Reklama

Jeszcze o Drzymale i jego zapędach

redakcja

Autor:redakcja

24 listopada 2010, 18:08 • 3 min czytania 0 komentarzy

Napisaliśmy tekst o tym, że pomysł, by Zbigniew Drzymała – który przyznaje, że jego klub kupował mecze – został prezesem Ekstraklasy SA jest poroniony, a wy się na nas rzuciliście:

– że przynajmniej facet jest szczery
– że lepszy taki, co się przyznaje, niż taki, co udaje, że nie wiedział
– że czystych nie ma, więc należałoby wywalić wszystkich
– ze skoro wszyscy są umoczeni, to czemu Drzymała nie miałby być prezesem Ekstraklasy?
Nie możemy się z waszymi argumentami zgodzić. Po prostu nie możemy.

Po pierwsze – stanowisko prezesa Ekstraklasy SA nie wymaga doświadczenia w zakresie prowadzenia klubu, nie wymaga w ogóle działalności w branży piłkarskiej w poprzednich latach. Poszukiwany jest człowiek inteligentny, potrafiący zajmować się bieżącymi sprawami spółki, obyty w biznesie, mający rozsądne spojrzenie na sprawy związane z futbolem i sportem w ogóle (czyli przydałoby się, żeby był po prostu, z ludzkiego punktu widzenia, przyzwoity). Jest to więc praca, do której nie trzeba najmować kogoś, kto kiedykolwiek splamił się udziałem w korupcji, nie trzeba obracać się w zaklętym kręgu nazwisk. Wymieniać wszystkich? Od kogoś trzeba zacząć. Jeśli jest stanowisko, które można obsadzić kimś świeżym i uczciwym i kimś, kto teraz zakłada pokutne szaty, wybieramy opcję numer 1.

Po drugie – nie każdego udział w korupcji jest taki sam. Ktoś napisał, że dziennikarze wiedzieli o wszystkim, a siedzieli cicho, w związku z czym okazuje się, że Drzymała to niemal bohater. Można mieć wiedzę w zakresie korupcji i siedzieć cicho, a można być aktywnym “twórcą” korupcji – to nie ta sama skala. Na podstawie wywiadów ze Zbigniewem Drzymałą jego udział w korupcji oceniamy najsurowiej, jak się tylko da. “Te cichociemne struktury, wobec których prezesi byli bezsilni. Proszę mi wierzyć, że żaden prezes klubu ochoczo nie wyjmował pieniędzy” – mówi Drzymała.

Wysnuwamy wniosek, że on wyjmował. Może niezbyt chętnie, ale wyjmował. Jednocześnie dodaje, że do tego, by dać łapówkę “każde miejsce jest dobre”. Czyli on w tym całym układzie był płatnikiem, był kusicielem. Gdzieś po drodze występowała oczywiście masa pośredników, ale na szczycie piramidy był on. Proceder zaczynał się przy jego biernej lub aktywnej akceptacji.

Mniejsze mamy pretensje do piłkarzy, którym ktoś chce zawrócić w głowie łatwą kasą, a większe do tych właśnie, którzy składają “niemoralne propozycje” lub na te “niemoralne propozycje” przeznaczają własne środki. Bo to oni rozpoczynają cały ten łańcuszek zdarzeń, oni popychają pierwszy klocek domina. Piłkarz nie sprzeda meczu, dopóki ktoś nie będzie chciał go kupić. Już kiedyś pisaliśmy, że dla nas ten, kto daje łapówkę jest gorszy od tego, który ją bierze.

Reklama

Zbigniew Drzymała był (jest) bardzo bogatym człowiekiem i miał wystarczająco dużo narzędzi w rękach, by nie naginać dla zepsutego środowiska i nie stawać się “jednym z nich”. Wybrał drogę na skróty, jego wybór, teraz powinniśmy napisać – jego konsekwencje. Kiedy ma być nowe rozdanie, nie używajmy tych samych, zgranych kart. Działał w poprzednich warunkach i niczego nie próbował naprawiać – to niech nie próbuje i teraz.

Wolimy zaufać osobie, co do której będziemy mogli mieć chociaż jakieś złudzenia. Co do Drzymały – nie mamy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...