Świadkiem ciekawej sceny pod warszawską dyskoteką Enklawa był w środę przed północą jeden z naszych czytelników i przy okazji dobrych znajomych. Selekcji do tego lokalu, który na liście najmodniejszych klubów w stolicy wcale nie zajmuje czołowego miejsca, nie przeszedł oto Robert Lewandowski. Nie zamierzamy się nad nim pastwić, bo – po pierwsze – chłopak zasłużył na wakacje, po drugie w Bundeslidze przerwa w rozgrywkach trwa w najlepsze i jeśli się zabawić, najlepiej właśnie teraz. Robert dzielnie zniósł odmowę przerośniętego selekcjonera przy wejściu, dlatego mamy dla niego małą ściągawkę, jak może jeszcze uratować dzisiejszy wieczór i noc.
Zawsze ciekawił nas fenomen selekcji do bananowych warszawskich klubów i ulubionych miejsc lansu wszystkich polskich celebrytów. W sporej większości to oczywiście przerost formy nad treścią, bo o tym, czy ktoś odbije się od ściany decyduje często przypadek (czytaj: kaprys napakowanego karka, który stoi akurat na bramce). Z “Lewym” było tym razem podobnie, całe szczęście piłkarz nie wdawał się w głupi dialog ze smutnym panem w marynarce (w przeciwieństwie do np. Macieja Iwańskiego, który kiedyś pod innym lokalem ostrzegał ochroniarzy, że “narobi im koło dupy”).
– Zaproszenia są?
– Nie.
– No to dobranoc.
Po takiej wymianie zdań Lewandowski i jego kolega grzecznie poszli szukać szczęścia gdzie indziej. Nie krzyczał, że strzela gole w reprezentacji Polski, nie wymachiwał wydrukiem z konta ani nie pokazywał modnej koszuli. Po co kopać się z koniem? Co ciekawe, w tym samym klubie przy dźwiękach z lat 70. i 80. nadal bawi się niewzruszony menedżer piłkarza Cezary Kucharski. Ale spokojnie panowie, noc jeszcze długa, może wpadniecie na siebie gdzieś na mieście…
W oczekiwaniu na święta Robertowi proponujemy dziś następujące miejsca do zabawy (info za stroną: warszawa.klubowa.pl):
– Club 70 (Ladies Night)
– The Eve (Sevens Sins)
– Hybrydy (Single Party)
– Progresja (What a house)
– Dekada (Ladies Night)
– Amnesia too (Tropicana Night, kurs salsy gratis)