Kiedyś popularne były dowcipy typu: co to jest szczyt głupoty, albo co to jest szczyt bezczelności? Pamiętacie? Na przykład szczytem bezczelności było zesrać się komuś na wycieraczkę, poprosić o papier, a potem powiedzieć, że zbyt szorstki.
Przypomniało nam się to wczoraj, kiedy przeczytaliśmy o liście właściciela Lechii Gdańsk Andrzeja Kuchara do Mateusza Bąka…
Szanowny Panie
Chciałbym skierować do Pana kilka ciepłych słów podziękowania za lata spędzone przy Traugutta 29 i godne reprezentowanie barw Lechii w najtrudniejszym momencie jej odradzania się. Moje zaangażowanie w gdański klub jest stosunkowo krótkie, co nie przeszkadza mi jednak posiadać pełni wiedzy o czasach, kiedy grupa osób postanowiła przywrócić Lechii Gdańsk należne jej miejsce.
Rola piłkarzy, trenerów i działaczy, którzy zaczęli tę heroiczną walkę na boiskach A-klasy jest nie do przecenienia. Nie do przecenienia jest również postawa jednego znanego mi zawodnika, który przebył drogę z VI-ligowej otchłani, aż do Ekstraklasy. Za ten trud i przywiązanie do klubowych barw chciałbym serdecznie podziękować.
Ze swojej strony chciałbym podkreślić, że z uwagą śledzimy doniesienia prasowe, w których wyraża Pan nadzieję na szybkie odbudowanie formy. Obiecuję, że będziemy za to trzymać kciuki licząc na rychłe spotkanie na boiskach Ekstraklasy.
Z wyrazami szacunku,
Andrzej Kuchar
Piękne, swoisty wyciskacz łez. Cóż za klasa, cóż za podejście.
Szkoda tylko, że pan Andrzej Kuchar nie pisał do Mateusza Bąka listów, kiedy miesiącami nie pozwalano mu nawet trenować z pierwszym zespołem Lechii, a zamiast tego zamiatano nim nadbałtyckie plaże. Szkoda też, że nie pisał do Bąka, gdy klub trzymał go poza zespołem, a jednocześnie nie pozwalał za darmo odejść – np. do Piasta Gliwice. Szkoda, że nie pisał, kiedy Bąkowi zamykały się kolejne furtki, aż w końcu wylądował w drugoligowej Wiśle Płock.
Chłopak przeszedł z Lechią drogę od samego dna – od jakiejś osiemdziesiątej ligi aż do ekstraklasy. Pewnie w całej historii futbolu takich przypadków nie było wiele. I na sam koniec – jak już go upokorzono, jak nim tyrano, jak obrzydzano mu futbol – dostał list. Nawet nie zorganizowano mu pożegnania na stadionie, przed kibicami. Puszczono w internecie list.
Czym więcej jest ten list, niż tylko marną PR-ową zagrywką? Jeszcze na koniec, rzutem na taśmę, na przykładzie Bąka trzeba było pokazać, jakim to Lechia jest fajnym klubem? Jeszcze na koniec, rzutem na taśmę, Bąk się do czegoś przydał.