. Drugie miejsce po jedenastej kolejce. Utrzymywanie się w ścisłej czołówce i nie opuszczenie pierwszej piątki ani na moment. Zwycięstwo z Lechią, Legią, remisy z Lechem i Jagiellonią. Wypracowanie może i topornego, ale cholernie skutecznego stylu, z którym kolejne kluby nie potrafiły sobie poradzić. Tak wyglądała jesień w wykonaniu Bruk-Betu. Jeszcze wtedy rewelacji rozgrywek.
Czy ktokolwiek pomyślał wówczas – poza właścicielami rzecz jasna – że Bruk-Bet na dłuższą metę będzie w stanie walczyć o coś więcej? Nie, było jasne, że prędzej czy później ekipa z Niecieczy nie wytrzyma tempa i odpadnie z peletonu. Zakwalifikowanie się do ósemki i generalnie lajtowy sezon wydawało się jednak tak oczywiste jak to, że po Kupczaka nie zgłosi się jutro Juventus. Trenerzy mogli jednak powoli rozglądać się już za młodymi chłopakami, których można ograć w ostatnich siedmiu kolejkach, piłkarze mogli bukować wczasy, które kupią sobie za premię z pierwszej ósemki. W skrócie: wydawało się, że to nie może się już spieprzyć.
Jednak może.
Plan nie zakładał bowiem, że Termalica zapomni, jak się gra w piłkę. Że Gutkovskis już nie będzie walił z trudnych pozycji (ani nawet prostych), Misak i Guba przestaną notować już nawet przebłyski, co gorsza nawet defensywa przestanie stanowić mur nie do skruszenia. Bruk-Bet zaliczył wiosną siedem meczów. Żadnego nie wygrał, trzy zremisował, strzelił tylko trzy bramki. Jest mniej więcej w takiej formie, w jakiej jesteśmy my po dwudniowym balecie.
Sytuacja w tabeli wygląda tak:
To już naprawdę ostatni dzwonek, by się przebudzić. Będzie o tyle trudniej, że terminarz nie rozpieszcza:
– trudny mecz z Wisłą Kraków u siebie (dziś),
– spotkanie z Piastem u siebie,
– wyjazd do Kielc, gdzie Korona wygrywa 69% meczów.
Bruk-Bet w zasadzie wyczerpał margines błędów i jeśli marzy o pucharach wejściu do ósemki, musi punktować lepiej niż rywale, którzy… może nie są w nie wiadomo jakim gazie, ale każdy z nich zdążył już wrzucić o dwa biegi więcej. Oto bilans meczów, biorąc pod uwagę tylko te wiosenne:
Korona Kielce: dziewięć punktów i dziewiąte miejsce, bilans ostatnich pięciu meczów PZPZP,
Wisła Płock: jedenaście punktów i szóste miejsce, bilans ostatnich pięciu meczów ZPZRZ,
Pogoń Szczecin: siedem punktów i dwunaste miejsce, bilans ostatnich pięciu meczów PRRRP,
Śląsk Wrocław: dziesięć punktów i ósme miejsce, bilans ostatnich pięciu meczów PZZPP
Dla przejrzystości Bruk-Bet: trzy punkty, ostatnie miejsce, bilans PPPRR
Umówmy się, o ile Pogoń i Śląsk rękawicy już raczej nie podejmą, o tyle Wisła i Korona do momentu podziału punktów prawdopodobnie Bruk-Bet zjedzą. Po pierwsze – mają niezłe terminarze (Wisła ma Górnika, Arkę i Lecha, Korona – Ruch, Bruk-Bet i Legię). Korona podejmie w ostatniej kolejce Bruk-Bet w bezpośrednim starciu u siebie, gdzie raczej miażdży rywali, więc zapewne to będzie moment, w którym na finiszu przeskoczy niecieczan w tabeli (o ile nie zrobi tego wcześniej). Co więcej, Termalica nie może sobie pozwolić na zrównanie się punktami z Wisłą Płock, która ma lepszy bezpośredni bilans meczów. Wniosek jest prosty: jeśli się Bruk-Bet dziś nie przebudzi, ostatnie siedem meczów spędzi w Lublinach, Chorzowach i Gdyniach walcząc o utrzymanie.
Zapytajcie w Bielsku jak kończą się sezony, w których piłkarze zdążyli przeliczyć już premie za pierwszą ósemkę.
Fot. FotoPyK