Reklama

Casemiro – król środka pola. Real wygrywa na San Mames i ucieka Barcelonie

redakcja

Autor:redakcja

18 marca 2017, 19:03 • 4 min czytania 2 komentarze

O ile w kwietniu straty punktów mogą się zdarzyć i będą wybaczalne, o tyle dziś nie było innej opcji, niż zapisanie kolejnych trzech oczek i ucieczka ciąglej depczącej po piętach Barcelonie. Real wygrał 2:1 i choć nerwów trochę było, a jakości na pewno nie tyle, ile powinno, to Los Blancos wracają do Madrytu jako liderzy z przewagą pięciu punktów nad Katalończykami. Patrząc na terminarz Realu to bardzo, bardzo ważne trzy punkty. Generalnie w kwietniu Królewscy rozegrają bowiem aż dziewięć meczów, a najtrudniejszy będzie ten okres:

Casemiro – król środka pola. Real wygrywa na San Mames i ucieka Barcelonie

8 kwietnia – mecz z Atletico
12 kwietnia – pierwszy mecz z Bayernem
16 kwietnia – mecz ze Sportingiem Gijon
18 kwietnia – rewanż z Bayernem
23 kwietnia – mecz z Barceloną

W praktyce oznacza to, że im mniej nerwów i potknięć przed tym maratonem, tym łatwiej będzie przełknąć ewentualne straty punktów wynikające ze zmęczenia/oszczędzania piłkarzy związanych z Ligą Mistrzów.

A początek na San Memes dla fanów Królewskich optymistycznie nie wyglądał, bo nie dość, że Real nie dominował, to przez pierwsze minuty praktycznie nie istniał. Gospodarze postraszyli choćby, gdy na początku meczu Garcia uderzył pół-przewrotką na bramkę Navasa. Sytuacja zaczęła się stabilizować, gdy Real odkrył, że Bilbao jednak nie położy się dzisiaj na murawie i zaczął biegać. Impulsem była akcja Carvajala, który podał ze skrzydła do Benzemy i od razu ruszył w pole karne. Francuz opanował piłkę i i momentalnie odegrał, ale Carvajal okazał się zbyt koleżeńskim typem i wystawił piłkę Ranaldo do pustej bramki. Tak, tak, dobrze myślicie – był spalony, ale cała akcja pokazała na ile stać “Królewskich”, którzy wrzucają czwarty bieg.

Problemem było to, że Real czwarty bieg wrzucał nadal zbyt rzadko. Dziwnie oglądało się choćby Modricia zagrywającego długą piłkę do bramkarza rywali, zupełnie bez celu, trochę w stylu Łukasza Szukały. Takich irracjonalnych ruchów było więcej. Ale jak powtarza Andrzej Strejlau – bilans szczęścia zawsze jest równy zero, więc skoro przerzut nie wyszedł Modriciowi, to już po kilkudziesięciu sekundach Casemiro rzucił piłkę do Cristiano, ten dograł do Benzemy i Francuz strzelił na 1:0.

Reklama

W pierwszej połowie więcej, niż tego typu składnych akcji było jednak kłótni – ewidentnie gospodarze szukali sposobu na sprowokowanie rywali. Przykładem choćby Raul Garcia, który najpierw odbił się od Ramosa, a po chwili zaczął mu bardzo intensywnie tłumaczyć, że nie było to rozsądne posunięcie. Rwana szarpanina i kopanie po kostkach.

Trochę krwi piłkarzom Realu napsuł również Inaki Williams, ale on już z powodów piłkarskich, bo robił sporo zamieszania pod bramką Navasa. 60. minuta i Athletic Bilbao siadający na Realu? Tego się nie spodziewaliśmy. Świetną akcję przeprowadził właśnie Williams, który biegł z piłką, zagrał ją fałszem na skrzydło i po chwili uderzył, gdy dostał z powrotem. Wtedy jeszcze bramkarz Realu sobie poradził. Jednak pomocnik Athletiku nie zatrzymywał się i już chwilę później dryblował prawym skrzydłem. Dośrodkowanie, główki kolejno Garcii i Aduriza i gol. Sensacja. Bilbao odrobiło stratę.

I zaczęły się nerwy, ale jak Real remisuje, to pamiętajcie, że zawsze jest coś takiego, jak Sergio Ramos rzut rożny. A z tego do siatki na 2:1 trafił Casemiro.

Reklama

Gość założył dziś koszulkę z napisem “król środka pola” i wypadł najlepiej z trójki on-Kroos-Modrić. Tak jak to, co dobre po Hasim w Legii, nazywa się Michał Kopczyński, tak w Realu po Rafie Benitezie – Casemiro. Bo obaj defensywni pomocnicy w swoich obecnych klubach byli od dawna, ale prawdziwą szansę dostali właśnie od tych dwóch, przeklętych w stolicach Polski i Hiszpanii, trenerów. A Casemiro nie dość, że rozpoczął bramkową akcję, nie dość, że strzelił zwycięskiego gola, to jeszcze zakończył mecz, gdy w ostatnich sekundach Baskowie nacierali na Real, a ten w zamieszaniu ostatecznie przejął piłkę w polu karnym i sędzia użył gwizdka po raz ostatni.

A na koniec ciekawostka – zdjęty z boiska został dziś Cristiano Ronaldo. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce… we wrześniu. Bo pozwolicie, że pominiemy derby z Atleti, w których Cristiano strzelił trzy gole i zszedł dla oklasków (czy też gwizdów) kibiców. Dzisiaj zaliczył dobry mecz i asysty przy obu bramkach, ale wynik 2:1 nie dawał jeszcze Realowi pełnego komfortu. Na tym etapie sezonu jednak wydaje się, że każda zaoszczędzona minuta może się okazać w kwietniu bezcenna.

Athletic Bilbao – Real Madryt 1:2 (0:1)

0:1 Benzema 25′
1:1 Benzema 65′
1:2 Casemiro 68′

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Aleksander Rachwał
5
Robert Lewandowski zdiagnozował problemy Barcelony. “Brakowało nam pewności siebie”

Komentarze

2 komentarze

Loading...