Reklama

Zwycięstwo Lecha po meczu do zapomnienia

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2011, 20:17 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wszystko sprzyjało Lechowi.

Po pierwsze
– że wylosował takiego akurat rywala. Ile zespołów grających na wiosnę w europejskich pucharach sprzedaje najlepszych piłkarzy, a potem tych dobrych, którzy jeszcze zostali, zostawia na ławce rezerwowych i oszczędza na mecz ligowy? Niewiele. A ze Sportingiem Braga tak właśnie było. Wytransferowano piłkarzy za 8,5 miliona euro, a kupiono za… 300 tysięcy. Na bramce został jakiś koleś, który ewidentnie dopiero przyucza się do zawodu (chociaż akurat w meczu z Lechem niczego nie zawalił).

Po drugie
– że znowu była taka pogoda. Mówi się, że warunki są jednakowe dla obu drużyn, ale to oczywiście bzdura. Portugalczycy nie są przyzwyczajeni do śnieżycy, podobnie jak nie byli zawodnicy Juventusu.

Po trzecie
– że wpadło.

Zwycięstwo Lecha po meczu do zapomnienia

To był raczej nędzny mecz, z obu stron. Wynik znakomity, ale mecz naprawdę nędzny. Dobrych akcji mniej więcej tyle, co w spotkaniu Polski z Norwegią (czyli przedział od 0 do 1), głównie pałowanie spod jednego pola karnego pod drugie. Wystarczy napisać, że najlepszym zagraniem przez 90 minut był moment, kiedy Jose Mari Bakero przyjął piłkę wybitą przez obrońców Bragi.

Nie do końca rozumieliśmy, skąd te pochwały nad “luzem” zawodników Sportingu, skoro nie byli w stanie nawet na dwie sekundy zagościć w polu karnym “Kolejorza”, a to ich klepanie zakończyło się świetnym przejęciem Kriwca i fantastycznym, idealnym podaniem na 1:0. O tak, poza Bakero mógł zaimponować Kriwiec, bo w tej bramkowej akcji nie mógł niczego zrobić lepiej. To była chwila perfekcji.

Teraz Lech nie może tego spieprzyć – to znaczy może, ale wówczas będzie sobie pluł w brodę. Zaliczka jest niewielka, ale być 90 minut od awansu do kolejnej rundy, w tej fazie rozgrywek, mając takiego przeciwnika – to się zdarza naprawdę rzadko.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...