Reklama

Anglicy mogą wracać do swojej świątyni. Wembley zaczyna znów tętnić życiem…

Janusz Banasinski

Autor:Janusz Banasinski

09 marca 2017, 09:00 • 2 min czytania 0 komentarzy

Niektóre rozstania w futbolu są naprawdę ciężkie. Zawodnicy, którzy przez całą seniorską karierę reprezentowali barwy wyłącznie jednego klubu, odchodzą z powodu swojego wieku – w takim momencie fanom na trybunach czy przed telewizorem nieraz spłynie łza po policzku. Bardzo ciężkie zerwania łączą również stadiony z kibicami. Dokładnie dziesięć lat temu ukończono przebudowę Wembley – ikony angielskiego futbolu.

Anglicy mogą wracać do swojej świątyni. Wembley zaczyna znów tętnić życiem…

Mimo że nie była to rozłąka na zawsze, a jedynie na siedem lat, to i tak dla angielskich kibiców trwało to dosyć długo. Tym bardziej, że początkowo mówiło się o naprawdę krótkim okresie, który z czasem przerodził się jednak w projekt długotrwały. Trzy wiosny stały się siedmioma, przez m.in. problemy z prawem i przede wszystkim pieniędzmi. A że Brytyjczycy kierują się stwierdzeniem „albo grubo, albo wcale”, to potrzeba było cholernie dużo forsy.

Wielka inwestycja, więc musiała się łączyć z ogromnym ryzykiem. Wielu ludzi zginęło podczas odnowy Wembley – chociażby Patrick O’Sullivan, 54-letni robotnik, który zmarł wskutek uszkodzenia rusztowania. Kolejnym czynnikiem przedłużającym proces budowania nowego Wembley, była zepsuta kanalizacja pod obiektem, która spowodowała, że datę otwarcia przesunięto na 2007 rok.

90 tysięcy siedzeń i prawie miliard funtów wydanych na przebudowę, z których prawie 200 milionów zostało wydanych pozaprogramowo. Patrząc jednak na efekt końcowy całej inwestycji – opłacało się. Nie chodzi już nawet o pieniądze, które wróciły w mig, ale raczej o stworzenie prawdziwej, futbolowej katedry. Myślisz – reprezentacja Anglii, mówisz – Wembley. Ile by straciła piłka nożna, gdyby tego pięknego dzieła nie było? Na pewno bardzo dużo.

Img0

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...