W „Przeglądzie Sportowym” interesujący tekst o Macieju Jankowskim i Danielu Sikorskim. Kończy się tak:
Po debiutanckiej rundzie w ekstraklasie Maciek zostaje wybrany odkryciem roku przez redakcję „Piłki Nożnej”. Wygrana wzbudza kontrowersje, środowisko pohukuje, że to kumoterstwo. Interesy piłkarza reprezentuje Kamil Burzec, zięć Marka Profusa, właściciela gazety. – Nigdzie się nie pchałem. Czy odbierając nagrodę miałem powiedzieć: „Dziękuję, ale jej nie przyjmę”? – tłumaczy Jankowski.
Wiesz, Maćku… Tak. Tak właśnie miałeś powiedzieć. Mogłeś też powiedzieć: – Dziękuję za uznanie, ale jestem na tyle dobrym piłkarzem, że kiedyś podobne nagrody będę dostawał nie po znajomości, tylko dzięki golom… Mogłeś też interweniować wcześniej – by w ogóle nie uszczęśliwiano cię na siłę. Mogłeś interweniować później – by nie robiono kabaretu z not w „Piłce Nożnej” (Jankowski niedawno był trzecim piłkarzem ekstraklasy, biorąc pod uwagę średnią not – ostatnio nie sprawdziliśmy, czy awansował, czy spadł). A ty te wszystkie splendory przyjmujesz i mówisz: – Chcą mnie nagradzać, to proszę bardzo!
Jeśli uważasz, że nie mogłeś zachować się lepiej, to szkoda. Bo to są takie momenty, kiedy można rozpoznać, czy zawodnik ma jaja. Naprawdę nie czujesz się chociaż trochę podle z powodu tej statuetki? Zlicytuj ją na cel charytatywny. Sami tysiaka zapłacimy. Wchodzisz w to?
To dobra szansa, by wyjść z twarzą. Serio. Napisz na [email protected], zorganizuj aukcję na allegro na rzecz chorych dzieci. Na początek Weszło daje 1000 złotych. Będziesz kozakiem.