Reklama

Lech Poznań kontra Gazeta Wyborcza – za i przeciw

redakcja

Autor:redakcja

31 marca 2010, 12:28 • 4 min czytania 0 komentarzy

Seria artykułów “GW” na temat kibiców Lecha Poznań, nazywana również krucjatą Michała Szadkowskiego, poskutkowała w sposób łatwy do przewidzenia – klub rozwiązał umowę z gazetą, a kibice nawołują do bojkotu. Od razu napiszemy – mamy mieszane odczucia. Tak, mieszane.
Oczywiście jest dziwne, że poniedziałkowy dodadek sportowy – gdy Robert Kubica zajmuje miejsce na podium – otwierany jest z głupkowatego wywiadu z oficerem CBŚ na temat przestępców z Poznania. Nasz ulubiony fragment – jak ktoś chciał jechać na wyjazd, to musiał zadzwonić do “Olafa” i podać mu swoje dane. Biorąc pod uwagę, że były wyjazdy, na które udało się 3 tysiące kibiców Lecha i licząc, że każda rozmowa trwałaby minutę, “Olaf” musiałby rozmawiać przez telefon non-stop przez 50 godzin. A gdzie sen, gdzie jedzenie, gdzie siusiu? Gangsterzy chyba też sikają? No i czy tacy poważni gangsterzy nie mają co robić, tylko odbierają telefony w stylu: “Halo, mam na imię Michał, mam 15 lat i chciałbym pojechać na mecz”?

Trafiamy na taką niedorzeczność i zaczynamy się zastanawiać ile niedorzeczności jest w innych fragmentach – takich, których nie jesteśmy w stanie w sekundę wykryć. Czy jeśli “niewykluczone, że każdy z nich może też działać w grupie kradnącej samochody i wymuszającej haracze”, to znaczy, że jest to “niewykluczone”, czy tak było naprawdę? Bo wykluczyć nie można też tak z miejsca, że każdy z nich przygotowywał zamach na papieża.

Nie będziemy analizowali każdego zdania z tego wywiadu, bo nie o to chodzi. Doszło do wielkiego uogólnienia, stworzenia wrażenia, że kibice Lecha to struktura mafijna. A przecież równie dobrze można było napisać, że podejrzani to kierowcy samochodów i posiadacze prawa jazdy kategorii B. “Poznańscy kierowcy handlowali narkotykami?”, “Poznańscy kierowcy zamieszani w wymuszanie haraczy?” – i tak dalej. Kibice Lecha to nie “Olaf” i jego kumple, tylko te 30 tysięcy ludzi, którzy zapełniali stadion. Wielki tłum, w którym znajdzie się miejsce dla każdego – przedsiębiorcy, nauczyciela, lekarza, taksówkarza, policjanta, księdza, złodzieja, studenta, przedszkolaka, handlarza narkotyków. Bogaci i biedni. I klasa średnia. Tak samo jest z “Wiarą Lecha” – to nie gang, tylko grupa zrzeszająca tych, którzy chcą aktywnie kibicować. I analizując dokonania “Wiary Lecha”, warto chyba wspomnieć, że na stadionie w Poznaniu nie dochodzi do żadnych incydentów, a nie że wśród członków znajduje się ktoś prowadzący szemrane interesy. W jakiej organizacji, zrzeszającej więcej niż tysiąc osób, nie ma kogoś takiego?

Z drugiej strony – nie ma co udawać, że normalny jest człowiek, u którego w domu w czasie przeszukania znajduje się narkotyki i broń palną. Tekst “GW” był ogólnie rzecz biorąc beznadziejny, ale i z niego klub mógł coś wyciągnąć: chociażby wniosek, że kontakty z “Olafem”, jako czyimkolwiek przedstawicielem, powinny zostać zaprzestane. “Dziękujemy za informację, nie mieliśmy wiedzy, co do działań pana Olafa”. Klub dbający o wizerunek musi w takich sytuacjach reagować trochę roztropniej, inteligentniej. Bo jakkolwiek forma tekstu w “GW”, intensywność nagonki, zapalczywość dziennikarza, stopień uogólnienia są krzywdzące i trudne do zaakceptowania, to jednak w pewnych kwestiach gazeta ma rację: gangster robiący co chce na stadionie i zachowujący się niczym pracownik klubu to powód do alarmu.

Lech rozwiązał umowę z “Gazetą Wyborczą”. Dla “Gazety” to żadna różnica, dla Lecha w zasadzie też. Poznański oddział GW i tak będzie pisał o Lechu, bo o czymś musi, a w Lechu dalej będą próbowali zabiegać o to, by były to teksty bardziej pozytywne niż negatywne. Bojkotowanie GW przez kibiców raczej potęgą Agory nie zachwieje, zapewne nawet nikt na Czerskiej nie odczuje malutkich drgań. Nic się nie zmieni. Centrala “GW” nadal raz na jakiś czas publikować będzie teksty, że kibice Lecha to gangsterzy, a po stadionie Lecha nadal będzie panoszył się… gangster.

Reklama

A jak być powinno – wiadomo. Dyrektor marketingu Lecha wraz z rzecznikiem prasowym powinien spotkać się z szefem działu sportowego “GW”. My na tyle, na ile możemy, odcinamy się od podejrzanych osób i odbieramy im uprawnienia (dziękujemy za sygnał!), wy natomiast przestajecie wrzucać ludzi do jednego wora i zwracacie uwagę nie tylko na 16 zatrzymanych przez CBŚ osób, ale na 29 984 niezatrzymane osoby, które kapitalnie dopingują.

Ukrycie się w okopach niczemu nie służy – Wyborcza będzie walić mocniej, a i “Olaf” poczuje się mocniejszy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...