Reklama

Analiza: bardzo proste błędy taktyczne w meczu z Ukrainą

redakcja

Autor:redakcja

14 września 2010, 20:44 • 7 min czytania 0 komentarzy

Minęło już trochę czasu od spotkania Polski z Ukrainą, można je teraz na chłodno przeanalizować pod względem taktycznym. Mamy nadzieję, że to właśnie robi selekcjoner Franciszek Smuda, bo taktycznie nasza reprezentacja ma jeszcze sporo do nadrobienia. O wskazanie podstawowych błędów popełnianych przez biało-czerwonych poprosiliśmy Czesława Michniewicza. Specjalnie dla was przygotował krótką prezentację, która wskazuje, co poprawić powinniśmy NATYCHMIAST. Już wkrótce podobny tekst powstanie na temat spotkania z Australią, przegranego 1:2.

Analiza: bardzo proste błędy taktyczne w meczu z Ukrainą

ANALIZA PODSTAWOWYCH BŁÄ˜DÓW

Obejrzyjcie film powyżej. Mamy tu sytuacje z zaledwie pierwszych pięciu minut spotkania. Już sam moment do rozpoczęcia pressingu (około 14-15 sekundy filmiku) jest zły, ponieważ drużyna nie jest jeszcze ustawiona do tego. Maciej Iwański biega bezproduktywnie, na darmo, z góry wiadomo, że do piłki nie zdąży. Tworzy natomiast taktyczny chaos. W razie pressingu do prawego obrońcy Ukrainy powinien w tym momencie podbiec Tomasz Bandrowski, bo on ma do tego zawodnika najbliżej. Rusza Iwański, Peszko odpuszcza Tymoszczuka na środku boiska i co mamy w efekcie – cały ten “pressing” zmęczył naszych zawodników, natomiast przeciwnicy wyszli z niego bez najmniejszych problemów i jednym podaniem przenieśli grę w okolice naszego pola karnego.

Po chwili mamy drugą sytuację. Maciej Iwański znów rusza nie wiadomo po co, w momencie gdy nasza drużyna nie złapała jeszcze wyjściowego ustawienia do gry w obronie. Iwański przyspiesza grę przeciwnika w momencie, gdy nie powinno nam na tym zależeć. Ukrainiec ma do wyboru zagrać do Tymoszczuka, który odpuszczony przez Iwańskiego został na środku zupełnie sam, albo znowu przenieść piłkę pod nasze pole karne – co też robi bardzo dobrze.

Reklama

Dwie bliźniacze sytuacje w pierwszych pięciu minutach, które pokazują, że w drużynie brakuje spójnego myślenia. Najpierw Iwański chce, Peszko nie chce, potem Iwański chce, inni nie chcą. Zespół musi reagować jednakowo. Nieudany pressing jest zawsze niebezpieczny, ponieważ nasi zawodnicy przestają trzymać się swoich pozycji i w różnych sektorach powstają łatwe do wykorzystania luki. Wtedy jednym podaniem można minąć połowę zespołu. Zasada jest zazwyczaj taka – pressing “chaotyczny” można stosować zaraz po stracie piłki, przez kilka sekund. Jeśli wówczas nie uda się wywalczyć piłki, drużyna wraca do swojego naturalnego ustawienia stosowanego do gry w obronie i czeka na dogodny moment do pressingu, ale już na własnej połowie. Robienie tego na połowie przeciwnika, zrywami, po pierwsze nie ma szans powodzenia, po drugie niepotrzebnie męczy piłkarzy, po trzecie naraża zespół na groźne kontrataki.

Gra pressingiem jest bardzo potrzebna, ale gra pressingiem to nie tylko wybieganie do rywala i stosowanie presji. To ważny element taktyczny, wymagający bardzo dużej dyscypliny. I jest to broń obosieczna, bo zły pressing założony dobremu zespołowi to czasami podarowanie gola. Ale do tego jeszcze dojdziemy…

Obserwujmy dalej początkowe minuty meczu z Ukrainą. Na filmiku powyżej widzimy, jakie podstawowe błędy robili pomocnicy w grze obronnej. Np. 16 minuta i 8 sekunda meczu. Murawski stara się pomóc Peszce, podwaja, Peszko w zasadzie statystuje, nie wywiera rzeczywistej presji na przeciwnika. No i wreszcie Bandrowski – biegnie do Tymoszczuka, chociaż nie ma prawa tego robić. Zasada jest taka, że kto znajduje się za “linią piłki” tego wpływ na grę w defensywie staje się znikomy. Bandrowski biegnie do zawodnika, do którego podanie piłki w żaden sposób nam nie zagraża, natomiast całkowicie odkrywa swój sektor boiska. Ukraińcy to łatwo wykorzystują, niekryty zawodnik oddaje strzał z groźnej pozycji. Oczywiście strzał był kiepski, ale na to już nie zasługa naszego zawodnika…

Wszyscy chwalą Bandrowskiego za to, ile kilometrów przebiega w czasie meczu, ale dziś w piłce nie chodzi o to, by biegać maratony, tylko by odpowiednio się ustawiać, skracać pole gry w defensywie i poszerzać w ofensywie. Tu widzimy jak zawodnik Lecha bardzo ułatwia przeciwnikowi skonstruowanie akcji i stawia stoperów w bardzo niekomfortowej sytuacji – ci muszą jednocześnie pilnować stojących obok ich napastników, jak i wybiec do pomocnika z piłką.

Ale ustawienie linii pomocy w ogóle było w tym meczu bardzo słabe. Zobaczmy następną sytuację w tym samym filmie. Tracimy piłkę, Ukraińcy jednym podaniem – co jest niedopuszczalne (może się zdarzyć raz, ale nie może być regułą) – mijają całą naszą linię pomocy. Zauważmy, że rzecz dzieje się zaledwie kilkadziesiąt sekund po tym, jak Bandrowski dopuścił naszego przeciwnika do strzału.

Reklama

Mijają dwie czy trzy minuty i sytuacja się powtarza. Znów jedno podanie z linii obrony wystarczy, by minąć wszystkich naszych pomocników. Wynika to z faktu, że nasi pomocnicy, w tym Bandrowski, grają w jednej linii – a to błąd. Bandrowski musi ustawiać się w trójkącie ze środkowymi obrońcami i cofać się za pozostałych pomocników, w przeciwnym razie nigdy ich tak naprawdę nie zaasekuruje, tylko zawsze będzie “gonił”. A to czy dogoni, już nie zależy od niego, tylko od rywala. Gdyby Ukraińcy lepiej rozegrali tę akcję, mogliby strzelić gola.

Ten sam filmik i ostatnia sytuacja. Mamy dopiero 21 minutę spotkania, a przeciwnik po raz kolejny omija całą naszą linię pomocy (czyli pierwszy etap “zasieków”) jednym, bardzo prostym podaniem. To wszystko pokazuje, że dobry przeciwnik będzie jeździł naszym środkiem pola jak autostradą i nie będzie miał żadnych problemów z tworzeniem sytuacji 3 na 3 albo nawet 4 na 3. Nie ma mowy o żadnych zawężaniu i skróceniu pola gry i nie ma mowy o żadnej asekuracji. Jeśli pomoc gra w linii, nikt nigdy nikogo nie uratuje, w razie błędu.

Widać to na kolejnym filmie…

Sytuacja niby niegroźna – mamy piłkę, wybija ją nasz bramkarz. Ale chwilę później co się dzieje? Jedno wybicie piłki głową mija wszystkich naszych pomocników, brakuje asekuracji. Przy dobrym ustawieniu drużyny błąd indywidualny może być zawsze naprawiony przez kolejnego zawodnika, czyli gdyby nasz pomocnik nie trafił w piłkę, mógłby to zrobić kolejny. Tu mamy od razu “smród” z niczego. Ukraina nie musiała ani razu dobrze zagrać piłki, by znaleźć się niemal w sytuacji sam na sam z Arturem Borucem. Tym samym Borucem, który dopiero co wykopywał.

Ta “druga piłka” w futbolu jest kluczowa. Pierwszą można wygrać lub nie – z niej gol nie padnie. Ale wygranie drugiej to priorytet. My te drugie piłki przegrywaliśmy raz za razem.

Przejdźmy dalej…

Mamy dwie minuty, w czasie których praktycznie nie dotykamy piłki. Jest to ważny moment spotkania – prowadzimy 1:0, do końca dziesięć minut. Co się dzieje? Męczymy się, biegając za piłką, ale biegamy źle. Na boisku tworzą się bardzo duże odległości, luki, w które Ukraińcy spokojnie wchodzą i rozgrywają. Przenoszą grę z lewej strony na prawą i z powrotem, a nasi piłkarze przestają trzymać się taktyki, przestają należycie przesuwać. Końcowy efekt jest taki, że tracimy gola – sędzia zauważa minimalnego spalonego, ale po pierwsze – mógł go nie zauważyć, po drugie – mogło tego spalonego nie być.

Widać, że nasi zawodnicy są zmęczeni i być może zmęczeni są między innymi tym, że od początku meczu w sposób niezorganizowany zakładali pressing i tracili siły w sposób bezmyślny. Teraz, gdy naprawdę powinniśmy przeciwstawić się przeciwnikowi (dwie minuty bez piłki to na poziomie międzynarodowym ewenement), nie jesteśmy w stanie. Nawet gdy piłka spada nam pod nogi, nie jesteśmy w stanie jej rozegrać.

Tu nawet trudno wskazać konkretny błąd, ponieważ nasza drużyna już zupełnie nie gra jakąkolwiek taktyką i nie realizuje żadnych, nawet najprostszych zasad. Przy takiej grze, jaka nasza w tym fragmencie, dobra drużyna może utrzymywać się przy piłce bez końca.

Dochodzimy do wyrównującego gola i… najprostszych błędów.

Na filmiku powyżej mamy wyrzuty z auty, przy których zupełnie nie podejmujemy walki. Z jednej strony próbujemy pressingu, gdy nie trzeba, natomiast zupełnie nie ustawiamy się przy autach i to przy samej ławce rezerwowych naszego zespołu, co powinno być natychmiast wytknięte. Jak widać na filmie, nie broniliśmy przy autach ani na początku meczu (zwróćmy uwagę, że z drugiego autu dochodzi do sytuacji strzeleckiej), ani na końcu. Napięcie narasta. Zobaczmy – trzecia sytuacja z filmiku, znów po aucie, przy którym nie kryjemy, groźny strzał. W końcu czwarta sytuacja i oddany za darmo aut skutkuje utratą gola w doliczonym czasie gry. Nasi piłkarze ustawiają się tak, jakby chcieli, by tę piłkę z autu wyrzucić prosto do nich, zamiast po prostu kryć przeciwników. To elementarz, na każdym poziomie rozgrywek. Ł»adna poważna drużyna nie pozwala aż tak łatwo wprowadzić piłki do gry z aut, jak pozwalaliśmy my. I to mówimy o autach na naszej połowie!

Oczywiście w całej akcji, w której straciliśmy gola błędów popełnionych zostało mnóstwo, ale zaczęło się wszystko od tego pierwszego, najprostszego. Niepozorne niby sytuacje w ostatecznym rozrachunku mogą kosztować punkty.

W całym tym tekście opisałem tylko błędy absolutnie podstawowe, takie, które nie przystoją zespołowi na poziomie reprezentacyjnym. Co gorsza, w meczu z Australią te błędy nie zostały wyeliminowane, co postaram się w najbliższym czasie pokazać. To ważne, bo trzeba na reprezentację patrzeć nie tylko na zasadzie “dobrze zagrała”, “źle”, “tak sobie”, ale także głębiej. Po meczu z Ukrainą wszyscy mówili – jak niewiele brakowało, żeby wygrać. A to nieprawda – brakowało wiele, w kwestii najbardziej podstawowych zasad taktycznych. Nad tym trzeba pracować już teraz, bo gdybyśmy zagrali przeciwko Hiszpanii, tak jak zagraliśmy przeciwko Ukrainie, to niestety znowu byłoby 0:6.

Czesław Michniewicz

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...