14. miejsce w sezonie 2014/15, trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. 14. miejsce w sezonie 2015/16, punkt przewagi nad strefą spadkową. W związku z tym, że potrafimy sięgnąć pamięcią znacznie dalej niż do przedwczorajszego śniadania, nie wyrywamy się ze skreślaniem Górnika Łęczna. Na pewno jest bardzo źle – łęcznianie tracą już cztery punkty do przedostatniej drużyny, zespół wszystkie mecze rozgrywa na wyjeździe, jego grę ciężko się ogląda, przeprowadzono dziwne transfery, a na ławce siedzi trener, który robi wszystko na nos. A ten zawodzi go już od dawna. Jednak system sprzyja takim ekipom – poprawa gry, choćby dopiero po podziale punktów, może sprawić, że znów psim swędem Górnik zostanie w lidze. Jednak naszym zdaniem raczej nie dojdzie do tego, jeśli nie ogarnie się jeden człowiek. Grzegorz Bonin.
Znamy ludzi, którzy twierdzą, że jego obecność na boisku to jedyny powód, dla którego warto marnować życie na oglądaniu meczów Górnika. Ktoś kiedyś powiedział nawet, że piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu najlepszy i tak jest Grzegorz Bonin. W innych zakamarkach internetu zaczęło funkcjonować hasło “Joga Bonino”. Podziw wyrażono również w ten sposób:
Podstawą tej sympatii i delikatnej szyderki jest oczywiście boiskowa postawa Bonina. W poprzednich sezonach był to jeden z najlepszych skrzydłowych w Ekstraklasie, a w Łęcznej z reguły na próżno szukać przecież graczy, którzy są w czołówce na swojej pozycji w lidze.
Sęk w tym, że – jak zapewne zauważyliście – użyliśmy czasu przeszłego. W tym sezonie Bonin już tak nie czaruje. Z reguły wtapia się w tłum, dostosowuje do nie najwyższego poziomu kolegów. A zdarza się również, że – tak, wiemy, że trudno w to uwierzyć, ale jednak – czasami go zaniża. Dość powiedzieć, że absolutna gwiazda drużyny nie wypracowała dla niej żadnej bramki już od… 15 spotkań. Cała runda pustych przelotów.
Całościowo w tym sezonie skrzydłowy wypracował pięć bramek – 2 strzelił i zanotował 3 asysty. Na jego niekorzyść działa również fakt, że ponad połowa tego dorobku pochodzi z jednego meczu. W spotkaniu z Koroną Bonin dwa razy pokonał bramkarza i wyłożył piłkę jednemu z kolegów. Powiedzmy sobie szczerze, że – choć liczby to nie wszystko – to jednak bardzo nędznie to wygląda. Szczególnie jeśli porównamy sobie te osiągnięcia do jego trzech poprzednich sezonów w barwach Górnika.
2015/16 – 8 goli, 3 asysty, 2 kluczowe podania
2014/15 – 6 goli, 5 asysty, 1 kluczowe podanie
2013/14 (I liga) – 9 goli, 5 asyst
Z jednej strony mówimy już o 33-letnim piłkarzu, z drugiej wydaje się, że zawodnika z takimi umiejętnościami ciągle stać na przeżycie jeszcze jednej młodości. Dla Górnika byłoby najlepiej, gdyby zaczęła się ona już dziś w spotkaniu z Pogonią. A ku pokrzepieniu serc można dodać, że jeden z lepszych meczów w barwach Górnika Bonin rozegrał właśnie przeciwko “Portowcom”. Od sierpnia 2014 co prawda trochę czasu upłynęło, ale nieprzypadkowo Bonina nazwaliśmy w tytule człowiekiem do zadań specjalnych.
Fot. FotoPyK