Czasami zawodnicy robią niewytłumaczalne rzeczy, w stosunku do swoich umiejętności w danym zakresie. Mało zwrotny skręca kostki przeciwnikom, gość o wzrośnie 160 centymetrów wygrywa pojedynek powietrzny ze świetnie grającym głową olbrzymem. Podobną sytuację widzieliśmy kilka lat temu, kiedy to Sidney Sam strzelił taką bramkę, że do tej pory siedzi na kanapie i pyta samego siebie: jak to weszło?
Reakcja strzelca mówi sama za siebie. Sam po tym genialnym uderzeniu nie potrafił uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Złapał się za głowę i pobiegł cieszyć się z kolegami. Bez wątpienia oddał strzał życia. Rzut rożny, piłka wybita na dwudziesty metr, a tam z pierwszej piłki uderza wspomniany Niemiec. Piękny, cudowny gol.
[od 2:12]